Fani Grahama Mastertona będą mogli zdobyć autograf swojego ulubieńca jeszcze w tym roku. W dniach 3-6 listopada pisarz pojawi się na Targach Książki w Krakowie. Planowana jest również wizyta w Warszawie, ale o jej szczegółach powiadomimy nieco później.
Pierwsze opowiadanie Mastertona na sprzedaż!
W 1969 roku na rynku ukazał się nowy numer magazynu dla panów "Mayfair". Wydrukowano w nim opowiadanie, napisane przez niejakiego Rolanda Winchestera. Tekst nosił tytuł I, THE MARTIAN (Ja,Marsjanin). Mało kto wie, że ten kolekcjonerski rarytas to pierwsza krótka opowieść, jaką napisał i wydał sam Graham Masterton. Magazyn, liczący obecnie już ponad 40 lat, pojawił się ostatnio w sprzedaży na e-bayu. Oto jego okładka i skan opowiadania. Prawda, że podpis wygląda znajomo?
Każdy, kto chce posiadać w swojej kolekcji ten numer magazynu Mayfair, może nabyć go pod poniższym linkiem. Cena to, bagatela, 85 dolarów.
http://cgi.ebay.com/GRAHAM-MASTERTON-I-MARTIAN-MAYFAIR-VOL-4-NO-7-1969-/360267926620?pt=US_Fiction_Books&hash=item53e1a44c5c
Dziękujemy Marcinowi Królowi za podesłanie linka.
DOM KOŚCI + bonusy – niebawem!
Świetna wiadomość dla fanów Grahama Mastertona! Jeszcze w tym roku, za sprawą wydawnictwa Replika, na rynku ukaże się powieść DOM KOŚCI (House of Bones) Grahama Mastertona. Poprzednie wydanie książki ukazało się w roku 1999 nakładem wydawnictwa Albatros i do tej pory pozycja nie była wznawiana.
Ale to nie koniec dobrych wieści!
W DOMU KOŚCI czytelnicy znajdą kilka wyjątkowych niespodzianek. Narazie zdradzimy tylko tyle, że nowe wydanie będzie wzbogacone o trzy bonusowe opowiadania!
Wkrótce podamy więcej szczegółów.
Graham w Polsce w listopadzie!
Będzie krótko, ale jakże treściwie: Graham poinformował nas, że prawdopodobnie w listopadzie po raz kolejny odwiedzi nasz kraj. Szczegóły wizyty, jak i trasa promocyjna nie są jeszcze znane, ale możecie być pewni, że dowiecie się o wszystkim pierwsi, jak tylko sytuacja bardziej się wyklaruje.
Okładka antologii laureatów PRIX MASTERTON
Graham podesłał do nas właśnie okładkę nadchodzącej antologii LES ENFANTS DE MASTERTON, która zawierać będzie opowiadania 10 laureatów nagrody Prix Masterton, przyznawanej co roku najlepszym francuskim pisarzom.
Książka wydana zostanie przez Riviere Blanche. Jak Masterton sam twierdzi:
Wszystkie opowiadania są wspaniałe i jestem bardzo dumny, że zachęciłem do pisania tylu kreatywnych autorów we Francji i Belgii.
Oto okładka:

Można zamawiać podkładki z WOJOWNIKAMI NOCY
Jak autor sam twierdzi na podstawie próbki, podkładka wygląda naprawdę bardzo dobrze. Jej wymiary to 20 x 23 cm. Kolorowa ilustracja jest matowa, natomiast na odwrocie znajduje się czarna pianka.
Ceny kształtują się na poziomie 5,75 funtów/7 euro/12 dolarów/28 złotych i zawierają koszt wysyłki. Za przedmiot pobierana jest przedpłata. Podkładki pojawią się w okolicy 1 lipca. Dostawa wyniesie ok. 2 tygodni. Zamówić je można u Matta Williamsa pod poniższym adresem:
Podkładki pod mysz z WOJOWNIKAMI NOCY trafią do sprzedaży!
W 2002 roku Dan Masterton, na prośbę swojego taty przygotował ilustrację mającą nawiązywać do powieści WOJOWNICY NOCY. Z projektem przez te wszystkie lata nic się nie działo, aż do dzisiaj. Graham poinformował nas właśnie, że zdecydował się wyprodukować limitowaną liczbę podkładek pod mysz z tą właśnie ilustracją i wprowadzić je do sprzedaży!
Cena nie została jeszcze ustalona, ale jak zapewnił nas pisarz, nie będzie ona wysoka. Kiedy tylko podkładki będą dostępne, poinformujemy Was o tym.
Przy okazji Graham zapewnił, że już wkrótce przekaże nam nowe, interesujące informacje. Czyżby szykowała się nowa powieść, lub ekranizacja?
Poniżej prezentujemy ilustrację, która zdobić będzie podkładki pod mysz:
Wiescka Masterton jako dziecko
Graham Masterton opublikował zdjęcie swojej żony Wiescki, które zostało zrobione w 1948 roku, kiedy to miała ona zaledwie dwa lata. Oto ono:

Problemy z Empikiem
Niezbyt dobra wiadomość dla tych czytelników, którzy lubili pojść do Empiku, by rozejrzeć się za nowościami książkowymi… W związku ze wstrzymaniem przyjmowania nowości przez Empik, zarówno KANDYDAT Z PIEKŁA jak i inne mastertonowskie (i nie tylko) świeżynki pozostaje od teraz szukać w Internecie, księgarniach i innych sieciach handlowych.
Poster reklamowy do 11 CIĘĆ
Szanowni, przedstawiamy Wam poster reklamowy do antologii opowiadań grozy 11 CIĘĆ, w której to książce znajdzie się również tekst SPONIEWIERANA Grahama Mastertona.
Polecamy również odwiedzić, polubić, skomentować profil fanowski książki na Facebooku. Oto link:
http://www.facebook.com/?ref=logo#!/pages/Jedena%C5%9Bcie-Ci%C4%99%C4%87/122375714511610
PANI FORTUNY dopiero we wrześniu
Wydawnictwo Książnica poinformowało nas właśnie, że planowana na lipiec premiera niepublikowanej dotąd powieści PANI FORTUNY ze względów biznesowych zostaje przeniesiona na wrzesień. Jednocześnie otrzymaliśmy zapewnienie, że finalizowane są prace nad wznowieniem DROGI ŻELAZNEJ. Życzymy cierpliwości.

Hołd dla Wiescki Masterton
Poniżej prezentujemy Wam przetłumaczone wspomnienie, które Graham napisał w hołdzie swojej niedawno zmarłej żony. Tekst w oryginale pojawił się w The Horror Zine, natomiast my przełożyliśmy go i wzbogaciliśmy o niepublikowane wcześniej zdjęcie Wiescki Masterton, zrobione w 1974 roku. Polską wersję zamieszczonego na końcu wiersza będzie można przeczytać w książce OKO W OKO Z MISTRZEM HORRORU.
1946 – 2011
Po raz pierwszy zrozumiałem, że Wiescka i ja jesteśmy połączeni wspólnym przeznaczeniem, kiedy wyszedłem z mojego biura w siedzibie magazynu Penthouse pewnego wrześniowego poranka w 1973 roku i zobaczyłem ją, stojącą przy biurku w czarnej sukience z suwakiem na plecach, rozpiętym na długość ok. 6,5 centymetra.
Podszedłem ją od tyłu, podniosłem jej włosy i zapiąłem sukienkę do końca. Byłem bardzo bezpośredni, ale nie zrobiłem tego, by flirtować. Byłem redaktorem międzynarodowego magazynu dla panów i chociaż miałem tylko 27 lat, myślałem, że jestem taki dojrzały, pomocny i taki (odważę się to powiedzieć) fajny. Wiecie, jak Tom Selleck.
Poczułem miękkość jej skóry opuszkami moich palców i to, jakie jedwabiste miała włosy. Była wtedy brunetką, z bardzo długimi włosami, bujnymi, bardzo ładnymi, a wszyscy mówili, że wygląda jak młoda Sandie Shaw. Odwróciła się, spojrzała na mnie i to był ten moment, kiedy zaiskrzył między nami generator Van der Graafa.
Nie wypowiedzieliśmy już wtedy ani słowa, ale nasza przyszłość została określona.
Przez te parę sekund, bo tyle zajęło mi zapięcie tego suwaka, zostaliśmy sobie przeznaczeni, by zostać kochankami, a potem małżeństwem, rodzicami, a w końcu dziadkami. Kiedy zapiąłem haftkę u szczytu sukienki, spiąłem również i NAS na następne 38 lat – 38 lat miłości, śmiechu, przygody i niewiarygodnych wydarzeń.
W połowie grudnia wydaliśmy w Penthouse Clubie przyjęcie Świąteczne. Obecni byli między innymi Stirling Moss, Kingsley Amis, Humphrey Lyttleton, syn Johna Steinbecka. Przedstawiałem Wiesckę wszystkim naszym sławnym autorom i fotografom i robiłem to z dumą. Miała na sobie wieczorową suknię, którą pożyczyła od naszej recepcjonistki. Wyglądała przepięknie.
Tej nocy zostaliśmy kochankami i byliśmy potem nimi przez każdą minutę, do końca naszego wspólnego życia.
W Wiescce niezwykła była nie tylko jej charakterystyczna, polska uroda, ale też jej osobowość – jej moralna odwaga, odrzucenie rzeczy niemożliwych, hipokryzji i nieuprzejmości. Te wszystkie cechy mieszały się z niezwykłą nieśmiałością i ciepłem. Zawsze powtarzała mi, że będzie mnie wspierać w mojej karierze pisarskiej i robiła wszystko co mogła, by promować mnie i wstawiać za mną, chociaż sama nigdy nie chciała być w centrum uwagi.
Nie musiała. Gdziekolwiek się nie pojawiła, kogokolwiek by nie spotkała, przyjmowana była z uwielbieniem, o którym większość celebrytów może tylko pomarzyć. Mogła mieć niewyparzony język. Mogła być krytyczna wobec brzuchatych mężczyzn w średnim wieku noszących krótkie spodenki i wobec kobiet, które przychodziły do pubu wyglądając jak baran przebrany za owieczkę. Wtedy zawsze szturchała mnie i mówiła „nie podoba mi się”. Ale była z natury sympatyczna, pomogła by każdemu w potrzebie i zamieniła słowo z każdym, kto wyglądał na samotnego.
Wiescka urodziła się w Kolonii w Niemczech w 1946 roku, jako córka Janiny Niconchuk i Kazimierza Walacha. Wiescka to skrót od Wiesława, co znaczy „wielka sława”. W wieku 3 lat zamieszkała w Walii. Uczyła się w Bedwellty Grammar School. Po pracy w Butlins w Minehead, uczęszczała na kurs dla sekretarek, a potem przeniosła się do Londynu, gdzie znalazła pracę jako asystentka redaktora w Penthouse.
Potem… zapiąłem jej sukienkę.
Mieliśmy razem trzech synów: Rolanda, Dana i Luke’a, Luke dał nam wnuczka Blake’a, a w drodze jest kolejny, dzięki Rolandowi i jego żonie Millie.
W 1999 przeprowadziliśmy się do Cork w Irlandii, na cztery lata, z przyczyn podatkowych. W Cork wszyscy ją kochali, a kilku naszych przyjaciół dosłownie płakało, kiedy wyjeżdżaliśmy. W zeszłym tygodniu znalazłem jeden z dzienników, który pisała, kiedy tam mieszkaliśmy. Ciągle pisała „Boże, tęsknie za moimi chłopcami”.
Stale wspierała mnie w mojej karierze, pomagając mi dopiąć kilka lukratywnych umów wydawniczych, nie tylko dlatego, że była silna i zdeterminowana, ale dlatego, że wydawcy uznawali ją za czarującą. Jej największym osiągnięciem było prawdopodobnie sprowadzenie moich książek do Polski przed upadkiem komunistycznego reżimu. Odwiedziliśmy Polskę w 1989 roku po raz pierwszy i nawet najbardziej zrzędliwi wydawcy nie mogli się jej oprzeć. Przez te wszystkie lata stała się w Polsce kimś w rodzaju bohaterki, pojawiała się na okładkach magazynów i na popularnych portalach internetowych.
Czytała wszystkie moje książki zanim wędrowały do wydawcy, na wypadek, gdybym popełnił gdzieś okropny błąd. W jednej z pierwszych książek wyłapała kobietę, która straciła nogę w rozdziale trzecim, a w siódmym biegała!
Jednym z jej największych talentów była dekoracja wnętrz. Miała do tego wspaniałe oko i potrafiła urządzić pokój tak, by wyglądał przyjaźnie i charakterystycznie. Była mądra, dowcipna, niecierpliwa, uparta, urocza, nie było drugiej takiej kobiety i nigdy nie będzie.
Dostałem wiadomości z kondolencjami z Ameryki, Francji, Belgii, Niemiec, Grecji, Południowej Korei, pełne łez telefony z Polski – od ludzi, którzy poznali ją i doznali tej magii Wiescki, która zelektryzowała mnie po raz pierwszy tego wrześniowego poranka. Mógłbym napisać o niej książkę. Może kiedyś napiszę, pewnego dnia, kiedy będę mógł to zrobić bez płaczu. Tymczasem, zostawiam was z tymi wersami, które napisałem 7 lat temu na świątecznej kartce:
We open doors; and there they are
Our lifelong companions
Standing by a window; sitting in a chair.
Not even turning round, or looking up.
They do not recognize us yet.
But the smallest gesture
A fastened dress; a hand held, crossing the street
Will join our destinies forever:
Turn both our faces to the same warm wind.