Recenzja książki DUCH OGNIA

Na „Ducha ognia” wszyscy zagorzali fani Grahama Mastertona ostrzyli sobie ząbki od ponad roku, kiedy tylko pisarz ogłosił, że rozpoczyna pracę nad nowym tytułem. Brytyjczyk dolewał oliwy do ognia, obiecując czytelnikom horror z prawdziwego zdarzenia, który swoim klimatem nawiązywał będzie do klasyków, takich jak „Wyklęty”.  Tego typu porównania bardzo działały na fanów, w tym również i na mnie. Pamiętając również o tym, jak dobrze bawiłem się z powieścią „Podpalacze ludzi”, czekałem na kolejną książkę, w której ogień poparzy paluszki podczas czytania.

Protagonistką w powieści „Duch ognia” jest Ruth Cutter, inspektor pożarowy, zwykła żona i matka, borykająca się na co dzień ze zwykłymi rodzinnymi problemami. Jej mąż, Craig, ma problemy z pracą, odkąd kryzys finansowy spowodował coraz mniejsze ilości zleceń. Syn Ruth przeżywa właśnie okres buntu, a córka cierpi na rzadką chorobę zwaną zespołem Williamsa, która powoduje u niej wyjątkowo wrażliwy słuch. Tymczasem w mieście dochodzi do serii dziwnych i przerażających wydarzeń. Kobiety w różnym wieku padają ofiarami trzech mężczyzn w białych maskach, którzy je brutalnie gwałcą. Niedługo potem, w miejscach ataków dochodzi do gwałtownych pożarów. Napadnięte ofiary kończą swój żywot w płomieniach. Te zapłony nie są jednak wywoływane naturalnie – powoduje je tajemniczy, trzynastoletni chłopiec. Sprawami podpaleń zajmuje się właśnie Ruth.

Pani Cutter ma poważne problemy z ustaleniem przyczyn tajemniczych pożarów, zwłaszcza że stopień zwęglenia każdych kolejnych zwłok jest bardzo zaawansowany. Temperatura osiągnięta na miejscu zbrodni musiała przekroczyć tysiąc stopni. Inspektorzy pożarowi i policja są w kropce, tymczasem trzech zamaskowanych mężczyzn kontynuuje swoją krwawą krucjatę. Gdy tylko kończą, na miejscu zbrodni pojawia się chłopiec i powoduje kolejny pożar. Ruth, wraz ze swoją wrażliwą na paranormalne zjawiska córką Amelią odkryją źródło tajemniczych pożarów, ale czy nie będzie już za późno?

Masterton bardzo skrupulatnie przedstawił w „Duchu ognia” kolejny oryginalny pomysł. Tym razem nie mamy do czynienia z żadnych diabłem, czy demonem, natomiast istotną fabularną rolę w powieści pełni samo Piekło. Tysiące ludzi, którzy trafili tam w wyniku pożarów, chcą zakończyć swoje wieczne katusze i powrócić do świata żywych. Tylko Ruth, wraz z grupką przyjaciół, będzie mogła stawić im czoło i nie dopuścić do tego by żyjący ludzie doświadczyli piekła na ziemi.

Powieść od początku popada w pewien schemat –  opisy popełnionych przez zamaskowane trio ataków i powodowanych przez tajemniczego, trzynastoletniego chłopca pożarów przeplatają się z opisami prowadzonego przez Ruth śledztwa. Ten porządek utrzymuje się przez większą część powieści, jednocześnie wpływając ujemnie na element zaskoczenia u czytelnika. Opisy zbrodni bywają makabryczne i bezkompromisowe, nadal czuć w nich „starego, dobrego Mastertona”. Jednocześnie wątki obyczajowe związane z główną bohaterką są opisane bardzo sprawnie, nie nudzą, potrafią za to przekazać wiele istotnych informacji na temat postaci Ruth i jej rodziny. Jeśli chodzi o nakreślanie bohaterów, „Duch ognia” to najwyższa półka.

Mniej więcej w połowie powieść na moment zwalnia, pojawia się kilka nudniejszych scen, na szczęście Graham szybko wraca na właściwe tory. Wydarzenia prowadzą do oryginalnego i wybuchowego finału, który na szczęście nie jest wydumany i dobrze komponuje się z resztą powieści. Akcja jest wartka, a makabryczne opisy soczyste, chociaż zdecydowanie za mało krwawe. Kuleje niestety nastrój grozy, bo chociaż książka potrafi zaszokować, trudno jest nazwać ją bardzo straszną. Jest to bardzo dobra powieść, której jednak bliżej do „Podpalaczy ludzi”, aniżeli do bardzo klimatycznego „Wyklętego”.

Chociaż nie wszystkie obietnice autora zostały spełnione, „Ducha ognia” zdecydowanie warto przeczytać. Masterton starał się jak mógł, by nie powtarzać własnych fabularnych schematów i chociaż nie udało się ustrzec od kilku sztampowych postaci drugoplanowych, główną oś można z czystym sercem nazwać oryginalną. Z najnowszej książki bardziej zadowoleni będą wprawdzie fani szybkiego, nieskomplikowanego horroru, niż rozbudowanej, nastrojowej powieści grozy, ale czy to źle? Masterton doskonale sprawdza się w obu tych przypadkach.

Autor recenzji: Piotr Pocztarek
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 383
Format: 12,5 x 19,5
Ocena recenzenta: 8/10


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.