Recenzja książki ZARAZA

Horrory stanowią lwią część twórczości Grahama Mastertona, ale znawcy gatunku doskonale wiedzą, że pisarz świetnie czuje się także w innych odmianach literatury. Dobrym przykładem są thrillery katastroficzne, które autor tworzył równolegle ze swoimi najgłośniejszymi powieściami grozy.  Wydana w 1977 roku „Zaraza” jest świetnym przykładem.

Doktor Leonard Petrie to spokojny, inteligentny człowiek, zarabiający na życie leczeniem cierpiących, najczęściej na silnie rozwiniętą hipochondrię, starszych ludzi (Harry Erskine bez wrażliwości na duchy?). Pewien poniedziałek zaburza i tak nie do końca harmonijne życie bohatera – staje się on świadkiem rozwijającej się w zastraszającym tempie epidemii zarazy. Nieznany szczep bakterii dżumy dzień po dniu dziesiątkuje ludność USA, wyzwalając najgorsze, zwierzęce, pierwotne instynkty w bezbronnych obywatelach. Czy zaczyna się właśnie zmierzch cywilizacji?

Apokaliptyczna wizja rzuconej na kolana Ameryki przeplata się z historiami drugoplanowych bohaterów. Masterton świetnie konstruuje swoich bohaterów, zabawiając i szokując poprzez ukazanie ich niecodziennych zachowań. Mamy oto podstarzałego aktora – homoseksualistę, dla którego zaraza jest szansą na zakończenie rozpamiętywania przeszłości i odrodzenie, mamy aroganckiego naukowca uprawiającego seks z własną pasierbicą, mamy związkowca, dla którego zyski są ważniejsze niż zagrażająca światu epidemia. Są to ludzie, którzy nie cofną się przed niczym, by z zaistniałej sytuacji wyciągnąć dla siebie jak najwięcej korzyści . Gdzieś w tym wszystkim znajduje się główny bohater, który stara się uratować własną córkę przed zgubnym wpływem zarazy. Na oczach czytelnika w Leonardzie Petrie zachodzą wewnętrzne przemiany, które zamieniaj lekarza w człowieka gotowego na wszystko.

Owe przemiany nie były by wiarygodne, gdyby nie świetnie nakreślone tło. Masterton ukazuje wyjątkowe zezwierzęcenie zaatakowanej i zostawionej samej sobie społeczności. Udowadnia nam, że nie trzeba wiele, by w obliczu śmierci stracić kompletnie panowanie nad sobą i głosić poglądy, do których nigdy byśmy się nie przyznali. Kradzieże, gwałty, brutalne morderstwa i tortury, szerzący się rasizm i bezwzględne stosunki międzyludzkie – to właśnie jest obraz ginącej cywilizacji.

Jak to u Grahama często bywa, rozmach fabularny jest naprawdę ogromny, a co za tym idzie, powieść czyta się świetnie. Z każdą stroną jesteśmy bardziej ciekawi tego jak splotą się losy ukazanych bohaterów i jak daleko jeszcze posuną się ludzie. Niestety, apokaliptyczny chaos pod koniec zaczyna blednąć, przyćmiewany przez coraz nudniejsze i mniej wiarygodne przygody konających bohaterów. Wiem, że takie było zamierzenie autora, ale z powieści o takiej fabule śmiało można by było zrobić tragiczną epopeję, chociażby kosztem wydłużenia objętości książki nawet kilkakrotnie.

Podsumowując – „Zaraza” to świetny katastroficzny thriller, którego wadą jest zbyt mała ilość stron i słabo zarysowane zakończenie. Niemniej jednak wizja padającej na kolana Ameryki, barwne postacie i świetne tło fabularne stawiają  tę powieść w czołówce rankingu książek Grahama Mastertona.


Autor recenzji: Piotr Pocztarek
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 1995
Liczba stron: 351
Format: 11,5 x 18,5
Ocena recenzenta: 9/10  


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.