Recenzja książki NOC SKORPIONA

Po napisaniu ciurkiem wielu tomów serii o Katie Maguire, Graham Masterton coraz częściej powraca do macierzystego gatunku, w wyniku czego znów otrzymujemy coraz więcej horrorów sygnowanych nazwiskiem Brytyjczyka. „Noc skorpiona” to książka, która tak naprawdę powinna być zatytułowana „Złodziej dusz” (tytuł oryginalny „The Soul Stealer”), ale jak wiemy, ponad dekadę temu inny polski wydawca nazwał tak siódmy tom serii przygód Jima Rooka. Tak czy siak, mamy do czynienia z horrorem charakterystycznym dla pióra Mastertona, a jednak nieco spokojniejszym i wyważonym.

Jeśli powiem „horror z motywem indiańskim”, większość z Was pomyśli na pewno o „Manitou”, debiutanckiej powieści grozy Grahama Mastertona z 1975 roku. Powieść ta przyniosła autorowi międzynarodową sławę, została przetłumaczona na wiele języków, przeniesiono ją na wielki ekran, powstało też kilka sequeli. Nic więc dziwnego, że motywy dotyczące rdzennych mieszkańców Ameryki są tak bliskie sercu pisarza.

Masterton wprowadza nową parę bardzo klasycznych bohaterów. Trinity Fox to młoda, dwudziestokilkuletnia sprzątaczka, która musi zajmować się swoim ojcem alkoholikiem oraz dwójką młodszego rodzeństwa – siostrą Rosie i bratem Buddym. Pewnego dnia kobieta dostaje telefon od swojej koleżanki Margo, która bardzo się czegoś boi i pilnie chce się zobaczyć z Trinity w pobliskim barze. Kiedy ta jednak przybywa na miejsce, zastaje jednak zwęglone zwłoki.

Tu drogi Trinity przecinają się z byłym policjantem po przejściach. Nemo Frisby nie pracuje już w zawodzie, ponieważ donosił na przełożonych przyjmujących łapówki. Obecnie trudni się fachem prywatnego detektywa, a w terenie lubi przebywać między innymi dlatego, że jego małżeństwo w gwałtownym tempie się rozpada. Tak zaczyna się prywatne śledztwo, które prowadzi do wpływowego hollywoodzkiego producenta. Bohaterowie wchodzą w świat celebrytów, osób z pierwszych stron gazet i odkrywają, że w tym cynicznym otoczeniu bardzo wiele młodych kobiet znika bez śladu.

„Noc skorpiona” to mieszanka kryminału z motywami grozy, przyprawiona domieszką indiańskiej magii, ale to jednak tego pierwszego gatunku jest tu wyraźnie więcej. I chociaż zdarzają się tutaj makabryczne sceny palenia żywcem i okaleczeń, to jednak nie znajdziemy tu klasycznej horrorowej rzezi, z którą kojarzony jest Masterton. Chociaż późniejsze powieści z serii „Manitou” serwowały szeroko zakrojone apokaliptyczne sceny, które masowo pochłaniały ofiary, w najnowszym horrorze Brytyjczyka ich nie znajdziemy. Jest bardziej kameralnie, a każda śmierć ma znaczenie i robi większe wrażenie.

Jeśli weźmiemy pod lupę motywy, zaczynamy dostrzegać autora w bardziej klasycznym wydaniu. Indiański demon budzący się do życia? Jest. Duchy? Są. Dziwaczne wizje? Obecne. Strażnicy wielkiej magicznej mocy, dzielący się swoimi naukami z parą bohaterów także się tu znajdą. Z każdym kolejnym rozdziałem Trinity i Nemo dążą do nieuchronnej konfrontacji z antagonistą i potężnym demonem, który działa na jego usługach.

„Noc skorpiona” lepiej sprawdza się jako kryminał z wątkami obyczajowymi, niż jako makabryczny horror. Powieść jest spokojniejsza, nawet finał nie został przez autora przeszarżowany, a jak wiemy, w przeszłości zdarzało mu się poszaleć w ostatnich rozdziałach. Bohaterowie są dobrze skonstruowani i coś mi mówi, że w przyszłości możemy ich jeszcze zobaczyć w kolejnych powieściach.

Podsumowując, „Noc skorpiona” to dobrze napisana i umiejętnie skonstruowana powieść, z bohaterami, których nie sposób nie polubić i motywami grozy, które nie dominują całej historii, a stanowią do niej jedynie sympatyczny dodatek. Nic tylko wyczekiwać kolejnego horroru z długaśnej bibliografii Mastertona.

Autor recenzji: Piotr Pocztarek
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 384
Ocena recenzenta: 8/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.