W ramach nowego cyklu wpisów poprosiliśmy osoby związane ze światem polskiej grozy, by podzieliły się wspomnieniami dotyczącymi początku przygody z literaturą Mastertona czy ulubionymi powieściami i scenami czy bohaterami, którzy narodzili się w wyobraźni brytyjskiego mistrza horroru. Zadaliśmy kilka pomocniczych pytań, dzięki którym mogły powstać miniwywiady lub felietony, które będą regularnie publikowane na niniejszej stronie.
Jako trzecia swoje zgłoszenie podesłała Monika Fudali – krakowska pisarka, autora między innymi opowiadań z gatunku grozy oraz fantastyki. Zadebiutowała dreszczowcem pt. KUMULACJA CIERPIEŃ.
Pamiętasz kiedy sięgnęłaś po pierwszą książkę Mastertona i która to była powieść?
Miałam około czternastu lat, kiedy moja starsza siostra, posiadająca wszystkie książki Mastertona, pozwoliła mi przeczytać MANITOU. Bardzo mi się podobała i do tej pory to mój ulubiony tytuł. Kilka lat później, na pchlim targu za 2 złote kupiłam to samo wydanie z 1989 roku i Graham podpisał mi je w 2017.
Czy Graham Masterton wywarł wpływ na Twoją twórczość, a jeśli tak, to jaki?
Kiedyś pisałam tylko fantastykę, jednak pewien konkurs wymagał użycia w opowiadaniu gatunku horroru i postanowiłam spróbować. Zaczęłam pisać i coś we mnie drgnęło. Nie skończyło się na jednym opowiadaniu, ba, nawet debiutowałam owym konkursowym dziełem, wydając książkę pt. KUMULACJA CIERPIEŃ. Pamiętam, że w trakcie prac miałam z tyłu głowy, że to się da napisać, skoro Graham umie, to ja też dam radę. Zawsze podobało mi się osadzenie wydarzeń we współczesności, jak to ma w zwyczaju Mistrz. Dlatego moja historia też trzyma się mocno realiów, oczywiście z wyłączeniem strefy paranormalnej 🙂 Dzięki temu, w 2020 roku wydałam tomik horrorów zawierający mój debiut.
Czy nadal czytasz książki Mastertona? Czy zdarza Ci się wracać do starszych powieści Brytyjczyka, a jeśli tak, to do których?
Czytam. Muszę przyznać, że dopiero kończę przygodę ze wszystkimi horrorami Mistrza. Dawkowałam sobie jego dzieła, a że dużo czytam, to nie było to trudne zadanie. Lubię wracać do MANITOU i DEMONÓW NORMANDII. Te książki mają w sobie coś takiego, że mi się nie nudzą.
Co według Twojej wiedzy i doświadczenia jest tajemnicą sukcesu Mastertona, zarówno na świecie, jak i w Polsce?
Obsadzanie fabuły w „dzisiejszych” czasach i wrzucanie “zła” z dalekiej przeszłości, w jakiejkolwiek formie. Ten zabieg zbliża czytelnika do bohatera, przez co ten staje się bardziej wiarygodny. Także objętość książek jest bardzo przystępna. Nie za długa, nie za krótka. To ma znaczenie na rynku.
Czy masz swoich ulubionych bohaterów, albo sceny, które najbardziej zapadły Ci w pamięć w książkach Mastertona?
Z bohaterów to chyba Śpiewająca Skała z MANITOU, mam słabość do Indian (śmiech). Mam też w głowie wizję tego czołgu z DEMONÓW NORMANDII oraz tego koszmarnego krzesła z DZIEDZICTWA.
Czy masz jakieś wspomnienie związane z Mastertonem – spotkanie, wywiad, konwent?
Na pierwszym spotkaniu z Grahamem tak się zestresowałam, że zapomniałam języka w gębie i z nim nawet nie pogadałam. Przy kolejnej okazji było już lepiej i pomimo ponaglającej kolejki fanów, mogłam z nim zamienić kilka słów. Potem wzięłam się na odwagę i napisałam do niego wiadomość na Facebooku, w sprawie słuszności znalezienia się MANITOU w rankingu stu najlepszych horrorów wszechczasów. Tak zaczęła się nasza znajomość. Zaczęliśmy rozmawiać o pisaniu i moich perypetiach z wydawnictwem. Obiecaliśmy sobie, że spotkamy się na piwie przy jego kolejnej wizycie w Polsce.
Nasze trzecie spotkanie było nader zabawne. Przed jego panelem na konwencie, sama miałam swoje spotkanie autorskie z niebotyczną liczbą czterech osób na sali (ale i tak było warto). Właśnie rozdawałam całe cztery autografy, kiedy wparował tłum i sam Graham. Pomachał do mnie i powiedział, że poczeka. Skończyłam i usiadłam na widowni, co z perspektywy osoby trzeciej musiało być przekomiczne. Po wszystkim spotkaliśmy się na piwie i spędziliśmy z organizatorami przemiły wieczór. Do tej pory piszemy do siebie, a Graham jest moją podporą w wiarę, że kiedyś jakiś wydawca mnie dostrzeże. Z takim wsparciem pozostaje mi tylko pisać 🙂