Recenzja książki DEMON ZIMNA po raz drugi

Graham Masterton znany jest z tego, że w swoich książkach nie boi się używać przesadnego okrucieństwa w opisywanych przez siebie wydarzeniach. Często czytelnik zostaje niejako porażony tym, co przytrafia się bohaterom. Jednakże są w bibliografii Brytyjczyka powieści nieco lżejsze, takim przykładem książek, przy których można odpocząć, jest cykl Rook. Demon Zimna jest czwartą częścią przygód Jima Rooka, nauczyciela angielskiego drugiej klasy specjalnej, posiadającego niezwykłą przypadłość, a mianowicie dar widzenia duchów.

Już od pierwszych stron nieźle się uśmiałem z zawartego w książce humoru. Dobrze wypada stały punkt w powieściach o Rooku, a mianowicie wypracowania i opinie na temat wierszy, dzieł literackich, wypowiadane przez bohaterów drugiej klasy specjalnej West Grove Community College. Inną rzeczą, która pojawia się praktycznie w każdej powieści, jest jakiś nowy uczeń i kłopoty związane z jego pojawieniem się w klasie. Tym razem Jack Hubbard, pół krwi Eskimos, przyjeżdża do stanów wprost z arktycznych pustkowi mroźnej Alaski. Wraz z jego przybyciem zaczynają się dziać liczne, dziwne jak na letnią porę roku, rzeczy. Jim prędko odkrywa, kto stoi za wszystkimi kłopotami. Pojawia się mały bohater znany z poprzednich części – kotka Tibbles, która i tym razem nie stroni od pomocy Jimowi. Poza kłopotami wywołanymi przez natrętnego demona, Jima Rooka dręczą też inne sprawy. Doktor Friendly, który to jednak nie ma przyjaznych zamiarów co do przyszłości klasy Rooka oraz otrzymana propozycja objęcia wysokiego stanowiska w Waszyngtonie, to wszystko zaprząta umysł naszego głównego bohatera. Jim z początku oddany swej klasie i misji, jaką ma do spełnienia względem swych uczniów, nie rozważa tych nowinek ani przez chwilę. Jednak autor postarał się o to, by życie Jima nie było takie łatwe i przyjemne. Co stanie się z klasą pana Rooka? Na to pytanie czytelnik otrzyma odpowiedź, gdy dobrnie do końca powieści.
 

Podsumowując, pozycja ta jest bardzo dobra, są w niej zawarte stałe elementy obecne w każdej z części, ale też postać Jima otrzymuje zastrzyk "człowieczeństwa", przez co staje się jeszcze bardziej realna, a sprawy związane z jego przyszłością nie są obojętne czytelnikowi. Można wchodzić na stromą górę w przeświadczeniu słuszności obranego przez siebie celu, ale upadek z niej wywołany rewizją poglądów co do istoty celu, jest bardzo bolesny. Tak też czuje się Jim.

Autor recenzji: Artur Dorociński
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2000
Liczba stron: 223
Format: 12 x 21

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.