NIEWIDZIALNA BIBLIOTEKA – artykuł Grahama Mastertona

Jakiś czas temu Graham popełnił na swojej stronie bardzo ciekawy i zabawny artykuł zatytułowany NIEWIDZIALNA BIBLIOTEKA. Oczywiście pisarz udzielił nam zgody na przetłumaczenie tekstu i zaprezentowanie go na oficjalnej polskie witrynie. Przedstawiamy go zatem ekskluzywnie dla naszych czytelników i zapraszamy do lektury! 

NIEWIDZIALNA BIBLIOTEKA
GRAHAM MASTERTON


Tłumaczenie: Piotr Pocztarek

Pewna para o nieco nieprawdopodobnych imionach – Hemester i Fayaway Barringtonowie – wysłała do mnie e-maila z Malibu Lake w Kalifornii, z zapytaniem o książkę o antropologii Rdzennych Amerykanów, napisaną przez Dr. Ernesta Snowa. Bardzo pragnęli się dowiedzieć, czy „Obrzędy i magia Hidatsów” rzeczywiście istnieje. Musiałem coś odpisać, więc przyznałem, że Ernest Snow był fikcyjnym bohaterem horroru „Manitou”, który napisałem w 1975 roku, a ta książka jest równie nieprawdziwa jak on sam. Jedyny chodzący i oddychający Doktor Snow, to aktor Burgess Meredith, który w ekranizacji „Manitou” wcielił się w jego rolę. Ku mojemu zdziwieniu, Hemester i Fayaway byli zachwyceni. Jak się okazało, są oni kustoszami filii Niewidzialnej Biblioteki w Malibu Lake, która jest kolekcją książek, pojawiających się jedynie… w innych książkach.

Bardzo chcieli dołączyć nieprawdziwą książkę Snowa do swojego katalogu, tak samo zresztą jak pikantną powieść „Dziewczyna z Zielonej Planety”, którą w filmie czytał Harry Erskine (grany przez Tony Curtisa).

„W katalogu biblioteki znajdziesz zmyślone książki, pseudobibliografie, artykuły, fabularyzowane tomy, libris phantastica i całą gamę powieści nienapisanych, nieprzeczytanych, nie wydanych i nigdy nie odnalezionych”.

Pierwsza Niewidzialna Biblioteka została otwarta przez kolejnego specyficznego osobnika, Briana Quinetta, pomiędzy wiosną 2001, a latem 2006. Nadal można odwiedzić ją on-line, ale Pan Quinette najwyraźniej zniknął. Hemester i Fayaway nie mogli go zlokalizować, ale zafascynowani ideą katalogu “nie-książek” postanowili otworzyć własną filię. W swoich zbiorach posiadają takie tytuły jak „Gdzie Bogu się nie udało” Oolona Colluphida (stworzoną przez Douglasa Adamsa), „Gorączka w dżungli – korespondencja pomiędzy Rooseveltem i Kiplingiem” (Mark Axelrod), „Anna z Green Bogeys” (Raymond Briggs), „Pamiętniki dowodzące istnienia diabła” (Arthur Machen), czy „Nowoczesny kalendarz Królowej Wiktorii i Emily Pankhurst”. Zbiór uzupełnia „Kokaina i wiosłowanie: pewna droga do zdrowia” (Alan Moore), „Pchaj mnie, ciągnij siebie: rola drezyny w powstającym przemyśle” (Michael J. Nelson), „Mały indeks zarobków czwartego kwartału, który Mógł” autorstwa Alana Greenspana (magazyn The Onion), „Nasłuchiwanie w ciemnościach: Echolokacja nietoperzy i ludzi” Donalda R. Griffitha (Valentine Worth), czy „Eksperymenty naukowe które można zjeść”. Nie wspominając już o „1001 najlepszych porad dotyczących golenia dla chłopców” Granta Morrisona (Dean Patrick).

Głównym powodem, dla którego autorzy kreują pseudo-książki, jest nadanie ich własnym historiom złudnego powiewu mocy. Często opatrywałem swoje horrory przedmową ze złowieszczo brzmiących cytatów takich autorytetów jak Abdul Hazw’halla i jego powszechnie znana „Księga czarów”, czy „Legendy Perskich Czarnoksiężników, tom IV, rozdział III”, który ostrzega przed Niepojętym Nazwahem, mogącym uczynić cię najpotężniejszą osobą na świecie, ale zażąda za to nagrody, którą wielu uzna za zbyt wielką.

„Podróże po Ameryce Południowej” Randolpha Millera były niezwykle pomocne, zwłaszcza rozdział XII, który traktował o wraku statku Charlotte z Cape Horn w 1837, którego ładunek był tak przerażający, że nikt nie odważył się go ratować. Udało mi się także zlokalizować tak zwany „zabroniony, ostatni akapit” Codex Daemonicus z 1516 roku. Książka ta sama w sobie była „zabroniona”, do czasu przedruku (bez ostatniego akapitu) przez Ibis Press w Paryżu w 1926 roku. Jedyna kompletna kopia Codex Daemonicus znajduje się teraz w tajnej szkatułce w Watykańskiej Bibliotece, tak więc biję cię na głowę, Danie Brownie!

Inne tytuły są wymyślane po to, by przekazać coś śmiesznego, albo po prostu dla kaprysu. Czasem służy to też pokazaniu ekscentrycznego, książkowego świata, który nigdy przecież nie istniał. Istnieją dosłownie tysiące pseudo-książek, z których najbardziej znana jest chyba „Gigantyczny Szczur z Sumatry” lekarza medycyny Johna H. Watsona (Sir Arthur Conan Doyle).

Kilka z nich na pewno wspaniale by się czytało, na przykład „Mervyn Keene, klubowicz” autorstwa siostry Bingo Littla, Rosie Banks (P.G. Wodehouse), czy „Nieautoryzowane przecieki: bezwiedne moczenie w późniejszych nowelach Henry Jamesa” Luisiego Albedo.

Najbardziej kreatywny w wymyślaniu tytułów nieistniejących książek był James Branch Cabell. Dobrym przykładem są „Paskudna i zdumiewająca historia świniopasa Manuela, który został potem nazwany Manuelem Wybawcą”, „Próbna renowacja Zaginionych Ksiąg Elephantis” czy też prawdopodobnie moja ulubiona „System wielbienia dziewczyn”.

Teraz nie mogę się doczekać nie przeczytania „Podróży” Tony’ego Blaira.

Okładki RULES OF DUEL i specjalnego wydania CEMETERY DANCE MAGAZINE

Graham Masterton podesłał nam właśnie bardzo interesujące, świeżutkie materiały. Autor finalnie zaakceptował projekt okładki powieści RULES OF DUEL, którą wyda Telos Books na przełomie sierpnia i września. Oto jak będzie wyglądać cover (przód i tył):

Dodatkowo, Masterton poinformował nas, że redakcja popularnego, amerykańskiego periodyku CEMETERY DANCE MAGAZINE przygotowuje specjalny  numer, który będzie w dużej mierze poświęcony Grahamowi. Okładka tego wydania będzie przyozdobiona następującym artworkiem:

Recenzja książki OFIARA

Przerażające polityczne scenariusze – chyba tylko tak można nazwać to, co stanowi trzon fabularnych thrillerów Grahama Mastertona. Mieliśmy je przecież w „Krzywej Sweetmana”, mieliśmy w „Ikonie”, mamy także w „Ofierze”. Globalne spiski, zakrojone na bardzo szeroką skalę, zamachy, morderstwa, zdrady, agenci, podwójni agenci, potrójni też by się pewnie znaleźli.

„Ofiara” z 1985 roku jest rozwinięciem pomysłu użytego dwa lata wcześniej w „Ikonie”. Masterton po raz kolejny, jak każdy dobry pisarz, zadaje pytanie „co by było gdyby?”, zastanawiając się jak wyglądałby podział świata, gdyby supermocarstwa postanowiły drastycznie przesunąć granice Europy, zmieniając tym samym układ sił. Wszystko oczywiście w imieniu pokoju na świecie i uniknięcia wojny nuklearnej, której groźba wisi nad światem od wielu lat. Fabuła powieści koncentruje się na ponownym zdefiniowaniu wpływów USA i ZSRR. Sowieci zgadzają się wycofać swoje poparcie dla działań na Kubie, natomiast amerykańscy żołnierze zrezygnują ze stacjonowania w Europie. Na Starym Kontynencie lada moment dojdzie do rewolucyjnych zmian, które na zawsze zmienią oblicze świata. Supertajne operacje „Byliny”, „Gringo” i  „Cornflower” już weszły w życie. Ale co one oznaczają?

W tej grze, w której stawką jest pokój i bezpieczeństwo całego świata, weźmie udział wiele osób. Trudno wyłonić głównych bohaterów powieści, ponieważ jest ich wielu i każdy spełnia określoną, równie istotną funkcję. W obliczu największej w historii ludzkości zdrady wezmą udział Amerykanie, Rosjanie, Brytyjczycy, Niemcy, a także przedstawiciele innych narodowości. Poznamy Michaela Townsenda, speca od komputerów, Charlesa Krogha, agenta, który będzie musiał powrócić do służby, czy rosyjskiego marszałka T.K. Gołowanowa, który jest jednym z najpotężniejszych ludzi na świecie. Tę barwną ekipę uzupełni między innymi sadystyczna niemiecka prostytutka Inga Schultz skrywająca mroczną tajemnicę, prezydent Stanów Zjednoczonych, premier Wielkiej Brytanii, czy młody, gorliwy senator David Daniels. Losy wszystkich tych ludzi będą się splatać ze sobą na tle największego w historii świata polityczno-społecznego manewru.

Sam pomysł, którego nie zdradzę, by nie popsuć czytelnikom przyjemności płynącej z odkrywania tajemnicy wydaje się być iście genialny. Masterton to pisarz, który nigdy nie hamuje swojej wyobraźni, dlatego przedstawione wydarzenia, chociaż nieprawdopodobne, wydają się być wiarygodnie opisane i dostarczają masę rozrywki. Niestety niesie to ze sobą także pewne wady. Fabuła, która osiąga taką skalę jak w „Ofierze” nadawała by się na powieść liczącą sobie tysiące stron. Skupienie się na kilku bohaterach, którzy pełnią jedynie rolę marionetek nie wpływa dobrze na realizm powieści, czytelnikowi wydaje się bowiem, że wydarzenia opisywane w książce nie mają ani sensu, ani większego wpływu na toczące się w tle wydarzenia, które przecież są w tej książce najważniejsze. W efekcie dostajemy powieść dość naiwną, za mało rozbudowaną by uwierzyć we wszystko co czytamy. Niemniej jednak od książki naprawdę trudno się oderwać. Jest to zasługą doskonałego stylu Grahama, a także jego umiejętności tworzenia nietuzinkowych bohaterów, którzy przykuwają uwagę na dłużej. Mowa tutaj szczególnie o postaciach drugoplanowych, takich jak torturująca mężczyzn prostytutka, czy lubujący się w sado-maso informator. Oczywiście w tej galerii świrów znajdzie się także miejsce dla nie do końca udanych postaci. Dobrym przykładem jest rosyjski agent Nowikow – praktycznie niezniszczalny, odporny na ból żołnierz, bardziej pasujący do powieści typu „Tengu”, niż do politycznego thrillera. Zarówno bohater ten, jak i jego poczynania, są bardzo silnie zakorzenione w horrorze, dlatego wyraźnie odznaczają się na tle innych.

„Ofiara” Grahama Mastertona to powieść wciągająca, dostarczająca sporo rozrywki, uczciwie jednak trzeba przyznać, że jest to jeden z gorszych thrillerów Brytyjczyka. Pomimo genialnego pomysłu, którego rozwinięcie w postaci powieści było bardzo ambitnym zadaniem, czytelnik pozostaje po lekturze ze sporym niedosytem. Osobiście chciałbym się dowiedzieć jak potoczyły się dalej losy bohaterów, a także co stało się po tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce. Może czas na napisanie sequela?

Autor recenzji: Piotr Pocztarek

Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS

Rok wydania: 1997

Liczba stron: 363

Format: 12,8 x 19,7

Ocena recenzenta: 6/10

RULES OF DUEL ma wydawcę!

Graham Masterton poinformował nas, że powieść RULES OF DUEL, stanowiąca swojego rodzaju eksperyment językowy, stworzony wspólnie z Williamem Burroughsem, zostanie wydana we wrześniu przez Telos Books. Już niebawem zaprezentujemy rysunek okładkowy, przygotowany w stylu retro, nawiązujący do lat 60-tych. Trzystronicowy wstęp do książki napisał sam William Burroughs. Stara się w nim wyjaśnić technikę "skrzyżowań", którą napisana jest powieść.

Graham Masterton na Facebooku!

Graham Masterton ma już brytyjską stronę na Facebooku. Stronę prowadzi Matt Williams i będzie ona aktualizowana o wszystkie newsy, które na bieżąco będą pojawiały się też na oficjalnych witrynach autora – zarówno zagranicznej, jak i naszej. Znajdziecie tam wiele ciekawych materiałów – linki, fotografie, okładki, ciekawostki i artykuły.

Żeby wesprzeć profil należy kliknąć w ten link.

To jak, lubicie to?

3 kolekcjonerskie edycje SFINKSA

Jak donosi Matt Williams, przyjaciel i webmaster Grahama Mastertona, niebawem możemy spodziewać się na rynku kilku ekskluzywnych, kolekcjonerskich wydań powieści Brytyjczyka.

Małe, brytyjskie wydawnictwo MHB Press, specjalizujące się w limitowanych, elegancko oprawionych i podpisanych edycjach horrorowych klasyków zainteresowało się trzecią powieścią Mastertona, czyli wydanym w 1978 roku SFINKSEM. MHB Press zamierza wydać aż 3 różne wersje tej powieści.

Pierwszą z nich będzie planowana na ten rok standardowa edycja kolekcjonerska – 300 numerowanych sztuk podpisanych przez Grahama. Autorem rysunku na okładce jest znany rysownik Lorenzo Sperlonga, natomiast ilustracje wewnątrz książki przygotował Ben Baldwin. Wydanie ma wymiary 152mm X 229mm i liczy 167 stron. Cena tej edycji to 40 funtów brytyjskich, lub 60 dolarów amerykańskich.Okładkę prezentujemy poniżej:

   


Drugą propozycją jest wydanie Deluxe. Powstanie tylko 150 kopii, podpisanych i ponumerowanych rzymskimi cyframi. Wydanie będzie pięknie oprawione w skórę i zapakowane w specjalne pudełko. Wymiary, liczba stron i rysunki wewnętrzne pozostają takie same jak w przypadku standardowej edycji kolekcjonerskiej. Oprawa wykonana zostanie przez najwyższej klasy specjalistów przy użyciu najnowocześniejszych i najwytrzymalszych technik bindowania. Oprawiona zostanie w doskonałą, szarą koźlą skórę. Cena tego wydania to 110 funtów brytyjskich, lub 165 dolarów amerykańskich. Okładka wyglądać będzie tak:


Trzecia edycja to prawdziwa gratka dla największych fanów Grahama Mastertona. Tak zwana "Lettered Edition" wyprodukowana zostanie jedynie w ilości 26 kopii, podpisanych przez Mastertona, ponumerowanych od "A do Z", oprawionych w skórę i zamkniętych w elegancko wykończonym pudełku. Wymiary tego wydania do 189mm X 246mm. Ilość stron i ostateczny wygląd nie są jeszcze znane. Wiadomo natomiast, że oprawa z koźlej skóry zawierać będzie złote obramowania, a także wiele efektownych wykończeń drukarskich. Cena godna jest najpiękniejszych książkowych wydań kolekcjonerskich – odpowiednio 395 funtów brytyjskich, lub 600 dolarów amerykańskich.

Preordery na wszystkie trzy wydania SFINKSA można już składać na stronie wydawnictwa w tym miejscu. Nie wymagana jest przedpłata.

Jak zapowiada Matt Williams jest to pierwszy z planowanych projektów dotyczących Grahama Mastertona, które chce podjąć wydawnictwo. W planach MHB Press znajduje się między innymi hojnie ilustrowana antologia erotycznych opowiadań Brytyjczyka, która powinna ukazać się zimą.

Dodatkowo, każdy kto zamówi SFINKSA w preorderze będzie uprawniony do wzięcia udziału w losowaniu nagród. Zwycięzca może zgarnąć kopię pierwszego, brytyjskiego wydania DEMONÓW NORMANDII w twardej oprawie. Nagroda zostanie oczywiście podpisana przez Grahama Mastertona.

Jak widzicie nadchodzą bardzo atrakcyjne propozycje dla fanów twórczości naszego ulubieńca. Kilka sztuk z proponowanych przez MHB wydań zostało już zarezerwowanych. Z naszej strony dodamy tylko, że ceny tego typu edycji osiągają po określonym czasie pułap od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych!   

Promocyjna okładka POGROMCY WAMPIRÓW już w sprzedaży

Kilka godzin temu informowaliśmy Was o zbliżającym się rozpoczęciu sprzedaży pamiątkowych okładek amerykańskiego wydania POGROMCY WAMPIRÓW. Covery są już dla Was dostępne!

Okładka kosztuje 4,5 funta brytyjskiego dla Wielkiej Brytanii, 8 dolarów dla USA, 6 Euro dla krajów Europy, a dla polskich fanów cena obliczona została na 20 złotych. Za tą sumę otrzymacie cover z podpisem Grahama i dowolną, wybraną przez Was
dedykacją.

Zamówienia ślijcie na adres mailowy Matta Williamsa, administratora oficjalnej strony Grahama Mastertona – family.portrait@ntlworld.com

Liczba promocyjnych okładek jest bardzo
ograniczona, więc spieszcie się ze zgłoszeniami. Powodzenia!


Amerykańska okładka POGROMCY WAMPIRÓW z niespodzianką

Graham Masterton podesłał nam właśnie okładkę planowanego na listopad 2010, amerykańskiego wydania świetnej powieści POGROMCA WAMPIRÓW. Książka tradycyjnie trafi na rynek za sprawą wydawnictwa Leisure Books. Cover prezentujemy poniżej:

 
To jednak nie koniec niespodzianek. Masterton posiada bardzo ograniczoną liczbę promocyjnych okładek, które już niebawem będzie można kupić. Za równowartość 20 złotych (wraz z przesyłką), otrzymacie cover POGROMCY WAMPIRÓW z podpisem Grahama i dowolną, wybraną przez Was dedykacją. Warto uważnie śledzić szczegóły, które już niedługo pojawią się na naszej stronie. Miejcie oczy szeroko otwarte,  zważając na ograniczoną ilość tego unikatowego, kolekcjonerskiego towaru, będzie obowiązywać zasada "kto pierwszy, ten lepszy".

Recenzja książki PIĄTA CZAROWNICA

Magia – to temat przewodni wielu książek Grahama Mastertona. Często w jego horrorach mamy do czynienia z voodoo, santerią, magią indiańską, druidyczną, słowiańską, czy aztecką. Rzadko kiedy jednak głównym bohaterem negatywnym u Brytyjczyka były czarownice z krwi i kości, może poza pamiętną Isabel Gowdie z „Nocnej plagi”. Masterton wielokrotnie podkreślał, że czary i magia to dla niego nieskończenie interesujący temat, czego efektem było napisanie w 2008 roku powieści „Piąta czarownica”.
 

Graham zafascynowany był historiami, które na przestrzeni wieków opisywały wpływowe osoby korzystające z usług czarownic, magów, wróżbitów, czy alchemików. Królowe, królowie, przywódcy narodów, księża – wielu z nich konsultowało się z tymi, którzy rościli sobie prawo do kontaktu z siłami nadprzyrodzonymi. Masterton w pewnym momencie pomyślał, że w czasach współczesnych taka sytuacja również mogła by mieć miejsce, a złe moce do własnych celów mogli by wykorzystywać współcześni gangsterzy. Ciężko jednak autorowi było zdecydować się na jeden rodzaj czarów, dlatego też w powieści występuje aż pięć wiedźm, które uprawiają różne rodzaje magii, na przykład voodoo, latynoską sztukę przywoływania duchów, czy też rosyjskie klątwy.

W ten sposób przez Los Angeles przetacza się fala dziwnych wydarzeń. Pierwsze rozdziały to prawdziwa horrorowa uczta dla fanów Mastertona w najwyższej formie. Ludzie wsadzają sobie ołówki w uszy, stają w płomieniach, niektórzy tracą wzrok, albo zostają rozdarci na strzępy przez tajemnicze siły. Czyli stary dobry Masterton powraca, pomimo odtwórczości pewnych motywów – w końcu płonące ciała widzieliśmy w „Podpalaczach ludzi”, ołówek w „Zwierciadle piekieł”, głównego bohatera, któremu ukazuje się zmarła żona w „Wyklętym”, a masowe masakry w… no, w zasadzie w każdej książce Grahama! Tak, to wszystko już gdzieś było, tym niemniej naśladowanie motywów z najlepszych powieści za którymi wszyscy tak bardzo tęsknimy to coś, co możemy autorowi łatwo wybaczyć.
 

Połowa powieści to właśnie pokaz możliwości trzech wpływowych mafiosów i  czarownic na ich usługach. Miasto zostaje opanowane przez  Orestesa "Białego ducha" Vasqueza z kolumbijską wiedżmą Lidą Siado, Jeana – Christophe’a "Zombie" Artissona z haitanką Michelange DuPriz, a także Wasilija Kryłowa z rosyjską czarownicą Miszką. Ich celem są najczęściej stróże prawa, a ich żądaniem – bycie ponad prawem przy prowadzeniu nielegalnych interesów. Terror zaczyna się rozprzestrzeniać, zwłaszcza kiedy wysoko postawieni oficjele zaczynają wymiotować żabami.
 

Do walki z wiedźmami może stanąć tylko jeden człowiek – Dan Fisher, syn iluzjonisty i policjant. Wraz z piękną, młodą sąsiadką Annie Conjure będą musieli użyć jeszcze potężniejszych czarów, by uchronić miasto przed unicestwieniem. Sprawa będzie utrudniona, kiedy okaże się, że trzy czarownice czerpią moc od czwartej – najstarszej i najsilniejszej. No dobrze, ale kim w takim razie jest tytułowa piąta czarownica?

Powieść jest bardzo krótka i czyta się ją bardzo szybko, zwłaszcza że pierwsza połowa książki to prawdziwy popis krwawych umiejętności Mastertona. Czytając opisy przerażających wydarzeń czujemy się jak w domu i możemy pomyśleć, że Graham nadal potrafi być tak klimatyczny jak w latach 80-tych. Gorzej jest niestety pod koniec, kiedy dochodzi do potyczki z wiedźmami. Akcja gna wtedy do przodu bez ładu i składu, a wymyślony przez głównych bohaterów sposób odwrócenia uwagi czarownic zakrawa na kpinę. Niesmak pozostaje, ale sytuację ratuje zaskakujące i przewrotne zakończenie, które jednak jest trudne do zrozumienia, dlatego też radzę czytać książkę bardzo uważnie i analizować przebieg wydarzeń. Inaczej damy się nabrać, tak jak główny bohater.
 

Pomimo tych dość dużych wad związanych z polowaniem na czarownice i odtwórczości horrorowych motywów znanych z wcześniejszych książek, powieść „Piąta czarownica” to dobra i zaskakująca lektura. Jeśli ktoś nie zna wczesnego okresu twórczości Brytyjczyka na pewno będzie mile zaskoczony jego talentem do opisywania budzących grozę, krwawych wydarzeń. Natomiast gatunkowi wyjadacze z nostalgią powrócą do motywów charakteryzujących najlepsze lata Grahama Mastertona.


Autor recenzji: Piotr Pocztarek
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 319
Format: 12,5 x 19,5
Ocena recenzenta: 7/10

Antologia opowiadań laureatów nagrody imienia Grahama Mastertona

Nie wszyscy z Was wiedzą, że w 2000 roku Marc Bailly ustanowił w Brukseli wyróżnienie literackie imienia Grahama Mastertona. Le Prix Masterton – bo tak owa nagroda się nazywa, przyznawana jest co roku dla najlepszego opowiadania francuskojęzycznego, najlepszego opowiadania zagranicznego i najlepszej powieści, oczywiście w gatunku horror/fantastyka. Laureatami nagrody imienia Mastertona są  między innymi tacy pisarze jak Clive Barker, Dean Koontz, czy Jack Ketchum.

Graham Masterton otrzymał własnie od francuskiego wydawnictwa Riviere Blanche bardzo atrakcyjną propozycję. Chcą oni bowiem opublikować antologię zwycięskich opowiadań nagrody Prix Masterton z ostatnich 10 lat. Jeśli do tego dojdzie, na rynku pojawi się naprawdę dobry zbiór mocnych i przerażających tekstów,  opatrzonych prawdopodobnie przedmową Brytyjczyka. Oczywiście do publikacji takiego tomu w Polsce daleka droga, ale kto wie? Trzymamy kciuki!

Recenzja książki BRYLANT po raz drugi

Graham Masterton znany jest w naszym kraju głównie z powieści grozy. Chociaż horror to gatunek bardzo hermetyczny i swoją określoną grupę fanów posiada, to jednak potencjał tego typu literatury jest mniejszy, niż chociażby powieści sensacyjnej, czy obyczajowej. Wprawdzie zdecydowana większość całościowej twórczości Grahama to jednak książki, które straszą, nie sposób pominąć wielu perełek z tych bardziej popularnych gatunków. „Brylant”, czwarta powieść obyczajowa Brytyjczyka, jest właśnie taką „perełką”.
 

„Brylant” opowiada historię dwóch braci pochodzenia żydowskiego, którzy po ciężkim i traumatycznym okresie dzieciństwa w Nowym Yorku przeprowadzają się do Afryki Południowej, by w Kimberley ulec gorączce poszukiwania diamentów. Chociaż drogi Barney’a i Joela Blitzów rozchodzą się na początku książki, to ich losy zdążą się jeszcze wielokrotnie spleść podczas rozwoju wydarzeń. Wraz z Barneyem doświadczamy długiej podróży, pogoni za szczęściem, pieniędzmi i sławą. Bohater powieści ląduje w górniczym miasteczku w Afryce praktycznie bez grosza przy duszy i zaczyna od podstaw, własnymi rękami budować swoją przyszłość. Chociaż akcja książki obejmuje lata 1868-1897 i dzieje się na Czarnym Lądzie, naprawdę ciężko nam uwierzyć, że Masterton nigdy tam nie był, a już na pewno nie w tamtych okresie. Sposób w jaki autor opisuje charakterystykę tego miejsca i jego mieszkańców zahacza o skrajny realizm. Klimat dusznej, brudnej, zabobonnej, owładniętej chorobami Afryki podczas gorączki diamentów jest niezwykle wiarygodny i namacalny.

Pod pretekstem 30-letniej historii rodziny Blitzów i wszystkich mniej, lub bardziej istotnych postaci z nią związanych, Graham Masterton porusza tematy bardzo ważne i zmuszające do myślenia. W tle cały czas szaleje chciwość, nienawiść i żądza posiadania. Kiedy na scenie pojawia się gigantyczny diament, wszyscy bohaterowie zrzucają maski, a do głosu dochodzi zdrada, brak skrupułów, zahamowań, a nawet żądza krwi. Oczywiście w tym wszystkim jest również miejsce na miłość, a nawet wiele miłości o różnym znaczeniu. „Brylant” to piękna analiza zachowań ludzkich, która od pierwszej do ostatniej strony wzrusza, bawi, ale także przeraża. To krzywe zwierciadło każdego człowieka, w którym czasem aż strach się przeglądać.

Wraz z rozwojem akcji obserwujemy przemiany głównych bohaterów, którzy pod wpływem zwyczajnej zachłanności zmieniają życie swoje i innych. Na pierwszy plan wysuwa się kariera Barneya Blitza, który na 600 stronach powieści zdąży z młodego chłopaka marzącego o bogactwie wyrosnąć na jednego z największych diamentowych potentatów w Afryce. Jednocześnie autor wychodzi poza ramy zwykłej opowieści o bogactwie zadając wiele ważnych pytań o naturę człowieka, o to jak jego pochodzenie determinuje jego los, a także jak wiele miejsca zostaje na religię i duchowość, kiedy w grę zaczynają wchodzić dobra materialne.

„Brylant” to powieść świetna, chociaż nie pozbawiona wad. Szczególnie dają się we znaki gdzieniegdzie poupychane dłużyzny i uproszczony finał, który trochę za szybko się urywa. Ostatni okres życia Barneya Blitza mógłby być opisany szerzej, ale powieść musiała by wtedy liczyć pewnie z 1000 stron. Szczególnie razi chuć głównego bohatera, który gdzie się nie pojawi, tam poznaje kobiety i idzie z nimi do łóżka. Ten element został wyjątkowo wyegzaltowany.

Należy pamiętać, że jest to dopiero czwarta powieść Grahama Mastertona w tym gatunku i chociaż do poziomu późniejszego „Headlines” jeszcze trochę brakuje, to wyraziści bohaterowie, interesująca fabuła, nieprzeciętny klimat i ambitne wnioski płynące z lektury każą postawić „Brylant” w rankingu najlepszych powieści Brytyjczyka bardzo wysoko.

Autor recenzji: Piotr Pocztarek
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 1994
Liczba stron: 592
Format: 11,5 x 18
Ocena recenzenta: 9/10

Graham Masterton w katalogu Albatrosa na rok 2010

Wydawnictwo Albatros udostępniło na Międzynarodowych Targach Książki katalog wydawniczy na rok 2010. Oczywiście nie mogło w nim zabraknąć najważniejszego dla nas pisarza, czyli Grahama Mastertona.

Na IV kwartał 2010 zapowiedziano dwie pozycje – zupełnie nowy horror DUCH OGNIA, a także wznowienie jednej z najlepszych i najstraszniejszych powieści Grahama – ZAKLĘTYCH. Na 2011 zapowiedziano także 7 i 8 tom przygód Jima Rooka, w książkach pod tytułami DIABELSKIE WROTA i CZYSTE ZŁO, a także premierę najnowszej, piątej części przygód Wojowników Nocy – DZIEWIĄTY KOSZMAR. Planowane są także wznowienia dwóch pierwszych tomów cyklu o morderczym Misquamacusie, czyli MANITOU i ZEMSTA MANITOU, oraz książka o Grahamie Mastertonie, autorstwa redaktorów oficjalnej polskiej strony pisarza (czyli, nieskromnie mówiąc, nas dwóch!).

Należy pamiętać, że w planach znajdują się także wznowienia SFINKSA, WALHALLI, ZWIERCIADŁA PIEKIEŁ, a także zbioru opowiadań pod tytułem STRACH MA WIELE TWARZY. W 2011 prawdopodobnie ukażą się również nie publikowane wcześniej powieści historyczno-obyczajowe EMPRESS i LORDS OF THE AIR.

Dodatkowo, Wydawnictwo Albatros ujawniło robocze okładki DUCHA OGNIA i ZAKLĘTYCH, oczywiście w nowej szacie graficznej: