Wywiad z Grahamem w newsletterze Horror Writers Association
Fotorelacja z wizyty Grahama w Domu Dziecka w Strzelinie
Graham podsumowuje wizytę w Polsce i drugą edycję „W więzieniu pisane”
MARTWE TAŃCZĄCE DZIEWCZYNKI już 19 września!
liczyć będzie nieco więcej stron niż zapowiedziano w katalogu – bo aż 464. Za jej przekład odpowiada Paweł Korombel.
przedstawiamy okładkę oraz opis powieści:
Tam, gdzie inni widzą nieszczęśliwy wypadek, ona widzi morderstwo.
W szkole tańca w centrum Cork wybucha
pożar. Trzynaście utalentowanych dziewcząt ginie w płomieniach.
Prowadząca śledztwo nadinspektor Katie Maguire dopatruje się w tym
celowego działania i łączy pożar z innymi nawiedzającymi wcześniej
miasto. Zwłaszcza z jednym, którego ofiary już nie żyły, kiedy pojawiły
się pierwsze płomienie. Żeby znaleźć sprawcę, musi wejść w nowy dla
niej świat irlandzkiego tańca ludowego – pełen nieposkromionych ambicji
i zawiści – i stawić czoło najbardziej bezwzględnemu zabójcy, z jakim
miała dotąd do czynienia.
Charytatywna aukcja portretu Grahama Mastertona
Kolejne media o w „W więzieniu pisane”
Okładka wznowienia INFEKCJI i całościowe spojrzenie na serię MANITOU
Statek Głupców prosi o pytania (konkurs z nagrodami)
Warsztaty z Mistrzem – Graham poprowadzi zajęcia z pisania we Wrocławiu
MANITOU: INFEKCJA już 8 sierpnia w Albatrosie!
Poniżej prezentujemy opis powieści MANITOU: INFEKCJA!
POWIEŚĆ Z CYKLU „MANITOU”.
Błyskotliwa powieść, która bawiąc, zmusza do poważnej refleksji nad kondycją współczesnego świata i nad koniecznością ponoszenia odpowiedzialności za błędy popełnione przez poprzednie pokolenia.
Profesor Anna Grey jest wirusologiem w szpitalu w Saint Louis i dzieli spokojne, dostatnie życie ze swoim życiowym partnerem, Davidem. Z kolei starzejący się Harry Erskine wciąż chce być złotym, beztroskim chłopakiem. Mieszka na Florydzie, kątem u przyjaciela, i zarabia pieniądze, przepowiadając przyszłość bogatym i znudzonym klientkom. Oboje, Anna i Harry, zostali wybrani, żeby przestrzec Stany Zjednoczone przed okrutnym atakiem grożącym błyskawicznym unicestwieniem ludności w całym kraju.
Ich losy niespodziewanie splotą się, gdy przyjdzie im wspólnie walczyć z zagrożeniem, którego źródła leżą w mrocznej historii Ameryki sprzed ponad trzystu lat. Duchy wymordowanych przed wiekami Indian szykują bowiem współczesnym Stanom Zjednoczonym nieuchronną apokalipsę!
Relacja ze spotkania z Grahamem Mastertonem w Gdańsku – wspomina Łukasz Radecki
Bez zbędnych wstępów, wkrótce po tym, gdy Agata Wiśniewska z ramienia Albatrosa zaproponowała mi prowadzenie tego spotkania, okazało się, że nie tylko będę je prowadził, ale mam również odebrać Grahama z lotniska i zapewnić mu towarzystwo podczas jego wizyty w Gdańsku. I tego dnia, kiedy jeździłem z nim po mieście swoją wysłużoną kijanką, słuchając Mozarta i rozmawiając o s w o i c h książkach z siedzącym obok Mastertonem, łapałem się na tym, że myślę w jak nierealnej sytuacji się znalazłem.
Tak więc pędziliśmy do Gdańska Głównego, prosto do hotelu, przy dźwiękach „Requiem D-Moll” Mozarta (wiedziałem, że za Iron Maiden nie przepada, a Słonia nie zna, więc postawiłem na moją ulubioną klasykę i słusznie, bo chwilę po tym, gdy wsiadł do mego auta, pochwalił mój gust muzyczny). Tutaj, zgodnie z planem mieliśmy zameldować się w hotelu i zwiedzić odrobinę Starówkę. Pierwsza część poszła bardzo łatwo, pomijając drobne wskazówki Grahama, który stwierdził, że jeszcze kiedyś nauczy mnie dobrze parkować, żebym potrafił wykorzystać najmniejsze przestrzenie. Z drugą częścią musieliśmy eksperymentować, ze względu na ograniczony czas. Na szczęście w zanadrzu miałem Krzysztofa Azarewicza, erudytę, okultystę, tłumacza, wydawcę, tekściarza, a od niedawna restauratora i przede wszystkim rodowitego gdańszczanina, który do tego perfekcyjnie posługuje się językiem angielskim. Dzięki temu sprytnie odciążyłem się od ciągłej konwersacji, a Graham mógł wreszcie porozmawiać z kimś, kto nie odpowiadał mu na pytania prostymi zdaniami w przypadkowych czasach. Już z Krzysztofem udaliśmy się do restauracji manna 68, którą prowadzi wraz ze swą żoną Anną (kryptoreklama zamierzona w pełni, sam Masterton reklamował potem lokal na spotkaniu), gdzie zostaliśmy doskonale ugoszczeni. Niech przemówi fakt, że jest to jedyne w Gdańsku miejsce gdzie można zjeść wyłącznie wegetariańskie jedzenie, w zasadzie od podstaw wykonane na miejscu, a zarówno Graham, jak i ja raczej skłaniamy się ku mięsnym potrawom. Tymczasem zaserwowane tutaj jadło smakowało nam tak bardzo, że Masterton robił jego zdjęcia, mówiąc, że pokaże je swojemu synowi, który zapewne nigdy nie uwierzy, że jego ojciec je wegetariańskie potrawy.
Tymczasem przyszedł czas, by wyruszyć na spotkanie do Galerii Bałtyckiej, a licząc się z możliwością korków,= staraliśmy się dotrzeć na miejsce przed czasem. W zasadzie nam się udało, nie wziąłem jedynie pod uwagę faktu, że parking znajduje się na trzecim piętrze (tym razem dostałem nauki jak zaciągać hamulec ręczny), a Empik w podziemiach. A Graham Masterton już nie nadaje się na rączego biegacza, skutkiem czego dotarliśmy na miejsce przeznaczenia ledwie dwie minuty przed czasem. Szczęśliwie, z tego co słyszałem i czytałem, wszystkie inne spotkania podczas tej wizyty z przyczyn niezależnych były jeszcze bardziej opóźnione.
Samo spotkanie przebiegło w bardzo miłej atmosferze, co nie jest zaskoczeniem dla nikogo, kto kiedykolwiek spotkał Mastertona lub był na spotkaniu z nim. To urodzony showman, który doskonale wie, co, kiedy i jak chce powiedzieć. Moje pytania były jedynie dodatkiem do tego, co autor opowiadał, szczególnie, że mógł skorzystać z usług utalentowanego tłumacza, który perfekcyjnie wczuł się w swoją rolę (co również zostało docenione przez Grahama). Tak więc przez następną godzinę z okładem Masterton opowiadał o swoich początkach, starych i nowych powieściach, mniej i bardziej znanych faktach. Z najbardziej elektryzujących fanów autora to niewątpliwie te, że już wkrótce doczekamy się kolejnych odsłon cykli Katie Maquire i Szkarłatna Wdowa, a co jeszcze ciekawsze – autor zdecydował się powrócić do świata Manitou i Wojowników Nocy i szykuje powieści dopełniające te właśnie serie. O Manitou na razie wiadomo niewiele, nowi Wojownicy Nocy tym razem będą ratować seksualne niewolnice wykorzystywane w snach… Cały Masterton.
I tak jak niespodziewanie pojawiła się okazja do tego spotkania, tak równie szybko dobiegło ono końca. Odprowadziłem autora do hotelu, obiecaliśmy sobie, że złapiemy się za kilka dni na Pyrkonie, niestety, tym razem się nie udało. Ja tymczasem wsiadłem w samochód i wyruszyłem w 80-kilometrową drogę do domu, wspominając niezwykłe spotkanie, które pochłonęło mnie tak bardzo, że zapomniałem sobie zrobić choćby jedno zdjęcie z Grahamem. Szczęście, że robili je inni.
Łukasz Radecki