Okładkowy opis OGRODU ZŁA

Poniżej prezentujemy opis okładkowy, który znajdziemy na najnowszej powieści Grahama Mastertona OGRÓD ZŁA.



Jim Rook, nauczyciel angielskiego w klasie specjalnej West Grove
Community College w Los Angeles, jest bohaterem ośmiu powieści
Mastertona, m.in. Rook, Strach, Ciemnia, Złodziej dusz oraz najnowszej –
Ogród zła. Jim obdarzony jest niezwykłym darem: potrafi komunikować się
ze zmarłymi.

Kiedy Jim powraca po wakacjach do szkoły, by rozpocząć
nowy semestr, czeka go makabryczny widok: pięknej, nagiej, martwej
dziewczyny z szeroko rozpostartymi rękami i nogami, przybitej do sufitu
klasy. Ofiara piekielnej liturgii zostaje przez policję zidentyfikowana
jako Bethany, jego własna córka, której nawet nie zdążył poznać, owoc
związku sprzed prawie 20 lat. Wokół nauczyciela zaczynają gromadzić się
czarne chmury, do Community College nadciąga Zło w czystej postaci. W
krwawym obrzędzie zostają złożone kolejne ofiary. Wszystkie te
przerażające wydarzenia mają związek z nowym uczniem, Simonem
Silence’em, synem pastora Kościoła Bożego Podboju. Jim ulega żądaniom
pastora i zgadza się wykorzystać swoje parapsychiczne zdolności, by z
krainy zmarłych przywołać własnego ojca, zamordowaną Bethany oraz inne
niewinne osoby. Rozpętuje tym piekło – dzieci wygnanej przez Boga z raju
Lilith, późniejszej kochanki Szatana, powstają z grobu, by dokonać
zemsty na żyjących. Jedynie Rook może powstrzymać nadchodzącą
Apokalipsę…

Rozwiązanie SEKSOWNEGO KONKURSU tylko dla mężczyzn

Miło nam poinformować, że nasz SEKSOWNY KONKURS tylko dla mężczyzn zakończył się zwycięstwem Michała Fleszara z Łańcuta! Michał miał odwagę, żeby wymyślić seksowną wiadomość, a następnie poddać ją pod ocenę zupełnie obcych ludzi, w tym światowej sławy eksperta od seksu, jakim jest przecież Graham Masterton. Brytyjczyk wybrał właśnie jego zgłoszenie. Oczywiście ze względu na jego osobisty i intymny charakter zdecydowaliśmy się go tu nie publikować, chociaż sam Masterton zrobił to na swoim profilu na Facebooku. Egzemplarz POTĘGI SEKSU powędruje do zwycięzcy prosto od Grahama, z dedykacją "Dla największego fana Mastertona". Jesteśmy zazdrośni, ale gratulujemy!

Nowe projekty okładek od Wydawnictwa Albatros

Wszystko wskazuje na to, że Wydawnictwo Albatros postanowiło zafundować książkom Grahama Mastertona kolejny lifting szaty graficznej. Po zamienieniu okładek z białymi paskami na dole i na górze strony na takie z grafiką na całej powierzchni, przyszedł czas na zupełnie nową propozycję, będącą czymś pomiędzy. Zmianami objęte zostały na razie powieści OGRÓD ZŁA, ANIOŁ JESSIKI, DEMONY NORMANDII, PIĄTA CZAROWNICA i SUSZA. Poniżej przedstawiamy nowe projekty, które jeszcze mogą ulec zmianie:

AKTUALIZACJA: zgodnie z informacjami przekazanymi przez Wydawcę, z finalnymi projektami mamy do czynienia w przypadku OGRODU ZŁA, ANIOŁA JESSIKI i SUSZY. Pozostałe okładki są projektami roboczymi.

OGRÓD ZŁA pojawi się już 12 lipca, natomiast pozostałe tytuły nie mają określonych dat premiery. Poza SUSZĄ, pozostałe powieści są wznowieniami i pojawią się prawdopodobnie dopiero w 2014 roku.

Jak podobają się Wam nowe okładki?

Okładka, opis i detale bibliograficzne PANIKI

Poniżej prezentujemy finalną okładkę, okładkowy opis i dane bibliograficzne najnowszej powieści Grahama Mastertona pt. PANIKA. Przypominamy, że data premiery to 23 lipca.


PRZEKŁAD: PIOTR KUŚ
OPRAWA: MIĘKKA
LICZBA STRON: 316
FORMAT: 135×215

Najnowsza powieść mistrza horroru Grahama Mastertona


Jack Wallace, z pochodzenia Polak, jest właścicielem świetnie
prosperującej polskiej restauracji w Chicago. Od śmierci żony samotnie
wychowuje syna.

Pewnego dnia dowiaduje się o tragedii, jaka
rozegrała się na obozie skautowym w Owasippi. Samobójstwo popełniło tam
jednocześnie aż siedemnastu skautów i kilku opiekunów. Wśród ofiar
znalazł się przyjaciel Sparky’ego, Malcolm. Policja nie potrafi wyjaśnić
przyczyn tego tragicznego wydarzenia.

Niespodziewanie Jack
uzyskuje szansę rozwiązania tej zagadki. Przypadkiem dowiaduje się, że w
czasie drugiej wojny światowej w dalekiej Polsce samobójstwo popełnił
także jego pradziadek. Okoliczności jego śmierci do złudzenia
przypominają wydarzenia z Owasippi.

Okazuje się, że
wyjaśnienie tajemnicy zbiorowego samobójstwa amerykańskich skautów leży w
Puszczy Kampinoskiej. Jack, po raz pierwszy w życiu, udaje się razem z
synem do kraju swoich przodków, gdzie będzie musiał się zmierzyć ze
straszliwą siła, której istnienia nawet nie podejrzewał…

Graham
Masterton urodził się w 1946 roku w Edynburgu. Pracował jako reporter i
redaktor w czasopismach "Mayfair" i "Penthouse". W roku 1976 debiutował
horrorem Manitou, który stał się światowym bestsellerem. Od tego czasu
napisał ponad 100 książek, które przełożono na 18 języków i wydano w 27
milionach egzemplarzy.

Graham Masterton znów w Polsce pod koniec lipca! Autor odwiedzi Kraków

Od jakiegoś czasu dla niektórych z Was była to tajemnica poliszynela, teraz jednak ogłaszamy tę wiadomość wszem wobec i z całą mocą. Graham Masterton ponownie odwiedzi Polskę, już po raz drugi w tym roku!

W dniach 25-28 lipca odbędzie się III edycja Festiwalu Kultur Alternatywnych Krakon 2013 w Krakowie, na której to gościem specjalnym będzie właśnie Graham Masterton. Brytyjczyk porozmawia z fanami o swojej twórczości,
będzie odpowiadał na liczne pytania, a także podpisywał książki. Oczywiście na takim wydarzeniu nie może zabraknąć także redakcji www.grahammasterton.blox.pl w składzie Robert Cichowlas i Piotr Pocztarek, którzy także zostali na Krakon zaproszeni jako goście.

Oto szczegółowe punkty programu Krakonu związane z Grahamem Mastertonem:

Piątek, 26 lipca o godzinie 12:00 – 40 lat minęło – życie i twórczość Grahama Mastertona – prelekcja Roberta Cichowlasa i Piotra Pocztarka przygotowująca do spotkania z autorem, połączona z konkursem wiedzy z atrakcyjnymi nagrodami. Oto jej opis:


Prelekcja dotyczy życia i twórczości Grahama Mastertona, jednego z
najpopularniejszych pisarzy grozy na całym świecie, a zarazem gościa
specjalnego tegorocznej edycji Krakonu. Autor od 40 lat tworzy ciepło
przyjmowane przez krytyków i fanów horrory, thrillery, powieści
historyczne i poradniki seksuologiczne, a zainteresowanie jego
twórczością wcale nie słabnie. Graham Masterton ma również wiele
wspólnego z Polską – więcej niż z pozoru może się wydawać. Robert
Cichowlas i Piotr Pocztarek, dobrzy przyjaciele Grahama, a zarazem
twórcy oficjalnej polskiej strony Brytyjczyka www.grahammasterton.blox.pl
i autorzy analityczno-biograficznej książki "MASTERTON. Opowiadania.
Twarzą w twarz z pisarzem" zapraszają na spotkanie przygotowawcze do
stanięcia oko w oko z mistrzem grozy. Pod koniec prelekcji odbędzie się
konkurs wiedzy o życiu i twórczości Mastertona, w którym nagrodami będą
najnowszej książki sygnowane jego nazwiskiem.

Sobota, 27 lipca o godzinie 17:30 – Spotkanie autorskie z Grahamem Mastertonem (prowadzenie Piotr Pocztarek i Robert Cichowlas).

Zapraszamy wszystkich na oficjalną stronę Krakonu, a także fanpage wydarzenia na Facebooku, na których już niedługo pojawi się pełny program konwentu. Oczywiście wszystkich fanów Grahama Mastertona i czytelników naszej strony serdecznie zachęcamy też do wzięcia udziału w festiwalu i spotkania się oko w oko z królem grozy! Krakon odbędzie się w miasteczku studenckim AGH, Klubie Studio i okolicznych budynkach. Do zobaczenia! 


WŁADCZYNI dopiero w styczniu 2014?

Zaszły kolejne zmiany w harmonogramie wydawniczym Wydawnictwa Albatros. WŁADCZYNI, zapowiadana pierwotnie na październik ostatnia powieść historyczna Grahama Mastertona pojawi się u nas prawdopodobnie dopiero w styczniu 2014 roku. Przypominamy, że jeszcze w tym roku powinniśmy doczekać się aż 3 premierowych książek od tego wydawnictwa: OGRÓD ZŁA (12 lipca), COMA (wrzesień) i DYNASTIA (październik).

W telegraficznym skrócie

Na weekend przygotowaliśmy porcję informacji na szybko, w telegraficznym skrócie. Zaczynamy:

Grahamowi Mastertonowi tak bardzo przypadł do gustu projekt polskiej antologii jemu poświęconej – DZIEDZICTWO MANITOU – że postanowił za pomocą translatora przeczytać wszystkie teksty. Po ich lekturze przekazał autorom osobiste podziękowania za wkład w książkę.

Zachęcamy do polubienia na Fejsbooku nowego profilu – KSIĄŻKI, KTÓRE TRZEBA PRZECZYTAĆ – na którym polecane są pozycje warte przeczytania. Już niebawem znajdą się tam też książki Grahama Mastertona, a także konkurs, w którym do wygrania będą powieści Brytyjczyka.

Prawdopodobnie jeszcze w tym roku doczekamy się wznowienia jednej z popularniejszych powieści Grahama Mastertona – WOJOWNICY NOCY. Ta wizytówka pisarza od kilkunastu lat nie była w Polsce wznawiana, poprzednie nakłady od dawna nie są dostępne w księgarniach, a więc będzie okazja uzupełnić kolekcję o ten fantastyczny tytuł.

Wydawnictwo Replika planuje wydać kolejny tom opowiadań autorów polskich i zagranicznych – oczywiście nie zabraknie w nim tekstu Brytyjczyka. Poprzednie trzy tomy: 11 CIĘĆ, 13 RAN oraz 15 BLIZN cieszą się dobrą opinią wśród czytelników, w tym również opowiadania Mastertona w nich zawarte.

Miłego weekendu!

Premiera OGRODU ZŁA 12 lipca! DYNASTIA przesunięta na październik

Wydawnictwo Albatros podało do wiadomości datę premiery VIII tomu serii ROOK pod tytułem OGRÓD ZŁA. Wygląda na to, że tym razem rzeczywiście doczekamy się książki już w przyszłym miesiącu. Szukajcie jej w księgarniach od 12 lipca. Będzie liczyć 336 stron. 

Niestety z listy wydawniczej na najbliższy okres wypadła historyczna powieść DYNASTIA. Do tej pory zapowiadana na lipiec saga została przeniesiona na październik.

Recenzja książki DZIEDZICTWO MANITOU po raz drugi

Nie ma sensu po raz kolejny przypominać, jak ważną postacią jest w naszym kraju Graham Masterton. Sam fakt wydania przez Replikę antologii Dziedzictwo Manitou, w której Polscy pisarze ślą mu literackie ukłony, świadczy o ogromnym wpływie. We wstępie Robert Cichowlas zapowiada świeże spojrzenie na treści, stylistykę i konstrukcje fabularne, często odnajdywane w bibliografii angielskiego pisarza. Obietnicy dotrzymano jedynie częściowo.

Zbiór otwiera Teufelschwanx, krótkie opowiadanie Jacka Rostockiego. Grupka skorych do bitki pseudokibiców postanawia niekonwencjonalnie rozwiązać spór z kontr kibicami. Przywołują pradawnego demona Tojfelszwanca (cóż za rubaszny przydomek), by skutecznie rozprawił się z konkurencją. Skutki okazują się niespodziewane. Tekst czyta się przyjemnie, jest napisany żywo, z dużym poczuciem humoru i nie można mu wiele zarzucić. Autor zawarł nawet lekki komentarz do mentalności „kiboli” i ich skłonności do pretekstowej przemocy. Problem leży gdzie indziej – nie bardzo rozumiem jaki związek ma to opowiadanie z Mastertonem. Owszem, tematyka demonologiczna to dla niego chleb powszedni, ale nie oznacza to, że historia o jakimś tam demonie musi od razu być trafionym hołdem. Czyżby było nawiązaniem do jakiegoś konkretnego, nieznanego mi utworu?

Następny tekst jest dużo lepszy i bardziej rozbudowany. Młody autor, Paweł Waśkiewicz, zaskoczył mnie dojrzałością warsztatu oraz kreacją nastroju. Akcja Godziny wołu przenosi nas w śnieżne obszary Japonii, gdzie Roman, młody Polak, przyjeżdża, aby zrelaksować się na nartach. Zamiast spokojnego urlopu, znajdzie aż nazbyt prawdziwą miejscową legendę o duchu przemierzającym pobliską dolinę. Jak poprzednio, nie za bardzo wiadomo jak ta historia ma się do Mastertona. Wprawdzie pisał również o duchach w obcych krajach, ale gdyby przeczytać opowiadanie w innym kontekście, to nazwisko mogłoby się w ogóle nie nasunąć. Waśkiewicz chyba także o tym wiedział, umieszczając w tekście bezpośrednie odniesienie do powieści Tengu, bo inaczej związek z twórczością Brytyjczyka byłby niewielki.

Nieco jaśniej robi się w przypadku Drapiącego psy, w którym polskie miasto zostaje dotknięte plagą psów atakujących ludzi. Szybko okazuje się, że odpowiedzialny za całą sytuację jest dantejski demon, Graffiacane, biorący odwet za zwierzęce cierpienie. Ten rzeczywiście ciekawy pomysł nie został jednak należycie wykorzystany. Opowiadanie kończy się zbyt szybko, marnując swój ogromny potencjał. Czyta się dobrze, ponieważ ma specyficzny, trochę przerysowany styl, humorystycznie podkreślający umowność. Na przykład, wejście do tajnego księgozbioru ukryto na osiedlowej siłowni. Żartobliwa zdaje się również aluzja do patrona antologii: puenta stanowi uwspółcześnienie fragmentu klasycznego Manitou. Wątpliwa to jednak decyzja, bo przywoływana tutaj scena jest chyba najgorsza w debiutanckim horrorze Mastertona.

Za kurtyną Piotra Mirskiego to znacznie ostrzejsza jazda. Opowiada historię studentki-striptizerki, która pakuje się po uszy w kłopoty, przyjeżdżając służbowo do tajemniczej posiadłości. Przeżyje tam straszną przygodę, a mocne wrażenia nie oszczędzą również czytelnika: silna obsceniczność, okraszona dodatkowo siarczystymi przekleństwami, zwieńczona zostaje sadystyczną puentą. Adekwatne tło stanowi ciężka muzyka rockowa, co nie dziwi, zważywszy, że Mirski pisuje ponoć teksty dla zespołu death metalowego, a w tym gatunku obrazoburcze treści wydają się na porządku dziennym. Pojawia się również kąśliwa, być może nawet obraźliwa satyra na temat geeków, ale radziłbym ją traktować raczej z przymrużeniem oka, zamiast się oburzać. Ponownie, stopień pokrewieństwa z twórczością Mastertona to dla mnie niewiadoma, ale lektura jest przednia.

Kazimierz Kyrcz Jr. jest dobrze znany jako współautor kilku powieści i zbiorów opowiadań w duecie z Robertem Cichowlasem, Zakładnicy fikcji to jednak jego samodzielne dzieło. I być może przydałaby się tu współpraca, bo wykorzystał możliwości fabularne tylko częściowo. Historia nietypowego przebiegu spotkania autorskiego ma bardzo dobry początek. Niestety potem następuje rozczarowująca druga połowa, kiedy okazuje się, że autor nie wiedział jak rzecz rozwinąć i zakończyć. Czytało się nieźle, ze względu na dobry warsztat Kyrcza, ale pozostało wrażenie niedosytu, wzmagane dodatkowo przez fakt, że związek z brytyjskim mistrzem jest pobieżny: ot, ktoś wymienia go z nazwiska, i tyle.

Miłą odmianą jest Czarny lęk pada Jacka Piekiełko. Autor snuje wątek niewyjaśnionych morderstw popełnianych w małej irlandzkiej wsi. Akcję zaś umieszczono w bliżej nieokreślonej przeszłości. Choć po raz kolejny nawiązanie do wiadomego pisarza nie jest jasne, opowiadanie okazuje się jedynym z najlepszych w zbiorze. Może właśnie ze względu na brak współczesnych realiów, zabobonne lęki mieszkańców wydały mi się przejmujące, a cała historia bardziej niesamowita i nastrojowa. Mimo, że to jego debiut w druku, cieszy wysoka sprawność językowa Piekiełka. To obietnica sporego talentu.

Pod pseudonimem „Rob Kayman” zobaczymy pisarza pojawiającego się na kartach Dziedzictwa Manitou również pod prawdziwym nazwiskiem. Nie miał powodu by się kryć, ponieważ Tak blisko, nieważne jak daleko stanowi jeden z najlepszych tekstów. Głównym bohaterem jest Wiktor, nie mogący pogodzić się z tragiczną śmiercią żony. Jego emocjonalna rekonwalescencja zbacza na dziwne tory, gdy spotyka młodą dziewczynę, będącą jej sobowtórem. Mężczyzna próbuje przelać na Kasię nagromadzone uczucia. Realistyczny początek stopniowo nabiera oniryczności, owocując lekturą, od której trudno się oderwać. Tajemniczy pan Kayman dokonał tego, na co liczyłem: stworzył dzieło nie tylko bezpośrednio przywołujące opowiadanie Żal, ale także obdarzone własną osobowością, stanowiące niemal idealną wypadkową inspiracji i inwencji.

Michał Stonawski podobnie skonstruował Pośpiech jest dobrym doradcą, nawiązanie do Bestii pośpiechu, jednego z moich ulubionych opowiadań, a także do znakomitej powieści Wizerunek zła. Niestety, tym razem zamysł autora nie rozwinął się tak dobrze. Krótka opowieść o Danielu, chłopaku od dziecka obawiającym się, że karą za opieszałość będzie odpłynięcie z prądem rzeki, ma ciekawy początek, a akcja szybko nabiera tempa. Szkoda, że puentę tak łatwo przewidzieć. Takie ostentacyjne wywoływanie skojarzenia z innym twórcą stanowi jednak ogromny minus, bo znajomość Bestii… znacznie ułatwia odgadnięcie zakończenia. Niemniej, dobre pióro Stonawskiego sprawia, że opowiadanie czyta się bardzo lekko.

Aleksandra Zielińska, jedyna kobieta w zestawie, lśni jako autorka najlepszego polskiego utworu, a zarazem najdłuższego, bo Lidka to niemal nowela. Dwie młode studentki wprowadzają się do kawalerki, licząc na dobre warunki do nauki. Szybko okazuje się, że puszczany na cały regulator thrash metal, którym dziewczyny są katowane zza ściany, to najmniejszy z problemów. Ważniejsze staje się pytanie: dlaczego mieszkający po sąsiedzku metalowiec z takim uporem chce się zabić? A jeszcze ciekawsze – dlaczego mu się to nie udaje? Zielińska, posługując się wiarygodnymi dialogami i rozbudowanymi opisami przemyśleń głównej bohaterki, stworzyła mroczne, a jednocześnie podszyte zgryźliwym humorem studium uzależnienia i jego krwawych konsekwencji. Czego ten nałóg dotyczy, zdradzić nie mogę, dodam tylko, że zamiast z Mastertonem, Lidka skojarzyła mi się raczej z twórczością mistrza horroru z północy, Johna Ajvide Lindqvista. Poza tym, jestem głęboko przekonany, że żadne opowiadanie grozy o „ścieżce dźwiękowej” autorstwa zespołu Slayer nie może być złe.

Piotr Pocztarek znany jest głównie jako internetowy publicysta, redaktor magazynu Grabarz Polski, a przede wszystkim oddany wielbiciel Grahama Mastertona oraz współautor książki Masterton. Opowiadania. Twarzą w twarz z pisarzem. Tutaj zaś zaprezentował próbkę swojego talentu literackiego. Dosłownie próbkę, bo Zaułek to jedno z krótszych opowiadań, nie ustępujące jednak większości pod względem poziomu. Historyjka o z pozoru zwyczajnej ślepej uliczce, w której z niezrozumiałych powodów kolejni ludzie odbierają sobie życie, z mrocznego kryminału przemienia się w gorzką przypowieść o pokucie. Pocztarek dokonał tego, czego w tym zbiorze ze świecą szukać: odniósł się do charakterystycznej metody pisarskiej swojego idola, polegającej na błyskawicznym tworzeniu wizerunku danej postaci w umyśle czytelnika, za pomocą porównań ze znanymi osobistościami. Użyte przez autora skojarzenie z pewnością będzie zrozumiałe dla widzów rozkochanych w horrorze. Ten hołd złożony dylogii o Katie Maguire, przypomnianej niedawno powieścią Upadłe anioły, zaostrza apetyt na następne, oby znacznie dłuższe historie w wykonaniu tego obiecującego pisarza.

Trochę zawodzi natomiast Miskamakus Krzysztofa T. Dąbrowskiego. Już sam tytuł bezpośrednio przywołuje nieugiętego szamana, Nemezis bohaterów cyklu Manitou. Jednak w dalszej części opowiadania te nawiązania mnożą się aż nadto. Zaczyna się niewinnie: facet porzucony przez dziewczynę, w towarzystwie złośliwego kocura pogrąża się w żalu rzęsiście zakrapianym alkoholem. Kiedy zgadza się zaopiekować małym dzieckiem, szybko zaczyna popadać w obłęd. W jego mieszkaniu pojawiają się rywalizujące ze sobą postaci z książek Mastertona i wciągają skacowanego nieszczęśnika w szaleństwo, w którym horror miesza się z komedią, a hołd z parodią. Fabuła jest tu zdecydowanie na drugim planie, a w pewnym momencie gra konwencjami zyskuje samoświadomość, osiągając wręcz poziom metafiction. Choć nie można Dąbrowskiemu odmówić ogromnej plastyczności opisu, co w takim psychodelicznym tekście jest nieodzowne, by w ogóle dało się go przeczytać, nie miał on jasno określonego pomysłu na Miskamakusa. Strachu oczywiście nie uświadczymy ani odrobiny, a humor także nie wydaje się zawsze najlepszej próby. Muszę więc niestety uznać opowiadanie za jedno z mniej udanych. Gwoli ścisłości: nadal jest to kawałek porządnej prozy, ale oczekiwałem więcej.

Ponowną zwyżką formy jest Opus Magnum Dawida Kaina, jedno z opowiadań naprawdę budzących strach. Gdy rozchwytywany muzyk-ekscentryk znika w niewyjaśnionych okolicznościach, wielbiciel postanawia go odszukać za wszelką cenę. Tego wątku niestety nie dopracowano: śledztwo prowadzone na własną rękę przez zagorzałego fana jest całkowicie liniowe i nieprawdopodobne. Autor położył nacisk raczej na styl i niepokojący nastrój, zamiast na precyzyjną konstrukcję oraz dbałość o realizm powyższych poszukiwań. Pogodziwszy się z tym mankamentem, przeczytałem opowieść z dużą przyjemnością. Choć obrzydliwa puenta, stawiająca znak równości pomiędzy pasją tworzenia a mordem, jest dość standardowa, i tak byłem pod dużym wrażeniem. Magnum Opus funkcjonuje znacznie lepiej na płaszczyźnie emocjonalnej, niż intelektualnej, co w literaturze grozy jest zawsze ważniejsze. I podczas gdy Miskamakus wywołał przesyt skojarzeń z Mastertonem, lektura opowiadania Kaina nie dała mi ani jednego.

Jeszcze wyżej poprzeczkę podnoszą Ofiary duetu Robert Cichowlas i Łukasz Radecki. W czasie lektury nieraz przeszedł mnie dreszcz, nie tylko ze względu na umiejscowienie akcji. Zimową nocą starszy pan dzieli się z nieznajomą w pociągu swymi wspomnieniami o II Wojnie Światowej. Okazuje się, że tajemnicza kobieta trzyma w zanadrzu o wiele straszniejszą opowieść, w której on sam nieświadomie odegrał ważną rolę. Pasażerka jest także o wiele starsza, niż na to wygląda… Należy powiedzieć wprost: tak to się robi! Obaj panowie postarali się, ponieważ nie tylko urozmaicili konstrukcję, myląc tropy poprzez przesunięcie narracji ze staruszka na jego współpasażerkę, ale także umiejętnie przeprowadzili gradację napięcia. Ofiary zaczynają się partią przejmująco chłodną, przechodzącą powoli w grozę, a ostatnie strony są wręcz nieodparcie smutne. Pojawia się tutaj również pewien świetnie znany fanom Brytyjczyka aztecki demon, ale który konkretnie, to już należy przekonać się samemu. Jest to jeden z jaśniejszych punktów książki.

Na deser pozostawiono nam to, co dla wielu czytelników będzie najcenniejsze: premierowe opowiadanie angielskiego mistrza we własnej osobie. Chyba nikogo nie zdziwi, że Obserwator to najlepszy tekst w Dziedzictwie Manitou. Historia bierze swój początek w krainie fantazji: dziewczynka o imieniu Fiona obsesyjnie rozmyśla o baśniowej Roszpunce, dopatrując się ich wzajemnego podobieństwa. Żyje w oderwaniu od ludzi, za towarzystwo mając jedynie matkę, która bezustannie przekonuje ją o tym, że jest najpiękniejszym dzieckiem na świecie. Dlatego nikt nie powinien jej oglądać, bo mógłby z zawiści ją skrzywdzić. Gdy Fiona odkrywa przez przypadek, że tak naprawdę jej twarz jest potwornie zdeformowana, postanawia wziąć sobie do serca mamusiną mądrość życiową: piękno jest w oku patrzącego. Konsekwencje będą opłakane. Inaczej, niż zazwyczaj, Masterton nie położył nacisku na potworną jatkę – choć krwi nie brakuje – ale na nastrój. Z początku beztroski, kojarzący się z dziecięcą igraszką, potem niepokojący, następnie straszny, zakończenie zaś okazuje się przygnębiające. Wiarygodnie opisał dziecięcą logikę, która każe traktować wszystko dosłownie, tworząc opowiadanie o konstrukcji podobnej do swego odrażającego klasyka, Erica Paszteta. Co ciekawe, w tej antologii inspirowanej jego pisarstwem, sam Masterton nawiązał do klasycznej baśni, po raz pierwszy spisanej przez braci Grimm. Jak wiadomo, nie stronili oni od makabry, a ich twórczość posłużyła jako punkt wyjścia niejednej opowieści grozy. Tym samym całe przedsięwzięcie Repliki zatoczyło krąg.

Mam problem z ogólną oceną Dziedzictwa Manitou. Żeby go rozwiązać, musiałbym przyznać dwie noty. Pierwsza, za poziom poszczególnych tekstów, byłaby wysoka. Cieszy bardzo młody wiek sporej części autorów – blisko połowa z nich to osoby zaledwie po dwudziestce, pozostali są weteranami polskiej sceny. Smuci za to deficyt kobiet, wszak osamotniona Zielińska stworzyła najobszerniejsze i najlepsze dzieło. Kto wie, jak reprezentowałaby się ta kolekcja koszmarów, gdyby wyrównano również proporcje płci? Planując podobny projekt, warto byłoby mieć to na uwadze, przecież wiele z pań to zagorzałe fanki Mastertona.

Druga ocena natomiast należy się za antologię samą w sobie, a właściwie jej zgodność ze złożoną we wstępie obietnicą hołdu. Choć jest dedykowana mistrzowi, często musiałem głowić się nad konkretnymi opowiadaniami. Zgoda, nie jestem najwybitniejszym „mastertonologiem”, ale czytałem dziesiątki jego książek, a i tak nie wszystkie nawiązania zrozumiałem. Jeśli jest skierowana do osób znających twórczość pisarza na wyrywki, należy zastanowić się jak liczna jest ta grupa. Skoro Dziedzictwo… okazuje się pozycją aż tak elitarną, komu można ją polecić, żeby mógł odczuć pełną satysfakcję?

Niezależnie od odpowiedzi, na pewno przypadnie do gustu tym, którzy szukają po prostu dobrych opowieści z gatunku horroru. Mam jedynie nadzieję, że jeśli kiedyś w przyszłości zostanie nam zaserwowany podobny koktajl, jego składniki będą wymieszane w innych proporcjach. 

Autor recenzji: Patryk Cichy
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 344
Format: 14,5 x 20,5
Ocena recenzenta: 7,5/10

SEKSOWNY KONKURS tylko dla mężczyzn!

Tym razem zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie zainicjowanym przez samego Grahama Mastertona. Przeznaczony jest on tylko dla mężczyzn, a żeby zdobyć atrakcyjną nagrodę, trzeba będzie wykazać się odwagą i zmysłowością, potrafiącą nadać pikanterii każdemu związkowi.

Założenie konkursu jest proste: każdy mężczyzna, który zechce wziąć w nim udział, będzie musiał wymyślić najbardziej oryginalną rzecz, jaką można powiedzieć swojej partnerce po upojnej, pełnej seksu nocy. Wiadomość musi być oczywiście pochlebna, podniecająca, romantyczna i niezwykła, a po otrzymaniu jej kobieta musi poczuć, że znalazła mężczyznę, który ją docenia i zechcieć się z nim przespać ponownie.

UWAGA: musicie zmieścić się w 50 słowach!

Odpowiedzi, wraz z imieniem, nazwiskiem i adresem korespondencyjnym (tylko zgłoszenia z kompletem danych będą uwzględniane) należy przesyłać na adres mailowy: pocztarus@wp.pl. Czekamy na nie do poniedziałku, 1 lipca, do północy.

Kilka najlepszych zgłoszeń, które spełniają powyższe warunki, trafi na biurko samego Grahama Mastertona i to właśnie on zdecyduje, kto zdobędzie nagrodę. A jest nią wznowiony niedawno przez Wydawnictwo Rebis poradnik seksuologiczny dla mężczyzn POTĘGA SEKSU z autografem Grahama Mastertona i wiadomością od autora, o dowolnie wybranej przez Was treści!

Powodzenia!


Graham z nową przyjaciółką

Poniżej prezentujemy fotografię Grahama Mastertona z nową przyjaciółką Anną, którą autor poznał podczas ostatniej wycieczki do Polski. Anna pomagała organizować konwent Pyrkon, który miał miejsce w marcu tego roku w Poznaniu. Kilka dni temu kobieta odwiedziła Grahama w Anglii, gdzie pisarz pokazał jej wybrzeże. Podobno było niezwykle zimno!

Relacja ze spotkania z Piotrem Pocztarkiem na Brwikonie 2013

Brwikon jest młodym konwentem fantastycznym, powoli przyciągającym coraz większe grono bywalców. W tym roku, w dniach 24 – 26 maja odbyła się raptem druga edycja, na którą przybyło równo 700 uczestników, a więc o 200 więcej niż w 2012. Jednym z gości był Piotr Pocztarek, publicysta dobrze znany miłośnikom horroru w Polsce. Za jego specjalizację uznać należy twórczość Grahama Mastertona, nie dziwi zatem, że prowadzony przez niego punkt programu dotyczył właśnie brytyjskiego mistrza.

Prelekcja Graham Masterton a sprawa polska już samym tytułem zapowiadała zatrzęsienie ciekawych informacji na temat powiązań pisarza z naszym krajem, który jest wyjątkowo bliski jego sercu. Jak się dowiedzieliśmy od Piotrka, nie tylko dlatego, że jego książki zawsze wyjątkowo dobrze się u nas sprzedawały, ale także ze względu na polskie korzenie samego Mastertona, jak i jego zmarłej niedawno żony, Wiescki. Kolejnym powodem są fani, których ze względu na wyjątkową lojalność Graham sam woli nazywać przyjaciółmi.

Słuchacze prelekcji "Graham Masterton a sprawa polska"
fot. Joanna Grabowska

W ten prosty sposób przeszliśmy do kluczowego zagadnienia tej prelekcji, a mianowicie trwającej już wiele lat przyjaźni Piotra ze swoim idolem. A opowiadał o niej tak: w 2007 roku, młody Pocztarek, wówczas początkujący internetowy publicysta, ze stresu zlewając się potem czekał w hotelu Bristol w Warszawie na swoją możliwość przeprowadzenia wywiadu z Mastertonem. Wywiad ten okazał się punktem zwrotnym w karierze Piotrka, bo nie tylko zapoczątkował znajomość z ulubionym od lat pacholęcych pisarzem, ale też i postawił na jego drodze życiowej innego wielbiciela Brytyjczyka, który również miał tego dnia zaszczyt z nim porozmawiać. Był to nikt inny, tylko Robert Cichowlas, obecnie jeden z bardziej cenionych polskich pisarzy grozy, otwarcie przyznający się do inspiracji twórczością Mastertona. Po odpytaniu swego wspólnego mistrza ze wszystkiego na co czas pozwolił, obaj panowie zaczęli niezobowiązująco rozmawiać o napisaniu książki z prawdziwego zdarzenia, jemu właśnie poświęconej. Owszem, jeszcze w 1999 ukazała się publikacja autorstwa Raya Clarka i Matta Williamsa Świat Mastertona, zahaczająca o taki temat, była ona jednak dość pobieżnie sklecona, a poza tym z racji upływu czasu znacznie się już zdezaktualizowała. Pocztarek i Cichowlas uznali więc, że pora na potraktowanie pisarza z należytym szacunkiem i stworzenie obszernego dzieła opiewającego całą twórczość – nie tylko horror, ale także dreszczowce, poradniki seksuologiczne i co tylko jeszcze przyjdzie im do głowy. Po czym, głównie ze względu na odległość – Piotrek jest z Warszawy, Robert natomiast z Poznania – projekt zamarł na grubo ponad rok.

Gdy po tym czasie ponownie się skontaktowali, stwierdzili, że ich zapał nie tylko nie osłabł, ale wręcz uległ znacznemu zwiększeniu. Wobec powyższego nie mieli już wyboru: po prostu musieli tę książkę wspólnie napisać. Wysłali wtedy nieśmiałego maila do Mastertona z pytaniem o zdanie i ewentualną zgodę na powstanie takiego tomu. Odpowiedź bardzo przyjemnie zaskoczyła ich obu: pisarz niemal natychmiast odpisał, że nie tylko nie ma nic przeciwko temu, ale wręcz będzie zaszczycony. Zachęceni aprobatą wzięli się raźno do pracy. Oznaczało to ponowne przeczytanie wszystkich powieści, zbiorów opowiadań i poradników, a potem przeprowadzenie ich dokładnej analizy. Wszak nie miała to być książka pisana na kolanie, tylko istne kompendium wiedzy, mogące zaspokoić apetyty zarówno wiernych czytelników Grahama, jak i osób dopiero chcących rozpocząć przygodę z jego twórczością. Wystarczyło jeszcze jedynie znaleźć potencjalnego wydawcę, co dla młodych autorów na polskim rynku jest zawsze sporym wyzwaniem. Wybór padł na wydawnictwo Albatros, publikujące zdecydowanie najwięcej książek angielskiego pisarza w Polsce. Przekonać właściciela, Andrzeja Kuryłowicza, nie było łatwo, ale z nieoczekiwaną pomocą przybył im sam Masterton. Gdy szef Albatrosa udał się do Anglii na osobiste spotkanie z nim, został skutecznie zachęcony do dania przedsięwzięciu zielonego światła. Tak według słów Piotra narodziła się książka Masterton. Opowiadania. Twarzą w twarz z pisarzem, która spotkała się z dużym uznaniem zarówno ze strony czytelników, jak i recenzentów. 

Nie był to ostatni raz, gdy Piotrek współpracował z Robertem w obrębie tematyki związanej z Mastertonem. Opowiadał również jak zaczęli wspólnie prowadzić założony przez Cichowlasa blog poświęcony swemu ulubionemu pisarzowi, którego nazwa z pewnością wyda Wam się znajoma. Mowa oczywiście o GrahamMasterton.blox.pl.

Piotr Pocztarek i podkładka ze ściągawką
fot. Joanna Grabowska


Kolejna ważna informacja przekazana nam przez Piotra dotyczyła nowej książki, pisanej przez niego, Roberta i ich mistrza. Wiadomość o jej powstawaniu podał wraz z Mastertonem jeszcze w zeszłym roku na spotkaniu w warszawskim Trafficu, lecz szczegóły do tej pory były owiane tajemnicą. Teraz wreszcie się dowiedzieliśmy: będzie to wywiad-rzeka, a więc coś niesłychanie interesującego dla zagorzałych fanów. Doprawdy, trudno pojąć ile jeszcze odkrywczych pytań można temu człowiekowi zadać, ale jestem pewien, że chłopaki dołożą wszelkich starań, by nawet najbardziej wymagający czytelnik znalazł tam coś dla siebie. Zwłaszcza, że Piotrek zapowiada odważne pytania o sprawy naprawdę prywatne i często niełatwe. Czekamy z niecierpliwością.

Piotr poruszył też ważny temat różnych adaptacji, jakich doczekały się utwory Mastertona. Obok niestety jedynej kinowej ekranizacji, czyli Manitou Willama Girdlera, jego twórczość została przed 10 laty zaprezentowana także w formie komiksowej, w dodatku przygotowanej przez polskie, nieistniejące już wydawnictwo – Mandragora. Jak się dowiedzieliśmy, Piekielne wizje to już dzisiaj prawdziwy biały kruk, do zdobycia jedynie w antykwariatach i na Allegro. Inną polską adaptacją jest natomiast Stworzenie, film krótkometrażowy autorstwa Magdy Gendery na podstawie opowiadania Stworzenie Belindy. Omówił też jedną z najważniejszych antologii grozy ostatnich lat – Dziedzictwo Manitou, książkę w której znalazły się opowiadania pisane w hołdzie Mastertonowi, autorstwa polskich pisarzy grozy zaproszonych do współpracy przez Replikę.

Najwierniejsi fani Mastertona na Brwikonie 2013
fot. Joanna Grabowska

Mimo że to jego ulubiony pisarz, Piotrek nie jest bezkrytyczny wobec Grahama. Całe szczęście – w przeciwnym razie prelekcja przerodziłaby się w pean pochwalny. W związku z tym miał nam do powiedzenia kilka mniej pochlebnych rzeczy, jak choćby problem braku wyraźnego upływu czasu w cyklu o Jimie Rooku, w którym główny bohater wciąż tkwi w tym samym punkcie od kilkunastu lat. Ponoć sam autor niezbyt lubi dostawać jakieś uwagi na ten temat – gdy Piotrek kiedyś delikatnie mu to wypomniał, niemal się obraził, stwierdzając jedynie: „Przecież to tylko książki!”. Niezbyt pozytywne było również napomknienie o Szatańskich włosach, prawdopodobnie najgorszej powieści w jego dorobku, być może dlatego, że pisanej zdecydowanie pod kątem młodzieży, czyli „osławionych” w kręgach maniaków brutalnego horroru young adults.

Piotr wspominał również o tym jak Graham z wdzięczności za krzewienie jego twórczości w Polsce, postanowił uhonorować Roberta Cichowlasa, nazywając jego nazwiskiem postać artysty z powieści Bazyliszek. Niestety, nie zakończyło się to pomyślnie: wydawca uznał, że to nazwisko nie brzmi dostatecznie po polsku i przemianował go na… Cichowskiego. (Także kontynuacja przygód Nathana Underhilla, Noc gargulców wzbudziła trochę wątpliwości, ale na wszelki wypadek spuśćmy na nie zasłonę tajemnicy). Miejmy nadzieję, że podobny los nie spotka komisarza Pocztarka, pojawiającego się ponoć na kartach Paniki, która w lipcu pojawi się na półkach księgarń nakładem Rebisu. A skoro już o niej mowa: Masterton poruszył w niej zbyt często tuszowany temat masakry wielu intelektualistów w Puszczy Kampinoskiej. Była to rzeź, o której nie wie nie tylko wielu Anglików i Amerykanów, ale także Polaków. Oby tylko nie skończyło się to jak w przypadku dreszczowca Aniołowie chaosu, który przed laty był promowany w Polsce jako powieść stawiająca odważne tezy na temat śmierci generała Sikorskiego, a po wydaniu okazało się, że wzmianki na ten temat zajęły raptem kilka akapitów. Tak czy inaczej, szanse na bestseller są duże.

Piotr Pocztarek i wielkie skupienie
fot. Joanna Grabowska


Piotr dużo opowiadał o tym, że nawiązania do Polski w twórczości Grahama Mastertona nie są rzadkością. Zamiłowanie pisarza do polskiej kuchni zaowocowało wieloma wzmiankami na jej temat, a na 36 rocznicę ślubu autor wraz z małżonką spożył nawet tradycyjne polskie śniadanie. Niestety, nie wszystkie aluzje do naszego kraju okazały się tak smakowite. Niejeden krytyk bardzo źle przyjął Dziecko ciemności, powieść rozgrywającą się w Polsce. Pytanie tylko, czy była to prawdziwa Polska, czy tylko jej wyobrażenie? Nie za bardzo zgadzała się topografia Warszawy, czy też opisy typowych polskich kobiet – rzecz jasna wąsatych i noszących wszędzie torby reklamówki. Niezbyt przekonywające okazało się też, że co drugi mieszkaniec ma tutaj na nazwisko Rej, Matejko, czy Konopnicka. Mimo wszystko Piotrek uważał, iż najostrzejsze recenzje w polskiej prasie były mocno przesadzone.

A jeśli chodzi o polskie jedzenie: może Masterton lubi tak często o nim wspominać, bo już w 1989 roku wydawnictwo Amber proponowało mu rozliczenie za publikację jego powieści w Polsce częściowo za pomocą kiełbasy? Reszta miała być uiszczona w postaci cennych ikon, a to dlatego, że złotówka nie podlegała za komuny wymianie na obcą walutę. Zresztą, o tym jak wyglądało wypłacenie należnego honorarium w praktyce, Piotrek wolał nie opowiadać… Przyznał natomiast, że z języka polskiego pisarz zna same najniezbędniejsze słowa: kapusta, gołąbki, bigos i kiełbasa. Czy naprawdę dużo więcej potrzeba, aby porozumieć się z Polakiem?


Piotr Pocztarek i Patryk Cichy (autor relacji i zwycięzca konkursu wiedzy o Mastertonie)
fot. Joanna Grabowska


Niejako na deser Piotr zaserwował nam konkurs wiedzy o Mastertonie. Niejeden uczestnik miał chrapkę na bardzo atrakcyjne nagrody, i nic w tym dziwnego – kto nie chciałby wygrać najnowszych wydań książek Grahama? Pulę stanowiły zestawy składające się ze wznowień Geniusza, Transu śmierci, a także Dziedzictwa Manitou. Zabawa okazała się niebywale trudna. Obok pytań dziecinnie łatwych, takich jak: „Ile powieści składa się na cykl o Manitou?” albo „Jaki klasyk horroru był inspiracją przy pisaniu Drapieżców?”, usłyszeliśmy bowiem także zagadki wymagające znacznie głębszego oczytania. Bo w końcu kto pamięta w której konkretnie powieści pojawia się Lily Blake? Ile osób bez wahania powie jakiej narodowości był Larry Foggia? Niestety, na sali nie znalazł się ani jeden śmiałek wiedzący to wszystko. Najbliżej pełni sukcesu był pewien osobnik, który odpowiedział poprawnie na aż 14 pytań z 15, ale może lepiej będzie pominąć go tutaj milczeniem. I tak w trakcie prelekcji niemal bezustannie przeszkadzał… Niemniej troje szczęśliwców zabrało tego dnia do domu piękne książki z Repliki.


Piotr Pocztarek i Patryk Cichy
fot. Joanna Grabowska

Spotkanie z Piotrem Pocztarkiem trwało aż dwie godziny, a mimo to czas tak szybko zleciał, że szkoda było się rozstawać. Dowiedzieliśmy się wielu interesujących, zaskakujących, a niekiedy wręcz niewiarygodnych rzeczy na temat jednego z naszych ulubionych pisarzy. Piotrek również wydawał się zadowolony z wizyty na naszym konwencie i mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś do nas wpadnie i opowie coś ciekawego. Kto wie, może któregoś razu będzie mu towarzyszył sam Graham Masterton?

Patryk Cichy