Recenzja książki ZWIERCIADŁO PIEKIEŁ

Rzadko mówi się o „Zwierciadle piekieł” w kontekście dorobku Grahama Mastertona, czy powieści od których wypada zacząć obcowanie z tym autorem. Zazwyczaj przytaczane są książki bardziej popularne – sfilmowane „Manitou” czy nagradzane literacko „Tengu” lub „Kostnica”. Jednak to właśnie „Mirror” posiada cechę, której nie mają inne powieści z gatunku literatury grozy – potrafi być miejscami autentycznie przerażająca.
 
Martin Williams jest hollywoodzkim scenarzystą, tworzącym poprawki i przeróbki do skryptów popularnych seriali. Największym marzeniem Martina jest nakręcenie musicalu o pewnym kilkuletnim chłopcu, który w latach 30-tych XX wieku był gwiazdą porywających musicali. Boofuls, bo pod takim pseudonimem chłopak był znany, został brutalnie zamordowany przez swoją babcię, która po dokonaniu przerażającego czynu popełniła samobójstwo. Główny bohater owładnięty obsesją młodej gwiazdy, nie żyjącej od ponad 50 lat, wchodzi w posiadanie lustra, które podobno widziało śmierć Boofulsa. Spowoduje to ciąg przerażających wydarzeń, mających na celu doprowadzenie do …Apokalipsy.
 
Tak z grubsza rysuje się fabuła „Zwierciadła piekieł”. Lustro jako źródło zła wszelkiego i katalizator przerażających wydarzeń jest motywem znanym i eksploatowanym do bólu. Sam autor inspirował się motywem lustrzanej krainy zaczerpniętej z twórczości Lewisa Carrolla i jego opowieści o Alicji. Demoniczny chłopiec, którego duch jakimś cudem uchował się w lustrze, a teraz powrócił do świata żywych by siać zło to motyw kojarzący się bardzo mocno z filmową serią „Omen”, wspomnianą zresztą w powieści. Umiejętne połączenie wszystkich tych elementów sprawiło, że Masterton stworzył książkę straszącą nie hektolitrami posoki, a przerażającym klimatem. Postać chłopca, który wychodzi z lustra, by osiągnąć przepowiedziane jeszcze w Biblii cele, budzi lęk i fascynację jednocześnie. Główny bohater, który chcąc nie chcąc musi stać się jego opiekunem przechodzi drogę przez mękę, jednocześnie zaglądając do własnej duszy, podczas przerażającej podróży do piekła i z powrotem. Czytając „Zwierciadło piekieł” mamy wrażenie, że historia idealnie nadawała by się na świetny, wysokobudżetowy film grozy, a jednocześnie nie możemy oprzeć się obrazom wyobraźni, które czy tego chcemy czy nie podsuwają nam tandetne obrazy z horrorów klasy B z lat 70-tych i 80-tych. Najważniejsze jednak, że Masterton plastycznością opisów i wyrazistością klimatu powieści tę wyobraźnię u czytelnika uruchomił.
 
Czemu powieść nie zasłużyła na maksymalną ocenę? Z przykrością muszę stwierdzić, że również w przypadku „Zwierciadła piekieł” Achillesową piętą jest zakończenie. Masterton zapomina, że szybkie, efektowne finały pasują do filmów, a nie do książek. Odkąd główny bohater zamierza definitywnie rozprawić się z siłami ciemności, powieść staje się szybka, przekombinowana i banalna. Motywy które autor zawarł w samej końcówce nadawały by się na oddzielne powieści, a są opisane zaledwie na kilku stronach. Nie jest to jednak w stanie zaburzyć odbioru całego dzieła, które jeszcze długo po przewróceniu ostatniej strony zostanie w naszej pamięci.

 

Autor recenzji: Piotr Pocztarek
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 1992
Liczba stron: Tom 1 – 191. Tom 2 – 208
Format: 11 x 19
Ocena recenzenta: 9/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.