Wydana przez Rebis w 1991 roku książka dla mężczyzn „Potęga seksu” została napisana przez Grahama w 1987 roku jako odpowiedź na przeznaczoną dla kobiet „Magię seksu”. Oba poradniki świetnie się uzupełniają, chociaż dzieli je 11 lat, podczas których Masterton porzucił tematykę związaną z seksem. Sukces sprzedażowy, jakim niewątpliwie okazała się „Magia seksu”, sprawił że autor zebrał materiał i postanowił podpowiedzieć również płci męskiej jak w odpowiedni sposób kochać się z paniami.
Po tych 11 latach stosunek mężczyzn do seksu nie zmienił się. Nadal nie wiedzą wiele o kobiecej anatomii, nie potrafią prowadzić długiej i pobudzającej gry wstępnej, mają problem ze zlokalizowanie łechtaczki, a przede wszystkim – co najgorsze – z emocjonalnym zaangażowaniem i zadbaniem w łóżku o partnerkę. Graham piętnuje z całą mocą niniejszą postawę i stara się naprowadzić czytelnika na właściwy tok rozumowania. Język, jakim napisana jest „Potęga seksu” jest niezwykle przyjacielski, a jednocześnie dosadny. Czytelnik ma wrażenie, że udał się ze swoim starszym i doświadczonym, serdecznym przyjacielem do pubu, gdzie ten przy piwie tłumaczy mu jak postępować z kobietami, odkrywając przed nim sekrety magicznego świata seksu. Robi to w niezwykle charakterystyczny i niepodrabialny sposób. Przykłady? Długi akapit medycznych i anatomicznych wyrażeń opisujących proces erekcji zakończony zdaniem „i następuje to, co w mniej obytych kręgach określa się mianem, że Ci staje”. Albo „gdyby wielkość penisa zależała od wielkości nosa, Barry Manilow nigdy nie mógłby nosić tych swoich spodni”. Mało? „Napoleon cierpiał na wnętrostwo jąder […] A więc jeśli masz jądra mniejsze niż należy, nie stanowi to wystarczającego powodu, aby wsunąć dłoń pod połę płaszcza i rozpocząć odwrót spod Moskwy”. Absolutny klasyk.
Chociaż podczas lektury nieustannie parskałem śmiechem z powodu przezabawnych wtrąceń obdarzonego gigantycznym poczuciem humoru autora, to jednak ani razu nie zapomniałem o tym, że książka ta ma przede wszystkim uczyć, a nie tylko bawić. Na podstawie setek listów i rozmów Graham przygotował obszerną pigułkę informacji, które w założeniu mają uczynić z mężczyzny kochanka doskonałego. Jednak nie jest to przecież takie proste, prawda? Który z mężczyzn przyznałby się, że nie jest w łóżku istnym tygrysem, a jego braki w technice sprawiają, że partnerka wychodzi z łóżka sfrustrowana i niezaspokojona? Żaden. I Masterton o tym doskonale wie. Żeby jednak zacząć pracę nad sobą, trzeba zrobić uczciwy rachunek sumienia. Pierwszy krok do terapii to przyznanie się samemu przed sobą.
W książce znajdziemy składający się z 20 pytań test, który dzięki szczerym odpowiedziom pozwoli spojrzeć na siebie z dystansem i stwierdzić, co warto w swojej seksualności poprawić, żeby dać partnerce największą możliwą rozkosz. Kolejne rozdziały ujawniają między innymi największe podniety kobiet, szczegółowe omówienie funkcjonalności męskich organów płciowych (z budującą debatą na temat wielkości włącznie!), opis oczekiwań, które wysuwa (a najczęściej niestety nie wysuwa i wypada samemu się domyślać) kobieta względem mężczyzny, szczegółowy kurs całowania, jeszcze bardziej szczegółowy kurs seksu oralnego, kilka scenariuszy gry wstępnej czy dokładna instrukcja opisująca zasady działania „Techniki E”, która uczy faceta osiągnąć wytrysk wyłącznie za pomocą siły umysłu. Ta specyficzna forma masturbacji ma pomóc panom zapanować nad własnym orgazmem w taki sposób, by w odpowiednim momencie podczas stosunku móc go przyspieszyć, lub opóźnić.
„Potęga seksu” oferuje zresztą czytelnikom znacznie więcej. Przejdziemy dzięki niej szybki kurs podrywu, który ma stanowić remedium dla tych mężczyzn, którzy chcą praktykować wszystkie poznane dzięki książce sztuczki, ale mają problem ze znalezieniem partnerki. Masterton opisał w nim wiele interesujących uwag na temat ubioru, fryzury, czy zachowania, które jest w stanie zaimponować kobietom. Żeby jednak nie było za pięknie, jeden z rozdziałów poświęcony jest AIDS, a także przykrym chorobom wenerycznym. Na osłodę, dla tych którzy przez trudne do przebrnięcia opisy dolegliwości przejdą bezboleśnie, Brytyjczyk proponuje rozdział o seksie z pieprzykiem, w którym omawia szczegółowo różne odmiany sadomasochizmu, uległości, fetyszu, a nawet dywaguje na temat orgii, czy oddawania na siebie moczu. Z zamieszczonych w książce listów czytelników i czytelniczek wynika, że wszystkie te perwersje nie są wcale rzadkością…
Jestem pod przeogromnym wrażeniem stylu, w jakim została napisana „Potęga seksu”. To doskonały przekrój ludzkiej seksualności, podany w zrozumiały dla każdego sposób, a przede wszystkim potrafiący otworzyć na wiele spraw oczy, nawet tym najbardziej niepojętnym mężczyznom, dla których seks to tylko kilka ruchów w kobiecie, odwrócenie się plecami i głośne chrapanie. Oczywiście perwersyjne tematy mogą dla niektórych, zwłaszcza starszych osób wydawać się nie do przyjęcia, jednak przypięcie autorowi łatki „zboczeniec” było by nagannym błędem. W tej doskonałej lekturze Graham uczy wrażliwości, stwierdza że najważniejszym elementem współżycia seksualnego jest wzajemny szacunek, namawia do szlifowania dobrych manier, a przede wszystkim do dawania, a nie tylko brania. Nagrodą za posłuchanie jego rad powinna być upragniona Mekka – czyli orgazm partnerki, być może nawet zwielokrotniony. Chyba warto, prawda?
Autor recenzji: Piotr Pocztarek
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 1991
Liczba stron: 290
Format: 11 x 17