Wywiad z Grahamem Mastertonem i Karoliną Mogielską w nawiązaniu do targów VIVELO

Właśnie mija miesiąc od targów książki Vivelo na Stadionie Narodowym w Warszawie, gdzie miało odbyć się spotkanie z Grahamem Mastertonem, do którego ostatecznie nie doszło z powodu niezależnych od autora i organizatorów problemów zdrowotnych (na szczęście przejściowych i już pokonanych!). Wspólnie z Grahamem, Karoliną oraz organizatorami postanowiliśmy przynajmniej w części wynagrodzić czytelnikom i fanom brak możliwości posłuchania wywiadu z pisarzem „na żywo”, dlatego też poniżej prezentujemy wywiad z Grahamem Mastertonem i Karoliną Mogielską oparty na pytaniach, które miały zostać zadane podczas targowego spotkania. Mamy nadzieję, że Wam się spodoba i życzymy miłej lektury!

Piotr Pocztarek (PP): Sposób, w jaki zawiązała się Wasza współpraca jest wyjątkowy, chociaż podobna sytuacja zdarzyła się już Grahamowi w Londynie z pisarką Dawn G Harris. Opowiedzcie, jak na siebie wpadliście, jak zaczęła się Wasza znajomość i jak zdecydowaliście, że będzie razem pracować?

Graham Masterton (GM): To, że wpadliśmy na siebie z Karoliną było przeznaczeniem przez duże „P”. Zaprosiła mnie do znajomych na Facebooku, a ja wysłałem jej w wiadomości prywatnej moje zwyczajowe przywitanie o treści: „Witam na pokładzie pociągu-widmo”. Ale w jej twarzy było coś, co przykuło moją uwagę i przyciągnęło mnie, a kiedy mi odpisała, wywiązał się między nami dialog. Tak zaczęła się codzienna wymiana myśli o horrorach, mitologii i życiu prywatnym. Karolina nie tylko znakomicie zna angielski, ale też jest kreatywna w opowiadaniu historii i potrafi rysować. Zostaliśmy bliskimi przyjaciółmi jeszcze zanim spotkaliśmy się osobiście pół roku później w Art Hotelu we Wrocławiu. Byłem tam, aby wręczyć nagrody mojego imienia w piątej edycji konkursu „W więzieniu pisane”, podczas ceremonii w Zakładzie Karnym w Wołowie. Karolina do mnie dołączyła. Kiedy się spotkaliśmy, to było jakbyśmy się znali całe życie. Karolina czytała większość moich książek, była mocno dostrojona do mojego sposobu myślenia i pisania. Zainteresowało mnie również to, że jest wykwalifikowanym psychologiem z dużym doświadczeniem w radzeniu sobie z przypadkami przemocy domowej, a to temat, o którym razem z Dawn G Harris chcieliśmy pisać od jakiegoś czasu. Na początek jednak zdecydowaliśmy, że napiszemy z Karoliną opowiadanie z gatunku horroru.

Karolina Mogielska (KM): Grahama poznałam przez zupełny przypadek. Chociaż od wielu lat podziwiałam jego twórczość i zawsze byłam zaciekawiona nim jako człowiekiem (co spowodowało, że zapoznałam się z jego biografiami), nigdy nie myślałam, że będzie możliwe nasze spotkanie osobiście. Kiedy odpowiedział na moje zaproszenie na Facebooku, przez pewien czas nie wierzyłam nawet, że to w ogóle on. Po krótkiej, ale intensywnej wymianie maili, w których pisaliśmy na różnorodne tematy, Graham zaproponował mi współpracę przy pisaniu, a także uczestnictwo w wydarzeniach związanych z zawodem psychologa, takich jak m.in. konkurs „W więzieniu pisane.” Doprecyzowaliśmy plany współpracy, a w ramach szlifowania warsztatu pisarskiego Graham zaproponował wspólne tworzenie opowiadań, zapewniając mi tym mnóstwo dobrej zabawy!

Graham Masterton, Karolina Mogielska i Piotr Pocztarek

(PP): Do tej pory napisaliście razem zawierające wątki z mitologii słowiańskiej opowiadanie MR NOBODY (PAN NIKT), które niedługo zostanie opublikowane w antologii wydawnictwa Planeta Czytelnika. Co możecie powiedzieć o tym tekście i kulisach jego powstawania? Czego powinniśmy oczekiwać?

(GM): Chciałem zacząć od opowiadania poruszającego tematykę przemocy domowej, które miało być próbą przed naszą ewentualną współpracą przy pełnoprawnej powieści. Wymyśliłem historię męża, który źle traktuje swoją żonę i nazywa ją „nikim”, ale na końcu to on całkowicie traci swoją tożsamość. Kiedy piszę z Dawn G Harris, ona tworzy dwie czy trzy strony i przekazuje je mnie, potem ja dodaję trzy kolejne i odsyłam całość do niej i tak dalej. Karolina z kolei sama napisała MR NOBODY po polsku, a potem przesłała mi je przetłumaczone na angielski, bym mógł popracować nad treścią. Bardzo mi się podoba, że osadziła opowieść w Polsce i kreatywnie wplotła w nią polską mitologię, upewniając się, że przemocowy mąż dostanie karę, na jaką zasłużył. Tydzień po ukończeniu prac nad opowiadaniem udało mi się sprzedać prawa do niego do magazynu Phantasmagoria, gdzie ukazało się jako główny tekst opatrzony wywiadem z Karoliną i ze mną. Prawa nabyło też greckie wydawnictwo Lykofos, które wyda je w zeszytowej formie, a także czeski wydawca Martin Stefko, który również zamieści je w antologii. Już od debiutanckiego opowiadania Karolina wyrabia sobie nazwisko, bardzo zasłużenie. Zrozumiałem, że wspólna antologia opowiadań dotycząca słowiańskich demonów mogłaby być niezwykle interesującą książką. Karolina wykonała niesamowitą pracę wyszukując różne straszne kreatury i już napisała dwa kolejne teksty, nad którymi teraz pracuję ja. W przyszłym roku powinniśmy mieć już gotowy zbiór opowiadań.

(KM): MR NOBODY osadzony jest w województwie świętokrzyskim, do którego mam szczególną słabość. Dostałam od Grahama bardzo okrojoną „oś”, w której zawarty był tytuł, kilka zdań na temat fabuły (przemocowy związek, kobieta pragnąca zemsty, wiekowa babcia, która pomogła wnuczce jej dokonać i… rusałki, które dopełniły dzieła i sprawiły, że „Panem Nikim” stał się przemocowy bohater, a nie jego ofiara). Nie wiedziałam, jak powiązać rusałki z moim ulubionym miejscem, żeby “uprawdopodobnić” nieco naszą historię, ale natknęłam się na Dziewannę – słowiańskie bóstwo, którego siedzibą była niegdyś Łysa Góra, a która we władaniu, oprócz wilków i ziół, ma między innymi czarownice oraz właśnie rusałki! Pisałam fragment, odsyłałam do oceny i ewentualnych poprawek Grahama, aż dobrnęliśmy do prawie 50 stron.

Karolina Mogielska i Graham Mastertona podczas spotkania w Nysie

(PP): Razem z Dawn G Harris, pisarką i przyjaciółką Grahama, planujecie rozpocząć prace nad powieścią dotykającą tematyki przemocy w związkach. Co sprawiło, że chcecie podjąć tak niełatwy temat i jak zamierzacie do niego podejść?

(GM): Interesowałem się tematem przemocy domowej od lat, po części dlatego, że widziałem ją we własnej rodzinie. Mój wujek – wikariusz- był bezlitosny i okrutny dla mojej ciotki. Kiedy zaczynałem karierę jako reporter w gazecie, już pierwszego dnia zajmowałem się tematem brutalnej przemocy męża w kierunku jego żony. Karolina jest psychologiem zajmującym się przypadkami znęcania i narcyzmu, a jej doświadczenie jest nieocenione przy książce, jaką chcemy napisać. Dawn również ma podobne doświadczenia. Na początku chcieliśmy stworzyć książkę non-fiction, ale przez brak oficjalnych kwalifikacji zdecydowaliśmy, że lepiej by to jednak była beletrystyka. Chcemy opowiedzieć nasze historie w taki sposób, by każda kobieta, która doświadczyła przemocy mogła w nich naleźć nadzieję, wsparcie i siłę by odejść od przemocowego partnera.

(KM): Kiedy Graham dowiedział się, że jestem psychologiem, zaproponował mi wpólny projekt. Po naszym osobistym spotkaniu dostałam zaproszenie do Anglii, by poznać również Dawn i agentkę Grahama. Omówiliśmy szczegóły i zaplanowaliśmy naszą współpracę. Ze względu na bardzo okrojony czas nas wszystkich idzie ona powoli, ale do przodu. Trzymajcie kciuki!

Dawn G Harris, Graham i Karolina omawiają wspólne plany

(PP): Jakie inne wspólne projekty jeszcze planujecie? Wiem, że pracujecie też nad opowiadaniem w klimacie świątecznym.

(KM): Planujemy wspólne pisanie opowiadań opartych na mitologii słowiańskiej i w miarę możliwości osadzonych w Polsce. Opowiadanie o klimacie bożonarodzeniowym zrodziło się w wyniku mojej zazdrości o “ANTY-MIKOŁAJA” autorstwa Grahama. Uwielbiając atmosferę Gwiazdki zapytałam, czy też możemy stworzyć coś, co uchwyci ducha Świąt. Graham powiedział, żebym znalazła rzadkiego demona świątecznego i…znalazłam! Nie należy on do panteonu bóstw słowiańskich, ale akcja toczy się w krajowym Domu Dziecka i w ciekawy sposób wyjaśnia, jak niechlubna postać kultury krajów skandynawskich trafiła do Polski!

***

(PP): Niektóre z Twoich powieści zostały właśnie wznowione po dłuższym czasie. ŚPIĄCZKA to książka szczególnie ważna, ponieważ pisałeś ją w trudnym dla Ciebie momencie życia. Czy praca nad nią czymś się różniła? Musiałeś zmienić swoje nawyki, przyzwyczajenia, pisarskie rytuały?  

(GM):ŚPIĄCZKĘ pisałem po śmierci mojej żony, Wiescki. Do tamtej pory to ona czytała książki, które pisałem, rozdział po rozdziale, wytykając jakiekolwiek niespójności i mówiąc, co w nich jej się podobało, a co nie. Po jej śmierci, Maria Rączkowska (obecnie Pstrągowska), ówczesny PR Manager wydawnictwa Albatros, zaproponowała, że zastąpi Wiesckę w czytaniu kolejnych fragmentów. W taki sposób powstała ŚPIĄCZKA, a my do dziś się przyjaźnimy. Dziś to Karolina czyta rozdziały kolejnych książek, jeśli mam co do nich jakiekolwiek wątpliwości.

Okładka wznowienia powieści ŚPIĄCZKA (Albatros 2023)

(PP): Wznowiony niedawno OGRÓD ZŁA to z kolei ósma i – póki co – ostatnia powieść serii, której bohaterem jest Jim Rook. Minęła dekada, odkąd się z nim widzieliśmy. Nie uważasz, że to dobra okazja, aby ulubieniec czytelników powrócił?

(GM): Chciałbym, aby powrócił Jim Rook, Harry Erskine, Nathan Underhill i wielu innych moich bohaterów, ale to zawsze kwestia czasu. Książkę, którą można przeczytać w dwa dni, piszę przynajmniej pół roku, a aktualnie zobowiązałem się już napisać nowy horror i dwie kolejne książki o Katie Maguire. Mam też nowych bohaterów, o których lubię pisać, jak detektyw sierżant Patel i detektyw Pardoe.

Okładka wznowienia powieści OGRÓD ZŁA (Albatros 2023)

(PP): Apropos, co aktualnie porabia Harry Erskine?

(GM): Niedawno do niego dzwoniłem. Ciągle stawia tarota bogatym starszym paniom w Miami. Spytałem go, czy chciałby znów stawić czoło Misquamacusowi, ale rzucił słuchawką.

(PP): Katie Maguire powróci po raz dwunasty w powieści PAY BACK THE DEVIL, aby walczyć ze zbrodnią w Irlandii. Czy możesz zdradzić z jakimi niebezpieczeństwami zmierzy się tym razem i czy znów ma to coś wspólnego z rzeczywistą aktualną sytuacją w Irlandii?

(GM): W PAY BACK THE DEVIL poruszę temat zemsty Brytyjczyków za zamach bombowy w latach 70., którego w jednym z pubów dokonała IRA. Zginęło wtedy wielu niewinnych klientów tego miejsca. Aktualnym tematem będzie chociażby handel narkotykami.

(PP): „W więzieniu pisane” – konkurs literacki dla osadzonych w zakładach karnych – doczekał się już siódmej edycji. To dobry moment na małe podsumowanie. Spodziewałeś się takiego sukcesu i dużego odzewu ze strony więźniów?

(GM): Nie zdawałem sobie z tego sprawy, kiedy po raz pierwszy zasugerowałem to Robertowi Kuczerze, ówczesnemu Dyrektorowi Aresztu Śledczego w Wołowie, ale on bardzo chętnie wdrażał wszystkie pomysły na resocjalizację i wspierał pomysł od początku. Byłem zaskoczony, ale i zadowolony z odzewu, ale nie przypuszczałem, że konkurs przetrwa siedem lat. Wierzę, że zrobił wiele dobrego dla osadzonych w polskich więzieniach, pozwalając im wyrazić swoje frustracje, lęki i żal światu zewnętrznemu, poza ściany ich cel.

Rozdanie nagród w Zakładzie Karnym w Wołowie

(PP): Jest takie jedno pytanie, którego jeszcze nikt Ci nie zadał, a ja naprawdę bardzo chciałbym być pierwszy. Skąd czerpiesz pomysły i inspiracje na swoje powieści?

(GM): Kiedy miałem osiem lat i chodziłem do szkoły, każdego ranka przechodziłem obok dziwnego domu porośniętego bluszczem, w którym mieszkała pomylona starsza pani. Wszyscy się jej bali. Pewnego ranka kiedy tamtędy szedłem, zaniedbany czarny kot wybiegł przez bramę tego domu prosto na drogę i został potrącony przez mężczyznę jadącego na małym motocyklu. Leżał tam i krwawił. Potrąconego kota nie trzeba nigdzie zgłaszać, więc facet po prostu odjechał. Kobieta wyszła z domu owinięta starym, postrzępionym szalem i zaczęła krzyczeć, że jej kot nie żyje. Ale ja widziałem, że zwierzę nadal oddycha i zaproponowałem, że zabiorę je do pobliskiego weterynarza. Zaniosłem tam kota, chociaż krwawił mi na szkolną koszulę. W klinice powiedzieli, że kot nie jest śmiertelnie ranny i przeżyje. Wróciłem do starszej pani i przekazałem jej wiadomość – była zachwycona. Zapytała mnie, kim chcę zostać jak dorosnę. Odpowiedziałem, że chcę być pisarzem, a ona zapisała swój numer telefonu na kartce papieru i dała mi ją ze słowami: „jeśli kiedyś będziesz potrzebował pomysłu, zadzwoń pod ten numer”. Zapomniałem o tej kobiecie na całe lata, ale pewnego dnia, po tym jak odszedłem ze stanowiska redaktora w gazecie, przypomniałem sobie, co mi powiedziała. Odszukałem kartkę i zadzwoniłem pod podany numer. Telefon dzwonił i dzwonił, ale w końcu ona odebrała. Powiedziała tylko „Rdzenny amerykański szaman odradza się po pięciuset latach od swojej śmierci w ciele młodej kobiety, aby dokonać zemsty na bladych twarzach”. Tak właśnie dostałem pomysł na MANITOU, a potem, za każdym razem, kiedy potrzebowałem kolejnego, musiałem zadzwonić pod podany numer. Takie to proste!

Graham i Karolina

(PP): Jakie są Twoje plany na najbliższa przyszłość? Wiemy, że powróci Katie Maguire i że pewnie jeszcze zobaczymy Jerry’ego Pardoe i Jamillę Patel. Czy zdradzisz inne swoje plany?

(GM): Jamila i Jerry powrócą, ale nie wiem jeszcze z czym zmierzą się tym razem. Dostałem też zamówienie na trzynasty tom przygód Katie. Oprócz opowiadań pisanych z Karoliną nie zdradzę niczego więcej. Lubię zaskakiwać siebie tak samo jak czytelników!

(PP): Masz na koniec jakąś wiadomość dla polskich czytelników?

GM): W Polsce czuję się jak w domu, ponieważ czytelnicy są tu gościnni i entuzjastyczni. Wkrótce znów odwiedzę Polskę i mam nadzieję spotkać wielu z Was. Wszyscy jesteście moimi przyjaciółmi.

Rozmawiał: Piotr Pocztarek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.