Recenzja książki DYNASTIA

Stało się. Po 36 latach za
sprawą Wydawnictwa Albatros ukazała się druga saga historyczna stworzona przez
Grahama Mastertona, a zarazem najdłuższa powieść, jaką kiedykolwiek napisał.
Oryginalny maszynopis z końca lat 70-tych miał grubo ponad 1000 stron, przez co
autor został zmuszony przez redaktora do wycięcia sporej części materiału z
ostatecznej wersji. Podobno pomogło wyrzucenie opisów konsumpcji na wystawnych
kolacjach.

Zastosowanie słowa „saga”
chyba najlepiej odda to, czym „Dynastia” jest w rzeczywistości. Historia
rodziny Corneliusów zaczyna się wraz z przybyciem biednego, holenderskiego
imigranta Johanna do USA na początku XX wieku. To czas, kiedy kształtowało się
wiele gałęzi przemysłu, a nasz bohater posiadał głowę pełną pomysłów, ale nie
miał grosza przy duszy. Pierwsze otrzymane pieniądze zainwestował, tylko po to
by kilkadziesiąt lat później mógł umrzeć jako jeden z najbogatszych i
najbardziej wpływowych magnatów w Ameryce.

„Dynastia” opowiada o
trzech pokoleniach rodziny, która miała tyle pieniędzy, że nie była w stanie
ich wydać nawet kupując dziennie po kilka Cadillaców. Corneliusowie zarabiali
na wielu różnych dziedzinach przemysłu: od awiacji, po chemię, ubezpieczenia,
stocznie i farmaceutyki. Jednak dojście do gigantycznego bogactwa wiąże się z
szeregiem wyrzeczeń i to właśnie o nich jest ta powieść.

Na prawie 800 stronach
Masterton opisuje miłości i namiętności, zdrady i sojusze, oszustwa i szczere
wyznania, zbrodnie i koneksje wielkiego biznesu z wielką polityką i
przestępczym półświatkiem. Bohaterowie powieści, chociaż mogą kupić wszystko,
niejednokrotnie będą mieli trudności z odnalezieniem siebie w błyszczącym,
pełnym przepychu świecie. Niektórych pieniądze zepsują do szpiku kości, inni
stracą wszystko co mieli, jeszcze inni będą starali się do końca trzymać fason
i zachować resztki człowieczeństwa.

„Rich” to książka, którą
można przeczytać jednym tchem, ale warto również tygodniami rozkoszować się
każdym rozdziałem. Co jakiś czas autor raczy nas kilkuletnimi przeskokami w
czasie, kiedy okazuje się, że karty rozdane są zupełnie inaczej. Świetnie i
wiarygodnie wykreowane postacie napędzają narrację, błyskotliwe dialogi bawią,
wzruszają, ale i zmuszają do refleksji, a dramatyczne wydarzenia na długo
zostaną w pamięci.

Jeśli kiedyś zarzucaliście
Mastertonowi, że nie dba o detale, a jego dzieła składają się głównie z
pędzącej na łeb na szyję akcji, powinniście natychmiast sięgnąć po „Dynastię”,
która jest najlepszym dowodem, że Brytyjczyk jest jednym z najbardziej
utalentowanych pisarzy świata. Książka potrafi trzymać w napięciu równie
skutecznie co najlepsze horrory i thrillery Brytyjczyka. Co więcej, w powieści
nie ma przestojów, a jej długość jest wyłącznie zaletą. Kiedy akcja
przyspiesza, a „Dynastia” ma się ku końcowi, czytelnik odnosi wrażenie, że nawet
wydłużenie jej o kolejne 700 stron wyszłoby na plus.

Podobnie
jak wydane w zeszłym roku „Imperium”, nowa-stara powieść historyczna Mastertona
to gorzka i niejednoznaczna, napisana z przeogromnym rozmachem opowieść, do
której z pewnością będę chciał wracać. „Dynastia” na nowo rozbudziła mój apetyt
na sagi historyczne i chociaż szanse na nową książkę z tego gatunku są znikome,
marzy mi się aby Wydawnictwo Albatros (czy jakiekolwiek inne) wydało po polsku trzy
brakujące jeszcze perełki z lat 70. i 80. – „Heartbreakera”, „Corroboree” oraz „Silver”.

Autor recenzji: Piotr Pocztarek
Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2015

Liczba stron: 768

Format: 12,5 x 19,5

Ocena recenzenta: 9/10


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.