W ramach nowego cyklu wpisów poprosiliśmy osoby związane ze światem polskiej grozy, by podzieliły się wspomnieniami dotyczącymi początku przygody z literaturą Mastertona czy ulubionymi powieściami i scenami czy bohaterami, którzy narodzili się w wyobraźni brytyjskiego mistrza horroru. Zadaliśmy kilka pomocniczych pytań, dzięki którym mogły powstać miniwywiady lub felietony, które będą regularnie publikowane na niniejszej stronie.
Jako szesnasty o Mastertonie w formie wywiadu z samym sobą opowiedział Jacek „JacAr” Rostocki – pisarz, autor opowiadań i wierszy. Współpracował między innymi z Fabrica Librorum, a także z czasopismami Science Fiction, Fantasy&Horror, ZNAJ, Cegła, Nowy Detektyw. Debiutancki zbiór opowiadań wydał w 2006 roku. Współautor antologii tekstów grozy pt. SĘPY (napisanej wspólnie z Robertem Cichowlasem). Zawodowo copywriter związany z reklamą.
Bardzo lubię udzielać wywiadów, ale jakoś nikt ich ze mną ostatnio nie chce przeprowadzać. To zmusza mnie do czynów desperackich, by nie rzec histerycznych! Oto w dobie pandemicznego odosobnienia, permanentnej samotności, postanowiłem przeprowadzić wywiad sam ze sobą. Oczywiście wywiad dotyczący Grahama Mastertona.
Ja: Opowiesz jeszcze raz tę historię, jak zacząłeś zaczytywać się Mastim?
Ja: Znowu? OK, to było, jak wiesz tak, że rozstałem się z dziewczyną. Ona zabrała ze sobą różne rzeczy – kuchenkę mikrofalową, sprzęt grający, ale akurat książki zostawiła. W tym MANITOU. Wiesz, ja strasznie na nią nalatywałem, że czyta takie śmieciówki. Prawdę mówiąc, poza tym, że horror jako gatunek niezbyt mnie przekonywał, to wtedy książki Grahama były wydawane przez Amber, na papierze delikatnie mówiąc średniej klasy, w formie klejonych książeczek, które rozwalały się już przy pierwszym czytaniu. Okładki też jakoś mnie nie zachwycały. Z drugiej strony to nie zamiłowania czytelnicze mojej byłej stanowiły przyczynę rozstania, więc co mi tam! Otworzyłem MANITOU… i wpadłem. Na początek wciągnąłem cały cykl. Potem poszło dalej. Rok był wtedy jakoś tak 1992? W każdym razie jeszcze w ubiegłym wieku. [śmiech]
Ja: Czyli lubisz literaturę grozy?
Ja: Co skłoniło cię do takiej konkluzji? Prawda jest taka, że poza Mastim próbowałem jeszcze kilku autorów, ale albo mnie znudzili, albo nie zainteresowali. Niestety, na tym polu polegli mistrzowie, tacy jak King. Ale nie stronię od thrillerów. Zresztą później okazało się, że Masterton również w tym gatunku jest mistrzem. W każdym razie, dla mnie, jeśli groza to Masti. No, albo Cichowlas, ale to inna historia. [śmiech]
Ja: A filmy?
Ja: Co z nimi?
Ja: No czy lubisz horrory?
Ja: Prawdę mówiąc nie przepadam. Widzisz, na własny użytek stworzyłem sobie taką teorię, że horror w postaci pisanej i dodatkowo pisanej przez Grahama ma tę przewagę, że musisz sobie wszystko wyobrazić. W filmie wszystko ci pokazują i albo cię to śmieszy, albo obrzydza, albo boli. Dlatego preferuję strachy w głowie, a nie naoczne.
Ja: Dużo tego Mastertona przeczytałeś?
Ja: Do pewnego momentu wszystko, co było na rynku. Można powiedzieć, że czekałem pod księgarnią, z wywalonym ozorem pożerając wszystko, co tylko się ukazywało.
Pamiętam fajną akcję z ZAKLĘTYMI. Nie szła mi ta książka strasznie. Przez cztery dni przeczytałem jakieś 25 stron. No i któregoś wieczora zassało… Miałem straaaaszną noc. [śmiech]
Ja: I co, czytasz Grahama Mastertona nadal?
Ja: Od jakiegoś czasu nie czytałem, jedynie wracałem do wcześniej przeczytanych pozycji. Przykładowo całkiem niedawno powtórzyłem sobie GENIUSZA, żeby sprawdzić, czy dobrze myślę, że jest spore podobieństwo między tą powieścią a JESTEM BOGIEM z Bradleyem Cooperem.
Ja: I co?
Ja: No miałem rację, jest duża zbieżność…
Ja: Pytam raczej czy ci się podobała książka czytana ponownie?
Ja: A! Oczywiście. Bardzo fajna pozycja, zresztą już wcześniej zdarzało mi się wracać do niektórych rzeczy, szczególnie do opowiadań z DWÓCH TYGODNI STRACHU czy CZTERNASTU OBLICZY STRACHU. Lubię sprawdzać sobie, czy nadal ERYK PASZTET jest taki obrzydliwy i czy rzeczywiście kobieta z OBIEKTU SEKSUALNEGO miała tyle, hmmm, cipek. [diaboliczny śmiech]
Ja: Wykorzystujesz coś z Mastertona w swojej twórczości?
Ja: A wiesz, że tak? Kiedyś zastanawiałem się, skąd te wszystkie jego pomysły i inspiracje? Skąd wiedza o takich czy innych rytuałach, zwyczajach. No i w dobie internetu uświadomiłem sobie, że to research. Muszę przyznać, że wyszukiwanie wiedzy, informacji w necie, to fascynująca sprawa. Cała sztuka potem by sprytnie połączyć fakty z wyobraźnią. Stworzyć taki konglomerat, który czytelnikowi będzie łatwo przyjąć, bo znajdzie tam między innymi… prawdę!
Ja: Jak sądzisz, co cię uwiodło w Mastim?
Ja: Masz na myśli jego pisarstwo, mam nadzieję?
Ja: No raczej!
Ja: Wiesz co? On jest po prostu świetnym pisarzem. Doskonale pisze i konstruuje sytuacje dramatyczne. Potrafi dawkować tajemnicę i co bardzo ważne, zazwyczaj daje satysfakcjonujące rozwiązania. Fajnie balansuje nieszczęście z happy endem, nie pozostawiając czytelnika z ręką w nocniku. I wracając do pierwszego zdania – o czym by nie pisał, czy to będzie wypruwanie flaków czy nadziewanie na demonicznego fallusa, albo zwykły, skromny seks (e nie, tego chyba nie pamiętam), robi to świetnie. I to jest dla mnie niedościgły warsztat. No świetny jest i tyle.
Ja: Dzięki za poświęcony czas.
Ja: Nie ma sprawy, dla ciebie zawsze!