Graham Masterton znany jest z tego, że lubi w swych książkach umieszczać złośliwe, przesiąknięte okrucieństwem demony. Nieważne czy pisze o meksykańskim Mictlantecutli, japońskich diabłach Tengu, czy samym Baronie Samedi, czyni to z niesłychaną finezją, przykuwając czytelnicze oko.
W powieści KOSTNICA mamy do czynienia z indiańskim demonem Kujotem, powoli odradzającym się w pewnym ogromnym starym domostwie. Zamiary nasz demon ma piekielnie złe. Jakżeby inaczej! Przed zagładą świat ocalić próbuje, pracujący w wydziale sanitarno – epidemiologicznym, John Hyatt. Do biura Hyatta razu pewnego wpada z pozoru ekscentryczny staruszek, skarżąc się, że jego dom… oddycha. Ponadto jest święcie przekonany, że ściany domostwa, w którym mieszka, wydają z siebie dźwięki bijącego serca…
Rozbawiony, zarazem zaintrygowany Hyatt jedzie sprawdzić, co w trawie piszczy. To, czego doświadcza w posiadłości starca nie potrafi wyjaśnić w żaden racjonalny sposób. Aby nie zdradzać czytelnikowi smaczków, napiszę tylko, że scena w "oddychającym" domu, a także późniejszych kilka, gdy demon zaczyna szarżę, są jednymi z lepszych i najdosadniej ukazanych jakie brytyjski mistrz horroru dotychczas stworzył. I krwawych, co warto dodać.
Na arenie wydarzeń pojawiają się ciekawe osobistości. Między innymi atrakcyjna – u Mastertona inaczej być nie może – pracownica księgarni Jane Torresino oraz indiański szaman (chyba nawet odrobinę podobny do Śpiewającej Skały z MANITOU), który decyduje się na podjęcie walki z rozwścieczonym Kujotem.
Powieść czyta się wyśmienicie. Jest krótka i bardzo treściwa, a postać zarówno Kujota jak i jego "wysłanniczki" – strasznej i krwiożerczej Panny Niedźwiedziej, sprawia, że czytelnikowi dreszcze przebiegają po plecach. Sugestywność opisów to mocny argument, świadczący o tym, że KOSTNICA jest godnym polecenia horrorem klasy B.
Potencjalny czytelnik może poczuć się zawiedziony, dobijając do końca opowieści. Jak to u Mastertona, na finiszu jest absurdalnie. Nic tylko boki zrywać, ale i to ma ponoć swój urok. Słyszałem o takich, co to czytają Mastertona tylko po to, by dobić do końca danej opowieści i połknąć go wyłącznie w celu poprawienia sobie humoru. Cóż, można i tak, prawda?
Autor recenzji: Robert Cichowlas
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Rok wydania: 2003
Liczba stron: 196
Format: 13 x 20
Nr ISBN: 8371204760