Tomasz Siwiec o Mastertonie

W ramach nowego cyklu wpisów poprosiliśmy osoby związane ze światem polskiej grozy, by podzieliły się wspomnieniami dotyczącymi początku przygody z literaturą Mastertona czy ulubionymi powieściami i scenami czy bohaterami, którzy narodzili się w wyobraźni brytyjskiego mistrza horroru. Zadaliśmy kilka pomocniczych pytań, dzięki którym mogły powstać miniwywiady lub felietony, które będą regularnie publikowane na niniejszej stronie.

Jako czwarty na naszą prośbę odpowiedział Tomasz Siwiec – pisarz z Suchej Beskidzkiej, znany też pod pseudonimem MordumX. Tworzy nie tylko w obrębie grozy i horroru, ale czuje się dobrze też w innych gatunkach. Specjalizuje się w animal horrorze, o czym świadczą m.in. jego powieści WATAHA, SKORKI, MUCHY czy MORDERCZE KACZKI. Twórca wydawnictwa HORROR MASAKRA.

Pamiętasz kiedy sięgnąłeś po pierwszą książkę Mastertona i która to była powieść?

Jedną z pierwszych przeczytanych książek mistrza były DEMONY NORMANDII.  Zauważyłem ją w miejscowej bibliotece. Moje oko przyciągnęła okładka, a konkretnie demon, który uśmiechał się z niej. Pamiętam to dobrze, bo ten sam demon zdobił jedną z okładek pewnej metalowej kapeli, której wówczas słuchałem. Opowieść ta oczarowała mnie do tego stopnia, że natychmiast zacząłem poszukiwać kolejnych książek Mastertona. Do dziś mam ogromny sentyment do DEMONÓW NORMANDII, ponieważ to chyba najbardziej pulpowa opowieść tego autora, a jak powszechnie wiadomo, uwielbiam ten klimat.

Czy Graham Masterton wywarł wpływ na Twoją twórczość, a jeśli tak, to jaki?

Tak, ogromny. Jeszcze zanim ukazała się książka MASTERTON. OPOWIADANIA. TWARZĄ W TWARZ Z PISARZEM starałem się wyszukiwać wszystkie wypowiedzi Grahama, które znajdowały się głównie w sieci. Jednak o samym pisaniu autor mówił niewiele. Wszystko zmieniło się, kiedy przeczytałem wcześniej wymienioną książkę. To właśnie tam wyczytałem o wszystkich szczegółach dotyczących pracy mistrza. Nie ukrywam, że przez jakiś czas była moją biblią, z którą się nie rozstawałem i pisząc, starałem się trzymać wskazówek, o których wspominał pisarz. W szczególności tyczyło się to pisania krótkich tekstów. Do dziś uważam, że nie ma lepszego autora opowiadań grozy/horroru od Grahama Mastertona. Wszystkie jego zbiory to absolutne arcydzieła.

Czy nadal czytasz książki Mastertona? Czy zdarza Ci się wracać do starszych powieści Brytyjczyka, a jeśli tak, to do których?

Oczywiście, że tak! Jestem nałogowym zbieraczem wszystkich książkowych horrorów, od klasyki po nowości. Zdarza mi się wracać do starszych książek Grahama Mastertona i zazwyczaj są to właśnie zbiory opowiadań. Ostatnio odświeżałem sobie OKRUCHY STRACHU i podobały mi się jeszcze bardziej, niż za pierwszym razem!

Co według Twojej wiedzy i doświadczenia jest tajemnicą sukcesu Mastertona, zarówno na świecie, jak i w Polsce?

Na pewno to, że jest bardzo sympatycznym i otwartym człowiekiem. Kilka lat temu miałem przyjemność uścisnąć mu rękę na Targach Książki w Krakowie i zauważyłem, że bije od niego po prostu normalność. Z całą pewnością nie jest nadętym bufonem, a dziś to autorom pokroju Grahama Mastertona się to niestety zdarza. Ponadto jego opowieści dotykają problemów, z którymi każdy z nas zmaga się na co dzień. To sprawia, że ten autor robi się nam bliższy. Potrafi poruszyć, przestraszyć i zaciekawić, a to cholernie trudna sztuka.

Czy masz swoich ulubionych bohaterów, albo sceny, które najbardziej zapadły Ci w pamięć w książkach Mastertona?

Może odpowiem tak: wszystkie te sceny, które są najbardziej kontrowersyjne. ERYK PASZTET (zbiór opowiadań DWA TYGODNIE STRACHU – Prima, 1995 – przyp. red.) rządzi! Uwielbiam także DANIE DLA ŚWINI (ten sam zbiór – przyp. red.). Akurat to opowiadanie bardzo zapadło mi w pamięć i za każdym razem, kiedy widzę jakieś maszyny rozdrabniające, mam przed oczami sceny z tego tekstu. Spore wrażenie zrobiło na mnie także opowiadanie opublikowane w Gorefikacjach III – NAJWIĘKSZY DAR. Też nieźle ryje banię.

Czy masz jakieś wspomnienie związane z Mastertonem – spotkanie, wywiad, konwent?

Wspomniane wcześniej Targi Książki w Krakowie. Niestety nie pamiętam, który to był rok (2011 – przyp. red.), ale Graham Masterton podpisywał wówczas książkę MASTERTON. OPOWIADANIA. TWARZĄ W TWARZ Z PISARZEM. Byłem ogromnie podekscytowany, bo po raz pierwszy miałem możliwość zobaczenia na żywo mojego ulubionego wówczas autora horrorów. Z tego co sobie przypominam, to poznałem tam wówczas Piotra Pocztarka oraz Roberta Cichowlasa, z którymi utrzymuję kontakt do dziś. Chciałbym jeszcze dodać, że jest to jeden z niewielu autorów, na którego książki czy choćby opowiadania czekam zawsze z niecierpliwością.

Tomasz Siwiec

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.