Recenzja książki WYBRYK NATURY

Przygody Jerry’ego Pardoe i Dżamilli Patel, pary londyńskich detektywów, którzy niczym Mulder i Scully z serialu „Z archiwum X” mierzą się z niebezpieczeństwami o charakterze paranormalnym, dość niespodziewanie stały się jedną z flagowych serii horrorów Grahama Mastertona. Nakładem wydawnictwa Rebis z początkiem sierpnia do sprzedaży trafi czwarta już część serii zatytułowana „Wybryk natury”. Tym razem sympatyczni i przebojowi bohaterowie będą badać sprawę brutalnych napadów i morderstw dokonanych rzekomo przez ludzi częściowo niewidzialnych.

Czytelnicy serii, którzy zaliczyli już powieści „Wirus”, „Dzieci zapomniane przez Boga” i „Ludzie cienia” nie powinni być zdziwieni – wszak Pardoe i Patel mierzyli się już z morderczymi lewitującymi ubraniami, zdeformowanymi płodami czy grupą neandertalczyków-kanibali, więc brutalni przestępcy z niewidocznymi wybranymi fragmentami ciał nie powinny być niczym zaskakującym. Najważniejsze jest tu samo śledztwo i rozwiązanie zagadki, a Masterton tym razem ponownie robi to, w czym od paru dekad zawsze był najlepszy.

Twórczość Grahama Mastertona właściwie od początku bazowała na interesujących mitach i legendach, a nierzadko również na nieznanych faktach lub „faktach” z życia postaci historycznych. Również w „Wybryku natury” brytyjski pisarz łączy różne, z pozoru nie pasujące do siebie wątki, przez co w powieści pobrzmiewają między innymi echa twórczości Charlesa Dickensa, z „Oliverem Twistem” na czele, czy życiorysu Josepha Merricka, słynnego Człowieka-Słonia, mężczyzny zniekształconego przez nieznaną wtedy nauce i medycynie chorobę.

Autor wraca tu do wątku, który wyjątkowo sobie cenię – mianowicie do alternatywnych światów. Multiwersum. Wieloświaty. Teoria strun. Idealny wątek na spektakularną opowieść, co od lat udowadniają nam między innymi giganci komiksu jak Marvel czy DC. Ale i Masterton już ponad dwie dekady temu zabrał nas na wycieczkę do alternatywnego Londynu i zafundował wycieczkę po paralelnych światach – jeśli chcecie ją odbyć, po tej lekturze sięgnijcie też po rzadko wspominaną i niesłusznie nieco zapomnianą powieść „Strażnicy piekła”.

Struktura książki „Wybryk natury” jest bardzo podobna do poprzednich części cyklu oraz innych napisanych ostatnio przez Mastertona horrorów. Na początku fragmenty pchające fabułę do przodu przeplatane są z rozdziałami zawierającymi brutalne opisy mordów przypadkowych osób. W drugiej połowie książka zamienia się już bardziej w klasyczny procedural, gdzie bohaterowie prowadzą śledztwo, zbierają dowody, kojarzą fakty czy wreszcie korzystają z niecodziennej pomocy – tym razem pewnego utalentowanego labradora o imieniu… Duch.

Pomimo pewnej powtarzalności schematu, z powieścią „Wybryk natury” obcuje się jak z nowym sezonem ulubionego serialu. Wiemy, czego się spodziewać i dostajemy dokładnie to, czego oczekiwaliśmy. Całość jest przy tym – tradycyjnie zresztą – napisana lekko i przystępnie, więc nie nudzimy się ani przez chwilę i łapiemy się na wciąganiu kolejnych rozdziałów. Pomimo kilku naprawdę gwałtownych scen autor nie epatuje tutaj przesadnie obrzydliwym gore ani mocną erotyką, co również zaliczam na plus. Ot mamy do czynienia z kolejną bardzo solidną odsłoną stosunkowo nowej, ale już szanowanej i lubianej serii. Pod pewnymi względami być może najlepszą do tej pory.

Autor recenzji: Piotr Pocztarek
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2023
Liczba stron: 360
Ocena recenzenta: 8/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.