Recenzja książki RYTUAŁ

Co się stanie kiedy jeden z najbardziej poczytnych autorów horrorów weźmie się za bary nie tylko z jedną, a z dwiema światowymi religiami? Otrzymamy jedną z najlepszych powieści grozy, horror niemal idealny, szaleńczą jazdę bez trzymanki i mnóstwo makabry w stylu gore.

Graham Masterton pisał już chyba o wszystkim, ale tylko w „Rytuale” możemy prześledzić… ponowne przyjście Jezusa Chrystusa. Wprawdzie jest ono spłycone i symboliczne, a zaraz po nim następuje trochę bardziej spektakularne objawienie jednego z największych demonów w religii Voodoo…, ale może zacznijmy od początku.

Charlie McLean, jak to często bywa u Mastertona, to przeciętny facet. Ma nudną pracę inspektora restauracyjnego – jeździ po całych Stanach Zjednoczonych, sprawdzając i oceniając hotele i restauracje. W ostatnią podróż wybrał się ze swoim nastoletnim synem Martinem, z którym z powodu separacji z byłą żoną ma słaby kontakt. Charlie za wszelką cenę stara się nawiązać nić porozumienia z Martinem, ale każda próba przynosi odwrotne skutki. Bohater nie wie jeszcze, że jego miłość do syna, jak również miłość do samego siebie, zostanie niebawem wystawiona na ciężką próbę.
 
Charlie i Martin przypadkiem dowiadują się o tajemniczym, niedostępnym lokalu, restauracji mieszczącej się w gotyckim, mrocznym budynku. W środku dzieją się podejrzane rzeczy, mające związek ze zniknięciem wielu osób, głównie dzieci, na przestrzeni wielu lat. Restauracja staje się obsesją Charliego, który za wszelką cenę postanawia zjeść tam posiłek. Nie wie jednak, że budynek jest siedzibą tajemniczej sekty Celestynów, którzy w imię Boga przyrządzają posiłki z… samych siebie. Sekta ma na celu skonsumowanie miliona ciał, w celu powtórnego sprowadzenia Jezusa Chrystusa, a ostatnią ofiarą ma być nie kto inny jak Martin – syn głównego bohatera. Charliemu nie pozostaje nic innego jak podjąć brutalną i nierówną walkę o życie Martina.
 
Wyjątkowo, w „Rytuale” główny bohater nie stawia czoła duchom, demonom czy potworom, a zwykłym, opętanym ludziom, którzy stanowią największe zagrożenie dla siebie i innych. Powieść ta różni się od innych horrorów Mastertona. Posiada idealnie poprowadzoną linię fabularną – mroczną, przerażającą, logiczną i spójną. Od pierwszej do ostatniej strony mamy do czynienia z nieprzerwanym budowaniem napięcia, a każdą chwilę przeżywamy z Charliem gryząc paznokcie. Zostajemy wciągnięci w świat pomieszanych religii, nieskończonego fanatyzmu i niepojętej makabry. „Rytuał” stawia przy okazji kilka istotnych pytań : jak daleko człowiek jest w stanie się posunąć, by odzyskać to co kocha? ; kiedy kończy się religia, a zaczyna fanatyzm? ; czy problem kanibalizmu dotyczy tylko zarośniętych buszem wysp na krańcu świata, czy może czaić się też za rogiem, w naszym sąsiedztwie?

Powieść tą mogę z czystym sercem polecić każdemu miłośnikowi rewelacyjnego horroru, oczywiście posiadającemu mocne nerwy i żołądek. „Rytuał” pomimo kilku mało znaczących wad, to jedna z najlepszych książek w dorobku Mastertona, posiadająca wiele atrakcyjnych zwrotów akcji, wstrząsające i mrożące krew w żyłach sceny i co najważniejsze, satysfakcjonujący finał.

 

 

Autor recenzji: Piotr Pocztarek
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 1992
Liczba stron: 351
Format: 11 x 19
Ocena recenzenta: 10/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.