W ramach nowego cyklu wpisów poprosiliśmy osoby związane ze światem polskiej grozy, by podzieliły się wspomnieniami dotyczącymi początku przygody z literaturą Mastertona czy ulubionymi powieściami i scenami czy bohaterami, którzy narodzili się w wyobraźni brytyjskiego mistrza horroru. Zadaliśmy kilka pomocniczych pytań, dzięki którym mogły powstać miniwywiady lub felietony, które będą regularnie publikowane na niniejszej stronie.
Jako siódma odpowiedziała Magdalena Paluch – pomysłodawczyni i koordynatorka Festiwalu Grozy KFASON, który odbywa się w Krakowie, a także twórczyni portalu Grozownia, redaktorka literacka, bibliotekarka i miłośniczka horroru (oraz innych gatunków). Inicjatorka akcji #grozajestkobietą, której celem jest pokazanie czytelnikowi, że kobiety też piszą horrory.
Magdalena jako pierwsza napisała na podstawie pytań pomocniczych własny tekst – oto on:
Będąc małym bąkiem, który bardzo często spędzał czas wolny w osiedlowej bibliotece (nie było go tak dużo, bo jednak zwykle popołudniami, tuż po szkole, trenowałam szermierkę), uświadomiono mi, że istnieje Święta Trójca Pisarzy Grozy, a należeli do niej: Stephen King, Dean Koontz oraz Graham Masterton (kolejność przypadkowa). Z literaturą grozy jakoś zawsze było mi po drodze – przyciągała mnie do siebie najpierw dziwacznymi, acz fascynującymi jak na tamte czasy okładkami, a następnie kusiła treścią. I tak sobie podczytywałam książki tych trzech autorów („Pani Bibliotekarko, to dla mamy/sąsiadki/etc” – niepotrzebne skreślić), a trwa to po dziś dzień, poza książkami Koontza, bo jakoś w pewnym momencie przestały mi się podobać. Oczywiście groza to moja miłość i odnosi się nie tylko do tych trzech nazwisk, ale to nie jest miejsce, aby się nad tym rozwodzić.
Nie potrafię sobie przypomnieć, którą książkę Grahama Mastertona przeczytałam jako pierwszą. Być może był to MANITOU, a może DŻINN, a może jeszcze coś innego… Na pewno kojarzę, że jako piętnastolatka jechałam na wakacje z WOJOWNIKAMI NOCY w plecaku, a totalnie rozwalił mnie RYTUAŁ tego autora. Do tej pory pamiętam skrajne emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania tej książki: fascynacja pomieszana z obrzydzeniem.
Pisząc ten tekst uświadomiłam sobie, że dawno nie sięgałam po żadną książkę Mastertona. Za dużo pracy i zajęć, za mało czasu, no i za bardzo skupiłam się na czytaniu polskiej grozy, ale jak tylko skończę czytać opowiadanka Joego Hilla, myślę, że zabiorę się albo za zbiór FESTIWAL STRACHU, albo za WIRUSA i jego kontynuację. A może to będzie ostatnio wydana u nas część cyklu o Katie Maguire…?
Katie… wiem, że to może mało oryginalne, ale to właśnie ona jest moją ukochaną bohaterką książek Mastertona. Uwielbiam tego rudzielca, uwielbiam jej cechy i uwielbiam w niej to, że jest po prostu człowiekiem i tak jak każdy z nas popełnia błędy.
A skoro już przy Katie jesteśmy… Po raz pierwszy spotkałam Grahama Mastertona podczas Targów Książki w Krakowie w 2011 roku, kiedy to, wraz z jej współtwórcami: Robertem Cichowlasem i Piotrem Pocztarkiem, promował książkę MASTERTON. OPOWIADANIA. TWARZĄ W TWARZ Z PISARZEM. Ale wtedy skończyło się tylko na podpisie autorskiego egzemplarza. Zresztą ja nawet wtedy jeszcze nie myślałam o KFASON-ie.
Wracając do Katie… W 2017 roku, dzięki Agacie Wiśniewskiej z wydawnictwa Albatros miałam przyjemność poprowadzić spotkanie autorskie z Grahamem Mastertonem w ramach Międzynarodowego Festiwalu Literatury APOSTROF. To właśnie podczas tego wydarzenia promowano jego najnowszą powieść z cyklu o Katie Maguire pt. POGRZEBANI. I co najlepsze – nie tylko miałam przyjemność porozmawiania z autorem, ale także byłam jego opiekunką przez cały dzień! Denerwowałam się cholernie (najgorszy był chyba ten moment, kiedy miałam Mastertona przywitać na lotnisku), a tu nagle wita się ze mną z uśmiechem starszy pan i mówi do mnie: „Wyglądasz dokładnie tak, jak na zdjęciu”. 🙂
Opowiadać mogłabym długo o tym, jak rozmawialiśmy o naszych bliskich, którzy odeszli: o jego ukochanej żonie, o mojej przyjaciółce Joannie, o tym, że lubi żurek i o tym, skąd wziął pomysł na powieść WIRUS. Śmialiśmy się jak dzieciaki, kiedy spacerując przez krakowski Rynek zabawnie skomentował (po polsku!!!) dwie mocno otyłe Angielki czy kiedy opowiadał swoje żarty. Zapamiętałam Mastertona jako starszego pana z dużym poczuciem humoru, traktującego drugiego człowieka z szacunkiem, bez wywyższania się tylko dlatego, że jest światowej sławy autorem grozy.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miała możliwość go spotkać i z nim porozmawiać. Może na KFASON-ie? Czas pokaże… A tymczasem idę czytać jedną z książek Mastertona 🙂 Zgadniecie, którą?