Recenzja książki DROGA ŻELAZNA

Napisana w 1981 roku „Droga żelazna” była trzecią w dorobku Grahama Mastertona książką w kategorii historycznej powieści obyczajowej i zarazem najdłuższą wydaną do tej pory w Polsce publikacją tego autora. Rodzime wydanie liczy sobie bowiem ponad 780 stron niedużą czcionką i zapewnia długie godziny godziwej rozrywki.

Nazywanie „Drogi żelaznej” powieścią o budowie pierwszej kolei w Ameryce jest jednak sporym nadużyciem. Raczej jest to książka o samych burzliwych przygotowaniach do jej wybudowania, opowieścią o ludzkim przeznaczeniu i o ofiarach, jakie musi pochłonąć, zanim bohaterom uda się dojść do celu.

W prologu książki poznajemy Collisa Edmondsa, postać wzorowaną na prawdziwej osobie, Collisie Potterze Huntingtonie (1821-1900), jednym z pionierów kolejnictwa w USA. U Mastertona bohater ten będzie motorem napędowym gigantycznych przemian gospodarczych, zaistniałych na tle wojny secesyjnej. Edmondsa poznajemy bliżej jako lekkoducha, pijaka, awanturnika, a na dodatek dziwkarza. Młodzian spędza swój wolny czas na zabawie i grze w karty, a także na braniu udziału w różnych zakładach. Tragiczny wypadek prostytutki, która miała z bohaterem stosunki, zmusza bohatera do refleksji nad swoim życiem i do podjęcia radykalnych kroków. 

Na naszych oczach Collis staje się obrotnym kupcem, zaczyna wyrabiać sobie kontakty, a także rozkochiwać w sobie kolejne kobiety. Czasami są to osoby wpływowe, a czasem zwykłe szaraki, których losy wymieszane są w jednym, wielkim tyglu przeznaczenia budowy kolei żelaznej. Córki senatorów, przywódcy chińskich ugrupowań, handlarze, podpalacze, topografowie, a nawet Prezydent Lincoln, czy Ulysses Grant – losy ich wszystkich będą miały duży wpływ na historię Stanów Zjednoczonych.

Tłem dla wydarzeń przedstawionych w książce jest wojna secesyjna. Eskalacja napięć pomiędzy północą i południem musi w końcu znaleźć ujście, a konflikty na tle rasowym i gospodarczym ułatwiają rozpoczęcie gigantycznego przedsięwzięcia, jakie planuje bohater powieści. Dlaczego to właśnie kolej stała się wyborem Collisa? Po części była to fascynacja ogromnymi maszynami, a po części miłość do kobiety, która prawie zmarła na żółtą febrę, którą zaraziła się podczas długiej i niewygodnej podróży. Statki i dyliżanse to za mało dla dynamicznie rozwijającego się świata i społeczeństwa.

Akcja „Drogi żelaznej” obejmuje wiele lat. Fabuła oparta jest głównie na dialogach i opisach i rozwija się bardzo powoli. To jedna z najdłuższych powieści Grahama Mastertona, a jej siła leży głównie w silnych, dominujących, a przy tym  niezwykle nakreślonych bohaterach i ich charakterach. To postacie są motorem napędowym, który nie pozwala się oderwać od książki. W utrzymaniu czytelnika przy powieści pomaga również interesujące tło i tematyka wydarzeń, której Masterton nigdy wcześniej nie poruszał. Powieść potrafi wzruszyć, przerazić, zafascynować i zadziwić, a to cechy, które we współczesnej literaturze są bardzo pożądane.

Powieść czyta się wolno, powoli wsiąkając w historię. Masterton dba o najmniejsze szczegóły opisywanego środowiska, nawet o zapachy i dźwięki, a także stylizuje język na właściwy tamtym czasom. Niestety, ta dokładność wiąże się też z nierównym tempem akcji, przez co niektóre fragmenty nieznacznie się dłużą. Akcja napiera tempa pod koniec, jednak wtedy równie szybko się urywa. Mam wrażenie, że autor mógł bardziej wykorzystać potencjał płynący z wmieszania w tło wojny secesyjnej i bardziej skupić się na technicznych aspektach pracy nad budową kolei, ale na to nie starczyło już w książce miejsca. Gdyby iść typ tropem, powieść liczyłaby pewnie 2000 stron, ale jednocześnie była by jeszcze ciekawsza.

Powieść tę mogę polecić wszystkim, którzy w książkach szukają doskonale skonstruowanych charakterów, fantastycznych dialogów i szczegółowego rozwoju fabuły, a nie fajerwerków i wartkiej akcji. Do końca  „Drogi żelaznej” warto jest dojść, chociażby po to by zobaczyć jak dobrze król horroru radzi sobie z kreowaniem zupełnie odmiennego świata, który znał tylko z książek i fotografii. A radzi sobie zaskakująco dobrze.

Autor recenzji: Piotr Pocztarek

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Rok wydania: 1994

Liczba stron: 784

Format: 11,5 x 18

Ocena recenzenta: 8/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.