FENOMEN POPULARNOŚCI MASTERTONA W POLSCE – część 1/2

GRAHAM MASTERTON – jeden z popularniejszych pisarzy brytyjskich, urodził się w 1946 roku w Edynburgu. Z zawodu – seksuolog, zanim rozpoczął karierę pisarską, pracował jako redaktor naczelny pism dla dorosłych panów (Mayfair, Penthouse). Swój pierwszy horror – "Manitou" opublikował na początku lat siedemdziesiątych. Książka momentalnie stała się bestsellerem. Dwa lata po wydaniu, na jej podstawie, William Girdler postanowił nakręcić film. Rolę sympatycznego, nieco ekscentrycznego jasnowidza, Harry’ego Erskine’a zagrał Tony Curtis. Masterton napisał łącznie ponad 40 powieści grozy, lecz jego dorobek literacki jest znacznie większy. Oprócz horrorów, Masterton jest autorem wielu poradników seksuologicznych, zbiorów opowiadań, powieści sensacyjnych, obyczajowych i historycznych. Jest pisarzem niezwykle płodnym i, jak sam powtarza, w jego głowie co chwila rodzą się nowe pomysły na następne, mrożące krew w żyłach powieści. Niedawno przeprowadził się do Londynu. Jego żona – Wiescka – urodziła się w Polsce. Pomimo, iż nie mówi w ojczystym języku, darzy rodzinny kraj ogromnym sentymentem.

W Polsce książki Mastertona sprzedają się w nakładach nierzadko większych, niż pozycje autora, który od lat obejmuje absolutne przewodnictwo w kwestii jakości i ilości sprzedanych egzemplarzy na świecie – Stephena Kinga. Rodzi się pytanie – dlaczego tak jest? Dlaczego pisarz, który w USA czy w Niemczech nie jest dostatecznie doceniany, w Polsce należy do grona najpoczytniejszych, a jego pozycje "schodzą" z księgarnianych półek jak cieple bułeczki?

Podjąłem się dość trudnej, przyznam, roli zbadania fenomenu popularności Grahama Mastertona w naszym kraju. Kim tak naprawdę jest i co sądzą o jego twórczości polscy znawcy grozy? Jakie zdanie na jego temat mają czytelnicy, miłujący się w literaturze strasznej? Dodam tu, niejako „przy okazji”, że w owym artykule umieściłem jedynie „szczątkowe” wypowiedzi zarówno jednych jak i drugich, były one jednak powielane przez wielu dyskutantów.

Zapytany o stereotypowe "pisarskie" podejście do życia, przeciętny czytelnik, okazuje zdumienie. Kim jest pisarz grozy? Może starszym jegomościem z brodą, palącym papierosa za papierosem i cuchnącym tanią wódką? Może to człowiek skryty w sobie, samotnik, introwertyk, który nie wychyla nosa poza swój gabinet, jak na przykład świętej pamięci Howard P. Lovecraft? Mastertona do powyższych wizji nie sposób przyrównać. Zawsze chętny do rozmowy z czytelnikami, schludnie ubrany, zrelaksowany. Jak napisali Ray Clark i Matt Williams w książce pt: "Świat Mastertona":

"Od najmłodszych lat swoim wyglądem wyprzedzał całą tę przemądrzałą sforę nowojorskich dzieciaków. W 1973 roku był nie tylko odnoszącym najwięcej sukcesów młodym autorem brytyjskim – był także deklaracją pewnego stylu".

Samotnik, który nie wychyla nosa poza swój gabinet..? Nie Masterton – mąż, ojciec, podróżnik i showman.

Powracając jednak do pytania – dlaczego właśnie w Polsce jego książki są tak popularne – zastanówmy się, czym przykuł uwagę polskich czytelników? Stylem bycia? Irracjonalne. Od tego są gwiazdy muzyki pop. A może dorobkiem literackim i wszechstronnością? Autor ma na swoim koncie ponad sto napisanych książek – od poradników seksuologicznych, poprzez powieści sensacyjne, thrillery, powieści obyczajowe, horrory, na powieściach historycznych kończąc.

Krytycy wypowiadają się na temat twórczości Mastertona dość surowo. Zarzucają mu prostolinijność, popełnianie błędów, polegających na schematyczności fabuły, nierzadko kiepski styl. Powodem takiego stanu rzeczy jest, ich zdaniem, intensywność, z jaką pisarz tworzy. Zarówno dwadzieścia lat temu, jak i teraz pisuje średnio trzy książki rocznie. Jeden z miłośników grozy pisarza – Tomasz Pankrost – student kulturoznawstwa na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu ripostuje w ten sposób:

Owszem, Masterton pisze dużo, ale bynajmniej nie kiepsko. Nie sprawia wrażenia zmęczonego tym, co robi. Wciąż wpada na świetne pomysły. Na dodatek bez trudu potrafi napisać horror, następnie powieść historyczną. W międzyczasie zaś przygotowuje serię krótkich opowiadań do antologii. I to wszystko w ciągu jednego roku. Schematyczność? Momentami na pewno. Często powiela pomysły, ale za każdym razem wychodzi z tego obronną ręką, czyli ciekawie opracowaną fabułą.

Podobne opinie wyrażali inni miłośnicy prozy Mastertona. Zacząłem się zastanawiać nad pewną kwestią. Otóż Stephen King również jest pisarzem niebywale płodnym. Tymczasem słynie z pięknego stylu, staranności w rozwijaniu fabuły i finezji językowej. Rzadko jest "linczowany" przez krytyków literackich. A zatem mamy do czynienia z paradoksem?
Studentka trzeciego roku socjologii na UAM’ie – Anna Kostecka, krótko odpowiada na pytanie, co spowodowało, ze sięgnęła po książki Mastertona:

Lubię czasami obejrzeć film grozy, to mnie odpręża. Podobnie jest z książkami. Po Mastertona sięgnęłam z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że miłośnicy tego typu literatury z miejsca polecili mi właśnie Grahama. Wielu z nich opowiadało o jego twórczości, a nawet życiu. Dowiedziałam się, że pisarz darzy nasz kraj ogromnym sentymentem, że napisał powieść, które akcja toczy się w Warszawie, że jego żona Wiescka jest z pochodzenia Polką. Zainteresowało mnie to.

Mamy zatem fana twórczości pisarza oraz dziewczynę, która nie czytuje na co dzień książek Mastertona, ale która „sporo” o nim słyszała.
Trudno przekonać fana o „niedoskonałościach” twórczości jego idola. Nawet nie próbowałem. Kiedy natomiast zapytałem Annę o minusy prozy pisarza, odpowiedziała krótko:

Na pewno schematyczność. Momentami głupie błędy, najczęściej logiczne.

A plusy?

Szybko się go czyta, oryginalne metafory, ciekawe opisy, czytelnik szybko oswaja się z bohaterem. Myślę, że nawet i zaprzyjaźnia.

Czyż nie jest tak, że wielu pisarzy często wraca do tych samych tematów? Moim zdaniem, kwestia powielania pewnego rodzaju schematów, nie jest czymś, co świadczyłoby o lukach pisarskich. Masterton zawsze (co warto podkreślić) pisze o zwykłych ludziach i miejscach, wychodząc z założenia, że czytelnik woli czytać o znanym sobie otoczeniu, poznawać perypetie kogoś, do kogo może się porównać. "Kiedy zostanie stworzona taka baza, wystarczy niewielki skok wyobraźni, by czytelnik uwierzył w przytrafiające się bohaterom nadprzyrodzone wydarzenia" – czytamy w "Świecie Mastertona”.

Autor: Robert Cichowlas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.