GRAHAM MASTERTON
“Pięćdziesiąt twarzy Greya” to wydawniczy fenomen, który (ponownie) wywiódł na światło dzienne pragnienie kobiet względem seksu, który daje spełnienie i jest pomysłowy, a czasem nawet nieco niebezpieczny.
Nie ulega wątpliwościom, że to erotyczna lektura, szczególnie dla kobiet które podnieca myśl o zostaniu zdominowaną i związaną. Jednakże jest to tylko fikcja, która poza podnieceniem nas nie robi nic, by praktycznie pomóc kobietom osiągnąć zaspokojenie swoich pragnień ekscytującego seksu.
Kiedy byłem redaktorem Penthouse’a i jego siostrzanej gazety Forum (w której znajdowały się porady dotyczące seksu), rozmawiałem z wieloma zwykłymi kobietami o ich życiu erotycznym. Pytałem, co w ich pożyciu było najbardziej genialne, ale też co uznają za rozczarowujące, niejasne lub wręcz odpychające.
Obecnie, większość par narzekających, że ich życie erotyczne jest monotonne i niesatysfakcjonujące, wie bardzo mało o funkcjonowaniu swoich ciał i jeszcze mniej o ciałach partnerów. Rzadkością była rozmowa z mężczyzną, który wiedział gdzie znajduje się łechtaczka partnerki albo jak ją stymulować. Często zdarzało się, że kobiety też nie były tego pewne. Poprosiłem raz pewną ilustratorkę, by narysowała dla mnie diagram ukazujący lokalizację łechtaczki i musiała użyć do tego lustra.
Ludzie wydają się teraz być bardziej oswojeni ze swoimi narządami płciowymi i fizycznymi reakcjami, dzięki edukacji seksualnej w szkołach, bardziej wyrazistym artykułom w gazetach i programom telewizyjnym. Znają teraz więcej pozycji w których można uprawiać seks, na przykład „na pieska” albo „odwrócony kowboj”.
Ale na doskonały seks składa się o wiele więcej niż świadomość, jak podniecić zakończenia nerwowe swojego partnera, albo jaka pozycja daje największą stymulację fizyczną. Tyle par nadal musi rozwinąć głębsze zrozumienie uczuć, które cicho eksplodują w głowach i ciałach partnerów podczas uprawiania seksu. Mówię o empatii pomiędzy mężczyzną a kobietą, zarówno fizycznej jak i emocjonalnej, tak by partner mógł partycypować w orgazmie swojej partnerki i dzielić doświadczenie przez które ona przechodzi; poczuć fale, które rozchodzą się po jej ciele.
To klucz do naprawdę dobrego seksu. Sztuka miłości, która sprawia że kobieta czuje się pożądana, zaspokojona, a mężczyzna nie sprawia wrażenia, że tylko dąży do punktu kulminacyjnego o intensywności wybuchu termojądrowego, ale też rozumie co partnerka czuje kiedy to się dzieje. Jakby był też w jej głowie, nie tylko w ciele.
Kiedy pisałem poradniki seksuologiczne, cały czas spotykałem kobiety znudzone i niezaspokojone swoimi związkami erotycznymi. Myślały one (albo fantazjowały) o wdaniu się w romans. Twierdziły, że kochają swoich partnerów „cokolwiek by nie znaczyła ta miłość”, ale zazwyczaj zostają z nimi tylko ze względu na dzieci albo dlatego, że odejście od nich byłoby niemożliwe ze względu na sytuację finansową. Pragnęły pasji, erotyzmu i ryzyka.
Zawsze wierzyłem, że jeśli kobieta jest pewna swoich własnych potrzeb i jest w stanie jasno wyjaśnić je mężczyźnie swojego życia, nie będzie musiała się rozglądać za seksem gdzie indziej.
Nie ulega wątpliwościom, że ożywienie związku seksualnego wymaga odwagi, śmiałości i wzajemnego zrozumienia, które przekształcą rutynę życia erotycznego w długi, erotyczny romans, w którym pasja nigdy nie umrze. Nawet w tych tak zwanych wyzwolonych czasach, ludzie nadal nie potrafią wyrażać swoich pragnień drugiej osobie, nie mówiąc już o poprowadzeniu partnera by je spełnił. Ale jest to możliwe.
Rozmawiałem z wieloma parami: nie tylko o tym co lubią robić w łóżku, ale też o rzeczach które sekretnie pragną w nim robić, ale są zbyt wstrzemięźliwi lub zawstydzeni by o nich powiedzieć. Pytałem o ich wzajemną przyjaźń i czasem okazywało się, że to właśnie ona wymagała ożywienia, a nie fizyczność.
W tym samym czasie, jako redaktor międzynarodowego magazynu o seksie, mogłem porozmawiać z wieloma psychiatrami, terapeutami, kobietami i mężczyznami pracującymi w seksbiznesie, prostytutkami, osobami zajmującymi się dominacją. Przyjaźniłem się z Xavierą Hollander, znaną na całym świecie „Happy Hooker”, a także z Monique von Cleef, osławioną duńską dominatrix. Obie udzieliły mi wielu fascynujących wskazówek, trików i spostrzeżeń na temat wzajemnego podniecania się… które przekazałem Wam następnie w swoich książkach.
Dostrzegłem wyraźnie sposób na to aby ludzie, którzy myśleli że ich życie erotyczne uleciało, mogli rozpalić je na nowo, odkryć znów niesamowite, seksualne podniecenie, a także bonus, który z nim idzie… o wiele większe uczucie i bliskość. Nazwijcie to miłością, jeśli chcecie.
Dostrzegam, że pary o wiele za łatwo poddają się w swoich związkach erotycznych i szukają wrażeń z innymi partnerami, chociaż mogą je znaleźć w domu, z dotychczasowym partnerem, gdyby tylko wiedzieli jak. Nie wszyscy mężczyźni są miliarderami z fetyszem wiązania partnerek. Ale u wielu zwykłych mężczyzn, którzy na pozór utracili swoją żądzę, może ona na nowo zapłonąć, a moje książki zostały napisane po to, by dać kobietom wiedzę, odwagę i iskrę by tego dokonać.
Tłumaczenie: Piotr Pocztarek