Kim jesteśmy i dokąd zmierzamy? Ile wiemy o świecie, w którym żyjemy i ludziach, którzy nas otaczają? Co jest po drugiej stronie i czy w ogóle coś jest? Kto steruje naszym życiem, Bóg, Los a może Ślepy Traf? To odwieczne pytania, które zadaje sobie człowiek, na które jak dotąd nie udało się znaleźć odpowiedzi, a szukanie jej prawdopodobnie i tak jest bezsensowne. Jednak to właśnie te zagadki stanowią rezerwuar tematów i fantazji, z których czerpią pisarze, w tym przypadku Graham Masterton.
„Niewinna krew” to opowieść wielopłaszczyznowa. Nie sposób wyodrębnić tematu wybijającego się ponad inne, płaszczyzny współbrzmią na równoległym poziomie, tworząc doskonale skonstruowaną historię o życiu, śmierci, miłości, zemście, ludzkich słabościach i tęsknotach. Ktoś mógłby wzburzony wysunąć oskarżenie, że jest to zwyczajna opowieść o duchach, temacie wałkowanym przez wszystkich mniej lub bardziej znanych pisarzy grozy, jednak stanowczo przeciwstawiam się takiemu postawieniu sprawy. Otóż nie, nie jest to zwyczajna, oklepana opowieść o duchach. W „Niewinnej krwi” nie wiadomo, kto jest kim. Masterton kreśli szczegółowe obrazy postaci, przyzwyczaja nas do nich, wymusza nawiązanie sympatii i więzi, po czym dowiadujemy się, że sympatyzujemy z kimś kto już dawno nie żyje. Autor troszkę żartuje sobie z nas, jednak do pewnych granic, bez przesady. Bo czym jest tak naprawdę dobra książka? Samą ciekawą fabułą? Chyba nie. Znacznie lepszą zabawę mamy wtedy, kiedy podczas lektury zachodzi jakaś dziwna (bo przecież książka to, z całym szacunkiem, martwy przedmiot, rzędy literek układających się w wyrazy i zdania) wymiana myśli, jakbyśmy rozgrywali z Mastertonem partię szachów, a może po prostu bawili się z nim w chowanego (ale to on się chowa, my szukamy).
Zaskakujące, jak wiele rzeczy można wyczytać z powieści Mastertona, jak wiele różnych, całkiem od siebie innych wątków łączy się ze sobą w jedno. Świat amerykańskich producentów filmowych i telewizyjnych, pozbawiony ludzkich uczuć przemysł rozrywkowy, nastawiony tylko i wyłącznie na zysk, przeciwstawiony cierpieniu ludzi, których dzieciństwo było jednym wielkim mrokiem, przerywanym biciem, nadużyciami seksualnymi, poniżaniem. Odebrana niewinność, strach przed życiem, przed jutrem, włączony telewizor pokazujący świat pełen radości samej w sobie – z niczego. Śmiejąca się widownia telewizyjnego show, głupie problemy ludzi, którzy za pieniądze pokazują światu najskrytsze tajemnice, wszystko po to, by napędzać niekończącą się lawinę śmiechu. To smutna prawda, ale tak to wygląda. Tutaj autor niczego nie musiał upiększać, zebrał fakty w większą całość i tyle. Tak wygląda XXI wiek. Co by się stało, gdyby naprawdę jakaś grupa szalonych, a może po prostu rozżalonych ludzi, zażądała wycofania demoralizujących treści z telewizji, pod groźbą wysadzenia całej Ameryki w powietrze? Czy właściciele stacji telewizyjnych dalej nadawaliby swoje programy, tak jak w „Niewinnej krwi”?
Polecam tę książkę każdemu, kto lubi, kiedy coś się dzieje, kiedy do samego końca zastanawiamy się jakie jest rozwiązanie, a także tym, którzy potrafią krytycznie spojrzeć na czasy, w których żyjemy. „Niewinna krew” trzyma nas do końca w napięciu, a pomimo wszystkich tragicznych wydarzeń, o których dopiero co czytaliśmy, na ostatniej stronie książki spływa na nas błogie uczucie zadowolenia.
Autor recenzji: Iwona Stolarz
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 360
Format: 14,5 x 20,5
Ocena: 8,5/10