Recenzja książki DWA TYGODNIE STRACHU po raz trzeci

Mówi się, że największym wyzwaniem dla pisarza nie jest napisanie powieści, a dobrego, wciągającego opowiadania. Graham Masterton również wyznaję tę zasadę i często powtarza te słowa w wywiadach, których udziela. Na przestrzeni setek stron możliwe jest wszystko. Łatwiej stworzyć przekonujących bohaterów, wiarygodne tło i logiczną, spójną, porywającą fabułę. Jak jednak dokonać tej sztuki mając do dyspozycji 20 stron? Albo jeszcze mniej? Cóż, Brytyjczyk jest osobą, która potrafi tej sztuki dokonać. Nawet 14 razy pod rząd.

„Dwa tygodnie strachu” to debiutancki zbiór opowiadań Mastertona, który jak zapewnia autor, potrafi sprawić, że czytelnik spędzi 14 bezsennych nocy (zakładając, że będzie czytał jedno opowiadanie dziennie, co jest sztuką, gdyż lekturę po prostu ciężko przerwać). Każda historia poprzedzona jest notką odautorską, w której znajdziemy dokładne miejsce akcji danego opowiadania, a także kilka uwag na temat okoliczności powstania tekstu. Zabieg ten bardzo pomaga poznać lepiej samego pisarza, a niejednokrotnie ułatwia zrozumienie treści i wczucie się w klimat opisywanych scenerii.

Zbiór zaczyna się krótkim, metaforycznym tekstem „Bestia pośpiechu” umiejscowionym w Anglii. Graham snuje historię Kevina, którego największym wrogiem jest strach. W finale dowiadujemy się co się stanie, kiedy strach nabierze realnych kształtów i dopadnie człowieka po latach.

Chwilę potem Graham zabiera nas do Holandii, gdzie obleczeni zostajemy w skórę „Odmieńca” w przewrotnym tekście o zgubnym pożądaniu. W Szkocji „Dziedzic Dunain” da nam lekcję pokory, która powinna zastąpić próżność i dążenie do perfekcji. W Nowym Yorku dowiemy się, że przemijanie i zazdrość przychodzą „Zawsze, zawsze później”. Ociekający krwią styl Mastertona poczujemy jednak dopiero, kiedy poczęstuje nas „Daniem dla świni”. Ta krótka opowieść gore jest w zasadzie pretekstem do pokazania bólu umierania i motywu zemsty zza grobu, jednak plastyczność opisów jatki sprawia, że kiedy tylko przestanie nam się chcieć wymiotować, pochylimy się nad kunsztem tego krótkiego horroru.  Przepełnione magią „Serce z kamienia” to spokojna i tajemnicza opowieść o miłościwej opiece, która nie zna granic, a „Kobieta w ścianie” to klasyczna, piękna i przerażająca „ghost story” o poszukiwaniu sprawiedliwości, zemście i śmierci. Uff, a to dopiero połowa…

„Stworzenie Belindy” to magiczna, bajeczna opowieść o spełniających się życzeniach. Dopóki nie przerodzi się w prawdziwy, przyprawiający o dreszcze horror. Uderzenie między oczy przychodzi jednak dopiero wtedy, kiedy zaczynamy czytać „Eryka Paszteta”. To legendarne opowiadanie przyniosło autorowi niesławę i często musiał się za nie tłumaczyć. Dlaczego Masterton napisał tak ohydny, krwawy, przerażający i zboczony tekst? Żeby sprawdzić, jak daleko może postawić granicę. No więc może bardzo daleko, a na dodatek nie ma problemu z przekroczeniem jej o kilka kilometrów. Historia chłopca, który opatrznie zrozumiał za młodu słowa matki i stał się jednym z najbardziej krwiożerczych psychopatów sprawiła, że magazyn, który wydrukował tekst został zamknięty. Wypadek przy pracy, ot co.

Masterton wzniósł się na wyżyny obrzydliwości, ale tempa nie zwalnia. Przepełnione erotyką „Rokoko” to świetny tekst o chciwości i iluzji, z powalającym zakończeniem. Autor zaprasza nas później na „Bedford Row 5a”, gdzie poznajemy prawdziwą potęgę dobrego seksu, a także cenę, jaką trzeba za niego zapłacić. Groteskowe to opowiadanie, ale na pewno ciekawe i wciągające. We Francji Graham przedstawia nam alternatywną wersję historii Joanny D’Arc. Okazuje się, że „Święta Joanna” nie była wcale taka niewinna, a przerwać jej haniebne działania może tylko bohaterski czyn.  „Szósty człowiek” to opowieść o skrajnym wyczerpaniu, rozpaczy i samotności na biegunie południowym. To alternatywna historia podróży Roberta Falcona Scotta na Antarktydę, oczywiście z odpowiednim, horrorowym smaczkiem. Wieńczące zbiór opowiadanie to „Gra bi-dżing”, jeden z ulubionych tekstów samego autora. Będziemy uczestnikami gry, w której stawką nie są pieniądze, a lata życia. Bohaterowie postawią na szali swoją młodość, a w przewrotnym finale dowiemy się, że w grze tej nikt tak naprawdę nie wygrywa.

Zbiór „Dwa tygodnie strachu” to gwarancja obcowania z 14 bardzo dobrymi tekstami, z których każdy pokazuje zupełnie inne oblicze grozy. Czasem jest to brutalna przemoc, czasem wyuzdany seks, czasem potwór kryjący się pod łóżkiem, albo w szafie. Za wszystkim tym zawsze czai się jednak strach, który Masterton funduje nam za pomocą tych wciągających i oryginalnych historii.

Autor recenzji: Piotr Pocztarek
Wydawnictwo: Prima
Rok wydania: 2000
Liczba stron: 303
Format: 12 x 19,5
Ocena recenzenta: 10/10
  


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.