W ramach nowego cyklu wpisów poprosiliśmy osoby związane ze światem polskiej grozy, by podzieliły się wspomnieniami dotyczącymi początku przygody z literaturą Mastertona czy ulubionymi powieściami i scenami czy bohaterami, którzy narodzili się w wyobraźni brytyjskiego mistrza horroru. Zadaliśmy kilka pomocniczych pytań, dzięki którym mogły powstać miniwywiady lub felietony, które będą regularnie publikowane na niniejszej stronie.
Jako piąty na pytania odpowiedział Sebastian Sokołowski – twórca bloga Okiem na Horror, redaktor naczelny magazynu OkoLica Strachu i założyciel wydawnictwa Phantom Books, które kultywuje tradycję wydawania horrorów zapoczątkowaną przez legendarny już Phantom Press.
Pamiętasz kiedy sięgnąłeś po pierwszą książkę Mastertona i która to była powieść?
Oczywiście, że pamiętam. Takich momentów w życiu się nie zapomina, szczególnie, gdy ma się piętnaście lat i książki o Indianach już przestają bawić. To było jesienią, w Koszalinie, w 1990 roku. Pojechałem z mamą do okulisty i wracając na PKS, w księgarni za szybą zobaczyłem MANITOU, a ponieważ w mojej kolekcji hororów były już dwie książki Jamesa Herberta, to postanowiłem mieć i tą. Pogoda była masakryczna, nie miała nic wspólnego z polską złotą jesienią, ale pamiętam ten dzień dokładnie, pomimo, że minęło ponad 30 lat.
Czy Graham Masterton wywarł wpływ na Twoją działalność, a jeśli tak, to jaki?
Nie jestem twórcą, więc ciężko pisać o jakimś artystycznym wpływie. Z pewnością Masterton ukierunkował na długie lata moje zainteresowania literackie. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku eksplozja literatury z Zachodu nie mnie jednemu przewróciła w głowie. To było tak wyjątkowe, nowe i ważne (tak wtedy myślałem), że na mojej półce z książkami horrory stały dodatkowo zabezpieczone foliowymi okładkami, jak w bibliotece. To było prawdziwe wariactwo. Zresztą mam je wszystkie do dzisiaj.
Czy nadal czytasz książki Mastertona? Czy zdarza Ci się wracać do starszych powieści Brytyjczyka, a jeśli tak, to do których?
W ogólnym braku czasu na czytanie staram się i dzisiaj w miarę regularnie czytać książki Grahama, chociaż nie ukrywam, że jest ciężko. Cały czas w planach jest dokończenie serii o Katie Maguire, na swoją kolej czeka też ostatni horror wydany przez Rebis. Zresztą zaległości znalazłoby się więcej. Czy wracam? Chciałbym! Jeżeli już mi się udaje, to wyszukuję moje ulubione sceny z MANITOU, WYKLĘTEGO czy RYTUAŁU. Obiecałem sobie, że wrócę na pewno do DRAPIEŻCÓW – to według mnie najlepsza książka Brytyjczyka.
Co według Twojej wiedzy i doświadczenia jest tajemnicą sukcesu Mastertona, zarówno na świecie, jak i w Polsce?
Nie mam pojęcia (śmiech). Tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Brałem jego twórczość całymi garściami, to, co wychodziło, trafiało do mnie bez żadnego filtra, czytałem wszystko. Pewnie nie potrzeba tutaj jakiegoś magicznego przepisu na sukces. Graham to Graham i już.
Czy masz swoich ulubionych bohaterów, albo sceny, które najbardziej zapadły Ci w pamięć w książkach Mastertona?
Oczywiście, zarówno całe powieści, opowiadania, jak i poszczególne sceny. Wspomnę kilka, które szczególnie wryły mi się w pamięć. Scena finałowa i ta z kobietą przewieszoną na żyrandolu w WYKLĘTYM, jedno z opowiadań gdzie do spotęgowania doznań erotycznych należało wpuścić żuka do cewki moczowej (SKARABEUSZ Z JAJOUKI w antologii CZTERNAŚCIE OBLICZY STRACHU (przyp. red.), cały MANITOU. Można wymieniać. Mam wiele ulubionych powieści Mastertona, zaś z tych słabszych zdecydowanie nie przypadł mi do gustu SFINKS czy DŻINN.
Czy masz jakieś wspomnienie związane z Mastertonem – spotkanie, wywiad, konwent?
Od dobrych kilku lat prowadzę blog Okiem na Horror, teraz wydaję książki w Phantom Books. Miałem przyjemność przeprowadzić wywiady z Mastertonem, publikować jego opowiadania i spotkać się z nim podczas festiwalu Apostrof w Szczecinie, a nawet poprowadzić spotkanie autorskie. To chyba moje „najcieplejsze” wspomnienie, bo w końcu po grubo kilkunastu latach udało się mi z nim w końcu spotkać. To było cudowne spotkanie, chociaż był nieziemsko zmęczony po podróży, ale chyba uparł się, że tego nie pokaże (śmiech). Mam tą przyjemność, że pisze do mnie czasami i proponuje opowiadania do publikacji. Ja oczywiście chętnie korzystam – ostatnio w OkoLicy Strachu wydaliśmy opowiadanie Grahama i Dawn Harris MUSZTARDA PO OBIEDZIE. To fantastyczny pisarz.