Słuchacze prelekcji "Graham Masterton a sprawa polska"
fot. Joanna Grabowska
W ten prosty sposób przeszliśmy do kluczowego zagadnienia tej prelekcji, a mianowicie trwającej już wiele lat przyjaźni Piotra ze swoim idolem. A opowiadał o niej tak: w 2007 roku, młody Pocztarek, wówczas początkujący internetowy publicysta, ze stresu zlewając się potem czekał w hotelu Bristol w Warszawie na swoją możliwość przeprowadzenia wywiadu z Mastertonem. Wywiad ten okazał się punktem zwrotnym w karierze Piotrka, bo nie tylko zapoczątkował znajomość z ulubionym od lat pacholęcych pisarzem, ale też i postawił na jego drodze życiowej innego wielbiciela Brytyjczyka, który również miał tego dnia zaszczyt z nim porozmawiać. Był to nikt inny, tylko Robert Cichowlas, obecnie jeden z bardziej cenionych polskich pisarzy grozy, otwarcie przyznający się do inspiracji twórczością Mastertona. Po odpytaniu swego wspólnego mistrza ze wszystkiego na co czas pozwolił, obaj panowie zaczęli niezobowiązująco rozmawiać o napisaniu książki z prawdziwego zdarzenia, jemu właśnie poświęconej. Owszem, jeszcze w 1999 ukazała się publikacja autorstwa Raya Clarka i Matta Williamsa Świat Mastertona, zahaczająca o taki temat, była ona jednak dość pobieżnie sklecona, a poza tym z racji upływu czasu znacznie się już zdezaktualizowała. Pocztarek i Cichowlas uznali więc, że pora na potraktowanie pisarza z należytym szacunkiem i stworzenie obszernego dzieła opiewającego całą twórczość – nie tylko horror, ale także dreszczowce, poradniki seksuologiczne i co tylko jeszcze przyjdzie im do głowy. Po czym, głównie ze względu na odległość – Piotrek jest z Warszawy, Robert natomiast z Poznania – projekt zamarł na grubo ponad rok.
Gdy po tym czasie ponownie się skontaktowali, stwierdzili, że ich zapał nie tylko nie osłabł, ale wręcz uległ znacznemu zwiększeniu. Wobec powyższego nie mieli już wyboru: po prostu musieli tę książkę wspólnie napisać. Wysłali wtedy nieśmiałego maila do Mastertona z pytaniem o zdanie i ewentualną zgodę na powstanie takiego tomu. Odpowiedź bardzo przyjemnie zaskoczyła ich obu: pisarz niemal natychmiast odpisał, że nie tylko nie ma nic przeciwko temu, ale wręcz będzie zaszczycony. Zachęceni aprobatą wzięli się raźno do pracy. Oznaczało to ponowne przeczytanie wszystkich powieści, zbiorów opowiadań i poradników, a potem przeprowadzenie ich dokładnej analizy. Wszak nie miała to być książka pisana na kolanie, tylko istne kompendium wiedzy, mogące zaspokoić apetyty zarówno wiernych czytelników Grahama, jak i osób dopiero chcących rozpocząć przygodę z jego twórczością. Wystarczyło jeszcze jedynie znaleźć potencjalnego wydawcę, co dla młodych autorów na polskim rynku jest zawsze sporym wyzwaniem. Wybór padł na wydawnictwo Albatros, publikujące zdecydowanie najwięcej książek angielskiego pisarza w Polsce. Przekonać właściciela, Andrzeja Kuryłowicza, nie było łatwo, ale z nieoczekiwaną pomocą przybył im sam Masterton. Gdy szef Albatrosa udał się do Anglii na osobiste spotkanie z nim, został skutecznie zachęcony do dania przedsięwzięciu zielonego światła. Tak według słów Piotra narodziła się książka Masterton. Opowiadania. Twarzą w twarz z pisarzem, która spotkała się z dużym uznaniem zarówno ze strony czytelników, jak i recenzentów.
Nie był to ostatni raz, gdy Piotrek współpracował z Robertem w obrębie tematyki związanej z Mastertonem. Opowiadał również jak zaczęli wspólnie prowadzić założony przez Cichowlasa blog poświęcony swemu ulubionemu pisarzowi, którego nazwa z pewnością wyda Wam się znajoma. Mowa oczywiście o GrahamMasterton.blox.pl.
Piotr Pocztarek i podkładka ze ściągawką
fot. Joanna Grabowska
Kolejna ważna informacja przekazana nam przez Piotra dotyczyła nowej książki, pisanej przez niego, Roberta i ich mistrza. Wiadomość o jej powstawaniu podał wraz z Mastertonem jeszcze w zeszłym roku na spotkaniu w warszawskim Trafficu, lecz szczegóły do tej pory były owiane tajemnicą. Teraz wreszcie się dowiedzieliśmy: będzie to wywiad-rzeka, a więc coś niesłychanie interesującego dla zagorzałych fanów. Doprawdy, trudno pojąć ile jeszcze odkrywczych pytań można temu człowiekowi zadać, ale jestem pewien, że chłopaki dołożą wszelkich starań, by nawet najbardziej wymagający czytelnik znalazł tam coś dla siebie. Zwłaszcza, że Piotrek zapowiada odważne pytania o sprawy naprawdę prywatne i często niełatwe. Czekamy z niecierpliwością.
Piotr poruszył też ważny temat różnych adaptacji, jakich doczekały się utwory Mastertona. Obok niestety jedynej kinowej ekranizacji, czyli Manitou Willama Girdlera, jego twórczość została przed 10 laty zaprezentowana także w formie komiksowej, w dodatku przygotowanej przez polskie, nieistniejące już wydawnictwo – Mandragora. Jak się dowiedzieliśmy, Piekielne wizje to już dzisiaj prawdziwy biały kruk, do zdobycia jedynie w antykwariatach i na Allegro. Inną polską adaptacją jest natomiast Stworzenie, film krótkometrażowy autorstwa Magdy Gendery na podstawie opowiadania Stworzenie Belindy. Omówił też jedną z najważniejszych antologii grozy ostatnich lat – Dziedzictwo Manitou, książkę w której znalazły się opowiadania pisane w hołdzie Mastertonowi, autorstwa polskich pisarzy grozy zaproszonych do współpracy przez Replikę.
Najwierniejsi fani Mastertona na Brwikonie 2013
fot. Joanna Grabowska
Mimo że to jego ulubiony pisarz, Piotrek nie jest bezkrytyczny wobec Grahama. Całe szczęście – w przeciwnym razie prelekcja przerodziłaby się w pean pochwalny. W związku z tym miał nam do powiedzenia kilka mniej pochlebnych rzeczy, jak choćby problem braku wyraźnego upływu czasu w cyklu o Jimie Rooku, w którym główny bohater wciąż tkwi w tym samym punkcie od kilkunastu lat. Ponoć sam autor niezbyt lubi dostawać jakieś uwagi na ten temat – gdy Piotrek kiedyś delikatnie mu to wypomniał, niemal się obraził, stwierdzając jedynie: „Przecież to tylko książki!”. Niezbyt pozytywne było również napomknienie o Szatańskich włosach, prawdopodobnie najgorszej powieści w jego dorobku, być może dlatego, że pisanej zdecydowanie pod kątem młodzieży, czyli „osławionych” w kręgach maniaków brutalnego horroru young adults.
Piotr wspominał również o tym jak Graham z wdzięczności za krzewienie jego twórczości w Polsce, postanowił uhonorować Roberta Cichowlasa, nazywając jego nazwiskiem postać artysty z powieści Bazyliszek. Niestety, nie zakończyło się to pomyślnie: wydawca uznał, że to nazwisko nie brzmi dostatecznie po polsku i przemianował go na… Cichowskiego. (Także kontynuacja przygód Nathana Underhilla, Noc gargulców wzbudziła trochę wątpliwości, ale na wszelki wypadek spuśćmy na nie zasłonę tajemnicy). Miejmy nadzieję, że podobny los nie spotka komisarza Pocztarka, pojawiającego się ponoć na kartach Paniki, która w lipcu pojawi się na półkach księgarń nakładem Rebisu. A skoro już o niej mowa: Masterton poruszył w niej zbyt często tuszowany temat masakry wielu intelektualistów w Puszczy Kampinoskiej. Była to rzeź, o której nie wie nie tylko wielu Anglików i Amerykanów, ale także Polaków. Oby tylko nie skończyło się to jak w przypadku dreszczowca Aniołowie chaosu, który przed laty był promowany w Polsce jako powieść stawiająca odważne tezy na temat śmierci generała Sikorskiego, a po wydaniu okazało się, że wzmianki na ten temat zajęły raptem kilka akapitów. Tak czy inaczej, szanse na bestseller są duże.
Piotr Pocztarek i wielkie skupienie
fot. Joanna Grabowska
Piotr dużo opowiadał o tym, że nawiązania do Polski w twórczości Grahama Mastertona nie są rzadkością. Zamiłowanie pisarza do polskiej kuchni zaowocowało wieloma wzmiankami na jej temat, a na 36 rocznicę ślubu autor wraz z małżonką spożył nawet tradycyjne polskie śniadanie. Niestety, nie wszystkie aluzje do naszego kraju okazały się tak smakowite. Niejeden krytyk bardzo źle przyjął Dziecko ciemności, powieść rozgrywającą się w Polsce. Pytanie tylko, czy była to prawdziwa Polska, czy tylko jej wyobrażenie? Nie za bardzo zgadzała się topografia Warszawy, czy też opisy typowych polskich kobiet – rzecz jasna wąsatych i noszących wszędzie torby reklamówki. Niezbyt przekonywające okazało się też, że co drugi mieszkaniec ma tutaj na nazwisko Rej, Matejko, czy Konopnicka. Mimo wszystko Piotrek uważał, iż najostrzejsze recenzje w polskiej prasie były mocno przesadzone.
A jeśli chodzi o polskie jedzenie: może Masterton lubi tak często o nim wspominać, bo już w 1989 roku wydawnictwo Amber proponowało mu rozliczenie za publikację jego powieści w Polsce częściowo za pomocą kiełbasy? Reszta miała być uiszczona w postaci cennych ikon, a to dlatego, że złotówka nie podlegała za komuny wymianie na obcą walutę. Zresztą, o tym jak wyglądało wypłacenie należnego honorarium w praktyce, Piotrek wolał nie opowiadać… Przyznał natomiast, że z języka polskiego pisarz zna same najniezbędniejsze słowa: kapusta, gołąbki, bigos i kiełbasa. Czy naprawdę dużo więcej potrzeba, aby porozumieć się z Polakiem?
Piotr Pocztarek i Patryk Cichy (autor relacji i zwycięzca konkursu wiedzy o Mastertonie)
fot. Joanna Grabowska
Niejako na deser Piotr zaserwował nam konkurs wiedzy o Mastertonie. Niejeden uczestnik miał chrapkę na bardzo atrakcyjne nagrody, i nic w tym dziwnego – kto nie chciałby wygrać najnowszych wydań książek Grahama? Pulę stanowiły zestawy składające się ze wznowień Geniusza, Transu śmierci, a także Dziedzictwa Manitou. Zabawa okazała się niebywale trudna. Obok pytań dziecinnie łatwych, takich jak: „Ile powieści składa się na cykl o Manitou?” albo „Jaki klasyk horroru był inspiracją przy pisaniu Drapieżców?”, usłyszeliśmy bowiem także zagadki wymagające znacznie głębszego oczytania. Bo w końcu kto pamięta w której konkretnie powieści pojawia się Lily Blake? Ile osób bez wahania powie jakiej narodowości był Larry Foggia? Niestety, na sali nie znalazł się ani jeden śmiałek wiedzący to wszystko. Najbliżej pełni sukcesu był pewien osobnik, który odpowiedział poprawnie na aż 14 pytań z 15, ale może lepiej będzie pominąć go tutaj milczeniem. I tak w trakcie prelekcji niemal bezustannie przeszkadzał… Niemniej troje szczęśliwców zabrało tego dnia do domu piękne książki z Repliki.
Spotkanie z Piotrem Pocztarkiem trwało aż dwie godziny, a mimo to czas tak szybko zleciał, że szkoda było się rozstawać. Dowiedzieliśmy się wielu interesujących, zaskakujących, a niekiedy wręcz niewiarygodnych rzeczy na temat jednego z naszych ulubionych pisarzy. Piotrek również wydawał się zadowolony z wizyty na naszym konwencie i mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś do nas wpadnie i opowie coś ciekawego. Kto wie, może któregoś razu będzie mu towarzyszył sam Graham Masterton?