Recenzja książki ZŁA PRZEPOWIEDNIA

Zdecydowanie nie jest to książka dla osób spragnionych eksperymentów formalnych czy wykładni systemów filozoficznych. Ot, Graham Masterton, jakiego znamy i lubimy, znów serwuje nam kilka godzin przyzwoitej rozrywki. No, może nie zawsze przyzwoitej, szczególnie gdy opisuje wydepilowane krocza czy nietypowe układy damsko-męskie…

„Zła przepowiednia” (o czym świadczyć może już sama ilustracja na okładce) nawiązuje do formuły powieści drogi. Przy czym drogę można tu rozumieć co najmniej dwojako – jako przestrzeń, którą po opuszczeniu domu rodzinnego pokonuje podróżujący na północ nastolatek Feely, szukający swego miejsca w życiu, jak również jako skracanie dystansu pomiędzy detektywem Stevenem Wintergreen i jego dorastającym synem Alanem.  „Złą przepowiednię”, poza wyżej wymienionymi, zaludnia także ekscentryczna wróżka Sissy Sawyer, używająca do przepowiadania przyszłości kart DeVane, nieco rozwiązła, choć wrażliwa na sztukę Serenity czy policjantka Doreen o swojsko brzmiącym nazwisku Rycerska.

Autor „Manitou” tym razem raczy czytelnika własną wersją wydarzeń, jakie kilka lat temu wstrząsnęły Stanami Zjednoczonymi, kiedy to szalony snajper zabijał przypadkowe ofiary.

Ludzie już dawno potracili szacunek dla samych siebie. Czują się, jakby już niczego nie byli warci, i w wielu przypadkach pewnie tak jest. Nie mają wykształcenia, nie potrafią się wysławiać, nie mają żadnych ambicji. Wrażenie na bliźnich potrafią wywoływać tylko sprawiając im ból lub nawet ich zabijając.

To tylko jeden z możliwych powodów takiego postępowania. Niestety, coraz częściej spotykany…

Można się zżymać, że Graham Masterton poszedł na łatwiznę, biorąc za punkt wyjścia autentyczną historię, po czym przyprawił ją jedynie szczyptą humoru i pikantnego seksu. Takie twierdzenie byłyby jednak krzywdzące. Mając nieczęsto spotykaną umiejętność tworzenia pełnokrwistych i niejednoznacznych postaci, Masti sprawia, że najważniejsi bohaterowie „Złej przepowiedni” są z gruntu ludzcy, a nawet jeśli nie możemy się z nimi utożsamić (co zresztą nie jest niczym wyjątkowym, biorąc pod uwagę liczne grono osób, które ma problemy z akceptacją samych siebie), z pewnością nie denerwują nas swą jednowymiarowością. Poza tym, choć niektóre rozwiązania fabularne (szczególnie akcja pod supermarketem Big Bear) wydają się nieco naiwne, ogólnie nie można narzekać na brak prawdopodobieństwa przedstawionych sytuacji.

 „Zła…” czyta się bardzo dobrze, ale nie jest pozbawionym refleksji czytadłem. Zdarza się bowiem, że ustami swoich bohaterów Graham Masterton przekazuje proste i przez wielu zapomniane prawdy, jak choćby tę, że niektóre rzeczy powinny pozostać marzeniami.

Na plus powieści można zaliczyć także zgrabne zakończenie, które skłania do zadumy nad przemijaniem i utwierdza nas w przekonaniu, że nigdy nie jest za późno, by kochać i czuć się kochanym.

Autor recenzji: Kazimierz Kyrcz Jr
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 240
Format: 13,5 x 21,5
Nr ISBN: 8373015863

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.