
Graham z fanką


Oficjalna strona internetowa

Po pierwsze: uruchomiliśmy na naszej stronie nowy dział: "Czytelnicy nadesłali". Już teraz możecie tam znaleźć dwie relacje ze spotkań z Grahamem na Pyrkonie, napisane przez fanów Grahama. Niniejszym serdecznie zachęcamy i Was do dzielenia się z naszymi czytelnikami swoją twórczością. Macie swoje przemyślenia, zdjęcia, teksty, felietony, artykuły, wspomnienia związane z Grahamem albo z jego twórczością? Ślijcie do nas na maile umieszczone w dziale "redakcja", a my na pewno zredagujemy i zamieścimy Wasze teksty na stronie. Nas znacie już całkiem dobrze, ale jesteśmy społecznością fanów Grahama i czas, by do głosu doszli także inni!
Po drugie: chcielibyśmy skorzystać z okazji i w imieniu swoim i Grahama życzyć Wam wszystkim zdrowych, wesołych, spokojnych Świąt, smacznych jajek i dobrej lektury w wolne dni. Aha, uważajcie, żeby w lany poniedziałek nie oberwać śnieżką!
Po trzecie: tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. Enjoy!
http://www.youtube.com/watch?v=QRp4Rve4AvQ&feature=youtu.be

Nauczony doświadczeniami z
wcześniejszych spotkań autorskich wiedziałem, iż aby spotkać się z tak wybitną
postacią ze świata grozy należy zjawić sie na miejscu wcześniej. Tak więc już
godzinę przed planowanym przybyciem Mastertona siedziałem w pobliżu, czekając
na początek formowania się kolejki. Jako pierwszy zjawił się chłopak z kartką
na plecach: "MASTERTON KOLEJKA TU". Panował jeszcze względny spokój.
Około czterdziestu minut przed godziną zero pojawiło się parę osób. To był
znak, że należy zająć swoje miejsce. Zanim podszedłem do "wężyka"
osób czekających (miałem do przejścia zaledwie trzy metry), zjawiło się znikąd
kilka następnych osób. Kolejne minuty mijały na wyczekiwaniu i obserwowaniu
rosnącego tłumu ludzi przybywających na spotkanie z autorem. Sprawca całego
zamieszania zjawił się kwadrans przed czasem. Pierwszym kilku osobom udało się
namówić twórcę do zrobienia wspólnych, pamiątkowych zdjęć. Później jednak
Masterton zauważył, jak licznie przybyli jego fani (kolejka cały czas rosła i z
jej początku nie było widać końca), więc sesje zdjęciowe się zakończyły. Czekając
na swoją kolej spostrzegłem osobę przybyłą z kartonem książek do podpisu; mam
nadzieję, że biedak zdobył chociaż jeden podpis. Nareszcie nadeszła upragniona
chwila, oto stałem przed tym, który wprowadził mnie kilka lat temu w świat
literatury grozy (moja pierwsza przeczytana książka z tego gatunku to "Wyznawcy
Płomienia", którą oczywiście wybrałem do podpisania).
Długie wyczekiwanie i
moment, który zapada w pamięć plus podpis cenionego przez wielu pisarza. Tak
można podsumować całe wydarzenie, lecz to nie odda towarzyszących temu emocji.
Z prawdziwą przyjemnością donosimy, że trzecia część cyklu SISSY SAWYER, czyli wydany przez Rebis CZERWONY HOTEL otrzymał nagrodę najlepszego horroru wydanego w zeszłym roku! Powieść była też nominowana w kategorii Okładka roku, jednak przegrała z KORONĄ ŚNIEGU I KRWI Elżbiety Cherezińskiej. W plebiscycie oddano 3335 głosów. Gratulujemy!

Graham, tłumacz i prowadząca jeden z paneli dyskusyjnych
Dowodzi tego spotkanie w auli wykładowej Międzynarodowych Targów Poznańskich, które w tym roku po raz kolejny gościły Pyrkon. Spotkanie ów zgromadziło lekko licząc kilkaset osób. Niżej podpisany, jak i kilkudziesięciu innych maruderów, zmuszonych było stać pod ścianą bądź siedzieć na podłodze w czasie wystąpienia autora. Konferencja prowadzona była przez Łukasza Orbitowskiego i dotyczyła tematów tak rozmaitych, jak różnorodna jest twórczość brytyjskiego mistrza makabry. Autor zdradził między innymi kilka ciekawostek dotyczących jego nadchodzącej powieści zatytułowanej Panika. Według słów twórcy Manitou, fabuła dotyczyć będzie krwawego epizodu z początku II wojny światowej. Chodzi o eksterminację ludności polskiej na obrzeżach Puszczy Kampinoskiej. Masowy mord, który przeszedł do historii jako zbrodnia w Palmirach, kosztował życie około dwóch tysięcy Polaków. Hitlerowski okupant skupił się głownie na polskiej inteligencji: harcerzach, pisarzach, duchownych czy oficerach, którzy zostali aresztowani, a następnie rozstrzelani w ramach tzw. Akcji AB. Nie znałem tego wydarzenia wcześniej, dlatego uznałem, że warto o nim przypomnieć czytelnikom z Zachodu – powiedział Masterton. – Nie jestem pisarzem historycznym, piszę horrory i thrillery, ale chciałem opowiedzieć tę ważną historię właśnie w tej konwencji. Autor wyjaśnił też genezę tytułu, który jest nawiązaniem do mitycznego boga Pana oraz do uczucia, jakie musiało towarzyszyć prowadzonym na śmierć skazańcom – strach, który w leśnej głuszy potęgowany jest z każdym krokiem przez zawodzenie wiatru, pojękiwania gałęzi czy szelest igliwia pod stopami. Wiele pytań nie dotyczyło głównego spectrum twórczości Brytyjczyka.
Graham i przedstawiciele wydawnictwa Rebis
Kwestia fantastyki grozy wielokrotnie schodziła na drugi plan, a pisarz raz za razem okazywał się być wspaniałym gawędziarzem, miotającym anegdotami niczym szuler kartami z rękawa. Interesującym tematem, poruszonym przez mistrza grozy, była kwestia jego postrzegania Polski i zmian, jakie przez lata zaszły w naszym kraju. Gość festiwalu z uśmiechem na ustach opowiedział jak to w 1989 roku, w związku z nieprzeliczalnością złotówki na funta, polski wydawca zaproponował mu zapłatę za książkę w towarach takich jak ikony czy… kiełbasy.
Graham i Wikingowie (nie pytajcie…)
W związku z tym, że Graham Masterton jest cenionym autorem poradników seksuologicznych oraz wieloletnim redaktorem pism takich jak Mayfair, Playboy czy Penthouse, czytelnicy nie omieszkali zapytać o kwestię urody polskich kobiet. W odpowiedzi otrzymaliśmy pean na temat powabu Polek a także ich twardego charakteru. Każdy wie, że polskie kobiety są najpiękniejsze na świecie – zakończył pisarz czym wzbudził salwę oklasków od rozentuzjazmowanej publiczności. Nie ma tutaj oczywiście podstaw, by wysuwać oskarżenia o nadmierne kadzenie publiczności, gdyż jak autor wytłumaczył: Sam ożeniłem się z Polką, która co prawda nie urodziła się w Polsce, ale miała właśnie taką polską urodę. Więc Polki są nie tylko piękne, ale i silne.
Sesja podpisywania książek na Pyrkonie
Po zakończonym wykładzie na korytarzu obok auli ustawiła się niebotycznych rozmiarów kolejka po autografy. Każdy chciał zdobyć podpis autora bestsellerów oraz zamienić z nim choć kilka słów. Mimo prawdziwego oblężenia, pisarz z uśmiechem na ustach i ogromną życzliwością podchodził do każdego czytelnika. Godzina spędzona w kolejce uwieńczona została zatem pamiątkowym zdjęciem oraz autografem złożonym na egzemplarzu Upadłych aniołów.
Marcin Dobrowolski
Marcin Dobrowolski i Graham Masterton
W Belgii i we Francji czytelnicy od kilku lat szczycą się antologiami poświęconymi twórczości Grahama Mastertona, do tej pory jednak w Polsce – czyli w drugim domu Mastertona – taki projekt nie ujrzał światła dziennego, choć przecież powinien – chociażby dlatego, iż Polacy wychowali się na książkach Mastertona, a wielu pisarzy ukształtowało się dzięki jego utworom. Jakże więc ucieszyłem się, kiedy w zapowiedziach Wydawnictwa Replika dostrzegłem „Dziedzictwo Manitou”, a potem kupiłem książkę i zatopiłem się w lekturze.
W powstawaniu tego projektu palce maczali – i chwała im za to! – redaktorzy polskiej oficjalnej strony brytyjskiego mistrza horroru, czyli Robert Cichowlas i Piotr Pocztarek. Cichowlas dokonał selekcji tekstów, a także napisał do zbioru wstęp i opowiadanie „Ofiary” (razem z Łukaszem Radeckim), natomiast Pocztarek dorzucił tekst „Zaułek” oraz przetłumaczył premierowe opowiadanie Mastertona „Obserwator”. I to od tego tekstu warto zacząć, choć znajduje się on na samym końcu książki. Utwór, jak sam Masterton, podkreślił w jakimś wywiadzie, jest jednym z odważniejszych jakie napisał. Nie jednak pod względem krwawych opisów i erotyki, a kreacji głównej bohaterki, dziewczynki cierpiącej na pewne schorzenie… Złożony obraz dotyczący relacji rodzinnych między dziewczynką a jej matką oraz przebieg narracji, a wreszcie doskonały finał czynią opowiadanie jednym z oryginalniejszych, jakie popełnił Graham Masterton. I przeznaczone jest dla tych, którzy lubią zarówno trochę pomyśleć, jak i poczuć autentyczny strach w trakcie lektury. Wierni czytelnicy autora rzeczywiście odnajdą w tym tekście pewne podobieństwa do kultowego już „Eryka Paszteta”.
Wspomniane „Ofiary” Cichowlasa i Radeckiego to już inna bajka. Druga wojna światowa, eksperymenty medyczne, które celowo „wymykają się spod kontroli” oraz aztecki demon, a wszystko to podane w postaci poruszającej i intrygującej opowieści z pokładu pociągu. Nawiązanie do twórczości Mastertona jest tu niesłychanie wyraźne, a sam tekst napisany jest bardzo sprawnie i wciąga.
To samo można powiedzieć o „Zaułku” Pocztarka. Opowiadanie nie jest długie, ale wciąga od pierwszych akapitów, zaś zakończenie zwala z nóg. Także i tu nawiązanie do twórczości brytyjskiego mistrza grozy jest spore – zapewne wielu czytelników od razu skojarzy tę historię z mastertonowskimi powieściami kryminalnymi o zabarwieniu paranormalnym rodem ze świata Katie Maquire.
Nie mogło, rzecz jasna, zabraknąć również nawiązań do najsłynniejszej powieści Grahama Mastertona, czyli „Manitou”. W książce mamy dwa teksty, które przypomną nam zarówno o Harrym Erskinie, sympatycznym i nieco ekscentrycznym jasnowidzu, jak i o wściekłym indiańskim duchu Misquamacusie. „Drapiący Psy” Krzysztofa Maciejewskiego to opowiadanie nieźle skrojone i ładnie wykorzystujące wspomniany motyw. To samo powiedzieć można o „Miskamakusie” Krzysztofa Dąbrowskiego – choć tu tekst pisany zdecydowanie na „mniej poważnie”, co jednym czytelnikom do gustu przypadnie, innym z pewnością nie. Nie zmienia to faktu, że te teksty zaliczam do ważniejszych w niniejszej książce.
Mamy w „Dziedzictwie Manitou” opowiadania, które li tylko stylistyką skojarzą Wam się z prozą Brytyjczyka. Mam tu na myśli „Opus Magnum” Dawida Kaina oraz „Lidkę” Aleksandry Zielińskiej, a także „Czarny lęk pada” Jacka Piekiełki. Znalazł się również tekst nawiązujący do mojej ulubionej powieści Mastertona – „Tengu”. „Godzina wołu” Pawła Waśkiewicza to długa i klimatyczna opowieść osadzona w realiach japońskich.
„Dziedzictwo Manitou” to wspaniały projekt, doskonała porcja tekstów, które bawią, straszną i ekscytują. Nie ma tu tekstów pisanych na siłę, nie ma sztampowości i pozbawionych sensu historii pisanych dla samego tylko pisania. To solidny kawałek literatury grozy, dodatkowo ubarwiony świetnie powiązanymi ze sobą wstępami (Cichowlas & Masterton).

Autor recenzji: Dominik Jastrun
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 344
Format: 145 x 205
Ocena recenzenta: 8/10
Oto dwie fotografie z sobotniego spotkania z Grahamem Mastertonem na Pyrkonie w Poznaniu. Na razie dwie, będzie ich więcej. Kto był na dotychczasowych panelach z pisarzem, doskonale wie, jak dobrze Graham bawi się z czytelnikami oraz w jak świetnej pozostaje kondycji, co bardzo cieszy i nastraja optymistycznie. Enjoy!


Aby wygrać, należy poprawnie odpowiedzieć na trzy pytania:
1.Ile poradników seksuologicznych Grahama Mastertona ukazało się na polskim rynku? Wymień przynajmniej 3 tytuły.
2.Który z wydanych w Polsce poradników Mastertona jako jedyny jest przeznaczony stricte dla mężczyzn?
3.Wszystkie poradniki wydane przez Rebis przekładało na polski łącznie dwóch tłumaczy. Podaj ich nazwiska.
Odpowiedzi, wraz z imieniem, nazwiskiem i adresem korespondencyjnym (tylko zgłoszenia z kompletem danych będą uwzględniane) należy przesyłać na adres mailowy: pocztarus@wp.pl. Czekamy na nie do piątku, 29 marca, do północy. Ogłoszenie zwycięzców nastąpi tuż po świętach.
Nagrody ufundowało Wydawnictwo Rebis.